Powroty z wakacji zwiększą liczbę zakażeń koronawirusem, na przełomie sierpnia i września możemy liczyć się z wystąpieniem czwartej fali – powiedziała prof. Joanna Zajkowska z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
– Kiedy dokładnie będziemy notować wzrost zakażeń koronawirusem, należałby oprzeć się na wyliczeniach matematycznych. Biorąc pod uwagę doświadczenia z ubiegłego roku mogę jednak powiedzieć, że podróże, powroty z wakacji będą z pewnością związane z zakażeniami, zarówno osób dorosłych jak i dzieci – dodała.
Zdaniem ekspertki, testy po powrocie do kraju i kwarantanna w dużym stopniu ograniczają szerzenie się zakażenia, ale w pełni go nie eliminują. – Są takie sytuacje, że w czasie przeprowadzania testu, osoba może być już zakażona, wirus się wylęga w jej organizmie, ale jest go jeszcze za mało, żeby dać dodatni wynik – powiedziała.
Prof. Zajkowska wskazała, że wzrostowi zakażeń w okresie jesiennym będzie sprzyjała również pogoda. – Więcej czasu będziemy spędzać w zamkniętych pomieszczeniach, gdzie transmisja wirusa jest ułatwiona – powiedziała.
Zwróciła uwagę, że wzrost zachorowań będzie zróżnicowany w zależności od liczby osób zaszczepionych w danym regionie Polski. – Wystarczy spojrzeć na mapę szczepień, żeby zobaczyć, że w dużych miastach poziom wszczepienia jest wyższy niż na terenach wiejskich. Są miejsca na wschodzie kraju, gdzie powiedzenie „niedostateczny” w stosunku do poziomu osób niezaszczepionych jest łagodne – dodała.
Zdaniem prof. Zajkowskiej kampania informacyjna dotycząca szczepień przeciw koronawirusowi nie przynosi oczekiwanych rezultatów. – Świadomość wśród pacjentów jest niska, obawiają się szczepić, a wiedzę o szczepieniach czerpią z tego, co powiedzą znajomi. Jest to niepokojące zwłaszcza u osób z grup ryzyka, do których należą osoby z chorobami przewlekłymi, leczone onkologicznie. Zdarzyło się w mojej praktyce, że osoba chora na białaczkę, po przeszczepie szpiku, która pomyślnie przeszła terapię, zakażenia koronawirusem niestety nie przeżyła – powiedziała. Dodała, że „idei szczepień nie można podważać, bo dzięki szczepieniom możemy funkcjonować w populacji”.
Wskazała, że „ryzyko przyjmowania szczepionek jest badane i walidowane na bieżąco, a korzyści z przyjęcia preparatu są nieporównywalnie wyższe niż ryzyko wystąpienia niepożądanych objawów poszczepiennych, tzw. NOP-ów”. Dodała, że „opierając się na doświadczeniach innych krajów widać, że szczepienia dają ochronę przed różnymi wariantami wirusa i chronią również przed odpowiedzialnym za ostatnie wzrosty zachorowań, wariantem Delta”. Przypomniała, że niezwykle ważne jest to, że szczepienia zabezpieczają przed ciężkim przechorowaniem i śmiercią z powodu COVID-19. Powiedziała, że ” wprawdzie istnieje grupa osób, tzw. non responders, w której efektywność szczepień jest niższa, ale należą do niej głównie osoby starsze, przewlekle chore, leczone onkologicznie i one mogą słabiej generować przeciwciała. Takie osoby być może będą musiały być doszczepione kolejną dawką preparatu”.
Jesienna fala zachorowań, zdaniem prof. Zajkowskiej, „nie powinna być w Polsce tak duża, jak ubiegłoroczna, bo część populacji jest już zaszczepiona”. Dodała, że powinniśmy jednak przygotować szpitale na ewentualne przyjęcie zakażonych SARS-CoV-2. – Patrząc przez pryzmat doświadczeń ubiegłorocznych uważam, że przy mniejszej liczbie osób zakażonych lepiej niż szpitale jednoimienne sprawdzą się oddziały zakaźne, które będą funkcjonować w każdym szpitalu. Pozwoli to na leczenie innych chorych, a nie tylko zarażonych koronawirusem – powiedziała.
RL / PAP / opr. WM
Fot. archiwum