To lato jest wyjątkowo gorące dla wszystkich kibiców. Ledwie skończyły się emocje związane z piłkarskimi mistrzostwami Europy, a na horyzoncie kolejna wielka sportowa impreza. Długo wyczekiwane igrzyska olimpijskie w Tokio rozpoczną się już za 10 dni.
W gronie 215 reprezentantów Polski, którzy będą walczyć o medale jest dziewięcioosobowa grupa związana z Lublinem. Aż ośmioro członków lubelskiej ekipy to zawodnicy AZS-u UMCS-u.
– Jest to silna reprezentacja Lubelskiego na igrzyskach w Tokio – mówi prezes klubu Rafał Walczyk. – Na pewno szczególnie cieszy młodzież – tutaj mowa chociażby o Laurze Bernat, świeżo upieczonej mistrzyni Europy juniorów.
Niespełna 16-letnia specjalistka od 200m grzbietem w niedzielę w Rzymie odbierała złoty medal juniorskiego czempionatu Starego Kontynentu. A wczoraj w Centrum Olimpijskim w Warszawie złożyła olimpijską przysięgę: – Doceniam to, że mogę tutaj być z tymi wszystkimi osobami, które mają już za sobą dużo igrzysk olimpijskich. Cieszę się bardzo. Jestem podekscytowana. Czuję, że powoli spełniam swoje największe marzenia i nie mogę się już doczekać aż tam będę – mówi Laura Bernat.
Po ślubowaniu są już także dwaj inni, znacznie bardziej doświadczeni pływacy. Konrad Czerniak wystartuje na 50m kraulem, a Jan Hołub będzie ważnym ogniwem sztafety 4X200m stylem dowolnym. O medal w pływaniu będzie jednak bardzo ciężko. Od czasów Otylii Jędrzejczak na igrzyskach biało-czerwoni nie stawali na podium. Dużo większe nadzieje można wiązać ze startem naszych lekkoatletów.
– Nie ukrywam, że po cichu liczę, że te starty, które są wymieniane w roli pretendentów, czyli chociażby Malwina Kopron, Marcin Lewandowski czy Gosia Hołub-Kowalik, będą walczyć o medale. Nie będę stawiał jakichś wygórowanych oczekiwań, ale wszyscy wiemy, że są to zawodnicy, którzy powinni walczyć o medale i mam nadzieję, że tak będzie – mówi Rafał Walczyk.
Brązowa medalistka mistrzostw świata w rzucie młotem Malwina Kopron od początku sezonu prezentuje równą, wysoką formę. Regularnie rzuca powyżej 75 metrów. Tak było w niedzielę w Cetniewie, gdy w ostatniej przedolimpijskiej próbie uzyskała 75m i 28cm: – Weszłam w ciężki trening po powrocie z Węgier, i myślałam, że jednak będzie to wyglądało gorzej, więc jestem sama zaskoczona, że osiągnęłam wynik ponad 75-metrowy – mówi Malwina Kopron: – Nie ukrywam, że gdzieś w połowie konkursu pomyślałam, że skoro jest tak dobrze, to nawet mogłabym się połasić o rekord życiowy.
A ten wynosi 76m i 85cm. Podobna odległość powinna w Tokio dać olimpijski medal. O nim marzy też średniodystansowiec Marcin Lewandowski, który przed pięcioma laty w Rio de Janeiro w biegu na 800m był szósty: – Tak naprawdę szykuję się do tego od wielu, wielu lat – podkreśla zawodnik: – Zresztą jest to jedyny medal, jakiego brakuje w mojej kolekcji, także bardzo ważna sprawa. Oczywiście tutaj nic nie można obiecać, żadnego medalu, bo to jest sport, ale taki jest cel i taki jest plan. Po to trenuję, poświęcam swoje życie prywatne i sportowe, żeby wrócić z upragnionym medalem.
W Tokio Lewandowski ma wystartować zarówno na dystansie 800m, jak i 1500m. Małgorzatę Hołub-Kowalik zobaczymy natomiast w sztafecie 4X400m: – Skłamałabym, gdybym nie marzyła o medalu. Każdy sportowiec chce pokazać się z jak najlepszej strony. Będziemy walczyć – zapowiada Małgorzata Hołub-Kowalik.
Pozostali reprezentanci AZS-u UMCS-u Lublin to również lekkoatleci: kulomiotka Paulina Guba i maratonka Angelika Mach. Rafał Walczyk jest pewien, że akademicka ekipa dostarczy kibicom wiele radości: – Jestem przekonany, że zaznaczymy swoją obecność w Tokio i zaznaczymy ją tak, że nie wrócimy z pustymi rękami.
Ale „azetesiacy” to jeszcze nie wszyscy lubelscy olimpijczycy. Nasze miasto w Tokio będzie też reprezentować Aleksandra Mirosław. Choć zawodniczka KW Kotłownia Lublin jest podwójną mistrzynią świata we wspinaczce sportowej na czas, to jednak format zawodów w Tokio nie stawia jej w gronie kandydatek do złota. W stolicy Japonii trzeba bowiem wykazać się nie tylko w sprintach, ale również w dwóch innych wspinaczkowych konkurencjach: prowadzeniu i boulderingu: – Jadę tak naprawdę walczyć o finał – zaznacza zawodniczka: – Potem wszystkie moje siły skupię na to, żeby przywieźć brązowy krążek, bo on jest w zasięgu. Na tym się przede wszystkim skupiam, ale pierwszym krokiem, który muszę wykonać, jest wygranie kwalifikacji na czas i awans do finału olimpijskiego. A potem będziemy się „martwić” dalej.
Oby tego rodzaju zmartwień lubelscy olimpijczycy mieli jak najwięcej.
Igrzyska Olimpijskie w Tokio rozpoczną się 23 lipca i potrwają do 8 sierpnia.
JK/ opr. DySzcz
Fot. pixabay.com