Jarosław Kaczyński ponownie wybrany prezesem PiS

kaczynski 2 2021 07 03 161859

Jarosław Kaczyński prezesem PiS na kolejną kadencję – zdecydowali delegaci podczas sobotniego Kongresu Prawa i Sprawiedliwości.

– Kandydaturę poparło 1245 delegatów, 18 osób było przeciw, a 5 wstrzymało się od głosu – poinformował w sobotę szef klubu PiS, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.

– Dziękuję za wybór, naprawdę nie spodziewałem się, że w tak trudnych czasach będę miał tak mało przeciwników. Naprawdę sądziłem, że będzie ich więcej, chociaż liczyłem na sukces – mówił zaraz po wyborze Jarosław Kaczyński. – Po raz ostatni staję na czele Prawa i Sprawiedliwości – zapowiedział. – Dziękuję państwu, dziękuję Bogu, że staję na czele wtedy, kiedy Prawo i Sprawiedliwość stoi przed ogromnymi zadaniami i ogromną szansą – szansą dla Polski, szansą nadrobienia wielowiekowych, tysiącletnich przeszło zaległości – dodał Kaczyński.

Podczas statutowo-wyborczego kongresu Prawa i Sprawiedliwości przyjęto też uchwałę zakazującą najbliższej rodzinie posłów i senatorów PiS m.in. zasiadania w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa.

– Przypadki nepotyzmu w naszych szeregach rzucają cień na całą naszą formację. Podważają jej wiarygodność. Kwestionują fundamentalną dla Prawa i Sprawiedliwości zasadę, że uprawianie polityki rozumiemy jako służbę w interesie dobra wspólnego, jako pracę na rzecz pomyślności Rzeczpospolitej i jej obywateli, a nie jako sposób na osiąganie własnych korzyści – głosi uchwała.

Uchwała przewiduje, że „współmałżonkowie, dzieci, rodzeństwo oraz rodzice posłów i senatorów Prawa i Sprawiedliwości nie mogą zasiadać w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa”. Ponadto – zgodnie z uchwałą – „zakazuje się zatrudniania w spółkach Skarbu Państwa członków najbliższej rodziny posłów i senatorów Prawa i Sprawiedliwości – to jest ich współmałżonków, dzieci, rodzeństwa oraz rodziców”.

W uchwale zaznaczono, że powyższe nie obejmują osób, które zostały „zatrudnione/pracują w strukturach spółek Skarbu Państwa ze względu na swoje kompetencje, doświadczenie zawodowe i jednocześnie doszło do nadzwyczajnej sytuacji życiowej”.

Wcześniej Jarosław Kaczyński wygłosił długie przemówienie programowe i podsumowujące swoją poprezdnią kadencję.

– Pięć lat temu spotkaliśmy się na podobnym kongresie. Mieliśmy za sobą zwycięstwa w wyborach prezydenckich, parlamentarnych, wielki program. Mieliśmy za sobą pierwszą, ciężką bitwę – o Trybunał Konstytucyjny. Nie mieliśmy pewności, czy nasz program – wielki i trudny – zostanie zrealizowany, czy się da. Czy w tej niemożności, która panowała przez lata, nam się uda. Dwukrotnie przecież próbowaliśmy. Krótka próba rządu Jana Olszewskiego – to był przecież nasz rząd Porozumienia Centrum, a także próba w latach 2005-2007 się nie udała. Ta niepewność była uzasadniona – mówił Jarosław Kaczyński w swoim wystąpieniu podczas sobotniego kongresu Prawa i Sprawiedliwości.

Według niego, program PiS „był programem zmiany realnego ustroju społeczno-gospodarczego, ale także politycznego naszego państwa”.

Kaczyński wskazał, że dawny system miał wyłonić „elity pieniądza, ale także elity intelektualne, autorytety”. Dodał, że ta grupa miała dominować i kierować pozostałą częścią społeczeństwa. – Oczywiście miały być różnego rodzaju instytucje demokratyczne, włącznie z wyborami różnych szczebli, ale te wybory poprzez ten mechanizm autorytetów, poprzez media opanowane przez jedną stronę, miały zawsze przynosić ten wynik. Ci sami, choć być może czasem w różnych odmianach mieli rządzić – powiedział prezes PiS.

– Jeżeli to się nie udawało, to uznawano to za uzurpację. Natomiast cała reszta miała się zgadzać na skromne, biedne, czasem nędzne życie i miała się zgadzać na to, że w gruncie rzeczy nie ma praw politycznych, nie ma prawa wyłaniania władzy. To sformułowanie o moherowych beretach, które użył kiedyś niejaki pan Tusk, to właśnie było takie skrótowe, przenośne, a jednak jasne ujęcie tego problemu – dodał Kaczyński.

Jak podkreślił Kaczyński ten system „uznawaliśmy za nieefektywny, ale jednocześnie mający pewną dodatkową cechę, a mianowicie – otwarty, bardzo otwarty na wpływy zewnętrzne”. Jak zaznaczył, „wpływy te były tak mocne, że czyniły z Polski w dalszym ciągu w dużej mierze niesuwerenne”.

– Oczywiście, ten system, jak każdy tego rodzaju system, miał mnóstwo tego rodzaju uzasadnień. Tym, że zwyciężają lepsi – to miała być legitymacja moralna. To, że nie należy odwoływać się do pojęcia narodu – no bo pojęcie narodu to pojęcie wspólnoty, a we wspólnocie obowiązuje empatia, więc nie można zgadzać się na nędzę, nieszczęście bardzo wielu ludzi. Nie można odbierać im praw. O tym, że kapitał nie ma narodowości – to uzasadniało tę wielką wyprzedaż, która wtedy następowała. Wszystkie te uzasadnienia traktowaliśmy jako całkowicie błędne – ocenił Kaczyński.

– Uważaliśmy, że trzeba inaczej – dodał. – Uważaliśmy przede wszystkim, że całe to podstawowe założenie – to znaczy: w żadnej sytuacji nie jest tak, żeby sam rynek był w stanie ukształtować dobry system polityczny i społeczny – podkreślił.

„Te pięć lat to dzieje walki”

– Całe te dzieje, tych pięciu, albo – inaczej mówiąc – prawie sześciu lat, to dzieje walki – ocenił Kaczyński. Jak mówił, „trzeba postawić pytanie, czy po tych prawie sześciu latach, można mówić o sukcesie?”. – Tak szanowni państwo, można mówić o sukcesie. Zmieniliśmy ten system. Zmieniliśmy go w wymiarze państwowym, w wymiarze społecznym, w wymiarze polityki międzynarodowej, polityki kulturalnej, polityki oświatowej – można powiedzieć we wszystkich wymiarach – powiedział lider PiS.

Jak dodał, pierwszym zadaniem, które stanęło przed PiS-em, „było umocnienie państwa, przede wszystkim w tej sferze, gdzie zawodziło ono kompletnie – w sferze finansów publicznych”. – To była szansa na przełamanie tego „nie da się”, tego imposybilizmu, tej powszechnej niemożliwości” – tłumaczył Kaczyński. Jak wskazał, „udało się i na podstawie tego wprowadziliśmy wielki program społeczny, którego symbolem jest 500 plus”.

„Wspólnym mianownikiem sukcesów PiS jest empatia„

Kaczyński powiedział, że sukcesów PiS jest wiele, a ich wspólnym mianownikiem jest empatia. – Myśmy pomogli ludziom biedniejszym, pomogli ludziom niepełnosprawnym, myśmy pomagali tam wszędzie, gdzie trzeba pomóc, pomagali rolnikom, pomagali w każdym momencie, kiedy trzeba było pomóc – mówił Kaczyński.

Według niego PiS odrzucił chłodny stosunek do społeczeństwa, który – jego zdaniem – był charakterystyczny dla poprzedniej władzy. – Nasi przeciwnicy niechętnie odnosili się do państwa jako takiego. Chcieli, by jego rola była możliwie najmniejsza. By wszystko działo się niejako samo. Rządowa część władzy była traktowana niemalże jako zło. My ujrzeliśmy w tej władzy szansę dla Polski – podkreślił Kaczyński. – Uważamy w dalszym ciągu, że państwo polskie ma bardzo wielkie możliwości i trzeba z nich korzystać. Oczywiście w ramach demokracji i w ramach gospodarki rynkowej – dodał prezes PiS.

„Musimy zrobić rachunek błędów, niepowodzeń i słabości”

W swoim wystąpieniu Jarosław Kaczyński mówił także o „rachunku błędów, niepowodzeń i słabości”, jaki powinna przeprowadzić jego partia. Wskazywał, gdzie były błędy. – Tam gdzie dobra wiara i optymizm kazały formułować zapowiedzi, które były nierealne, niemożliwe do wykonania. Nie było złej woli, ale był brak realizmu – stwierdził. Dodał, że nie „będzie tu tych błędów ilustrował”. – Te błędy wytyka nam opozycja na zasadzie: łyżeczka prawdy w beczce kłamstw – powiedział prezes PiS.

– Były też niepowodzenia, które niekoniecznie muszą być związane z błędami. Czasem wynikają z powodów obiektywnych, ale to są już sprawy poważniejsze – podkreślił Kaczyński. Jako takie niepowodzenie wymienił program Mieszkanie Plus.- Tu okazało się, że nasza władza, nasze państwo jest zbyt słabe, by przełamać opór ze strony różnego rodzaju korporacji i grup nacisków – zaznaczył. Przyznał też, że „pewne znaczenie” w niepowodzeniu tego programu miały „spory wewnętrzne” aparatu państwowego oraz rządu.

– Wreszcie część najbardziej gorzka. To są nasze słabości. Nasze słabości, których niestety nie brakuje. To jest słabość wynikająca z nieustannych walk, jakie toczą się wewnątrz naszej organizacji, wewnątrz poszczególnych okręgów partyjnych, które są na ogół tożsame z okręgami wyborczymi, a także niżej – mówił Kaczyński.

Jak zaznaczył, to jest „często wypychanie ludzi dobrze przygotowanych, jako potencjalnych konkurentów”. – To jest zamykanie się partii, to jest syndrom „tłustych kotów”, niechęć do pracy, chęć walki tylko o różnego rodzaju stanowiska – wymienił prezes PiS. – To jest proszę państwa nepotyzm. On nie jest szeroki, ale z tego opozycja korzysta. Niedawno słyszeliśmy to w Sejmie, dokładnie z przykładami, i będzie korzystała. Ta łyżka jest ciągle bardzo mała, w stosunku do beczki, beczki naszych sukcesów, ale ja mam wrażenie, że jest jednak coraz większa – ocenił Kaczyński.

Zwracając się do członków partii powiedział: – Trzeba sobie bardzo jasno powiedzieć, że jeżeli tego nie zmienimy, to nie mamy żadnych szans, żeby wygrać wybory – podkreślił Kaczyński. 

– W naszej administracji jest wciąż wielu ludzi, którzy nam źle życzą. I jest też wielu ludzi, którzy może życzą nam dobrze, ale strasznie się boją podejmowania decyzji. Trzeba z tymi ludźmi się rozstać – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas wystąpienia na kongresie partii w sobotę. – Różnego rodzaju procesy związane z naszymi decyzjami, naszymi inwestycjami muszą postępować szybciej, dużo szybciej – zaznaczył.

Prezes PiS podkreślił, że należy uchwalić nowy statut partii. – Taki statut, który już od razu coś zmieni, który umożliwi także pilotaż zmian idących jeszcze dalej. Tu chodzi o zmiany na poziomie struktur podstawowych, przejście na strukturę wojewódzką opartą o okręgi, które będą równoznaczne w sensie terytorialnym z okręgami senackimi – zapowiedział.

– Jeżeli chcemy otworzyć tym kongresem drogę do zwycięstwa, to obok tej uchwały dotyczącej wsi, musimy podjąć uchwałę sanacyjną dotyczącą tych zjawisk, szczególnie nepotyzmu. Musimy podjąć uchwałę o wielkiej kampanii, która będzie odkłamywała Polski Ład, bo jest on w tej chwili przedmiotem wielkiej kampanii dezinformacyjnej, można powiedzieć wielkiego hejtu.

Jarosław Kaczyński ocenił, że w latach 2005-2007, gdy PiS rządził po raz pierwszy, „wmówiono ludziom, że w Polsce dzieje się coś strasznego”. – Przy silnych mediach, bo ciągle jesteśmy tutaj dużo słabsi niż nasi przeciwnicy, wszystko jest możliwe – dodał.

RL / PAP / opr. ToMa

Fot. Prawo i Sprawiedliwość Facebook

Exit mobile version