Stowarzyszenie mali bracia Ubogich poszukuje wolontariuszy oraz starszych osób samotnych. Chodzi o to, żeby wspólnie wyjść na spacer, pójść do kina czy teatru, a przede wszystkim ze sobą porozmawiać.
– Jest bardzo duża potrzeba, żeby zaktywizować seniorów – mówi koordynatorka wolontariatu, Agnieszka Kozak: – Pomimo tego, że otaczają nas znajomi, rodzina, przyjaciele, każdy z nas ma takie chwile, gdzie czuje się samotny ze sobą. A pomnóżmy to razy dziesięć albo dwadzieścia i będziemy wiedzieli co czuje senior, kiedy jest całymi dniami sam, kiedy jego jedyną rozrywką jest pójście na bazarek i zamienienie dwóch zdań z panią, która sprzedaje jej pomidorki. To jest najgorsze. Oni chcą się czuć potrzebni, chcą nie być zapomniani.
– Na wizytę specjalnie nałożyłam śliczny kołnierzyk, który zrobiła mi pani wolontariuszka Ela. Jestem jej bardzo wdzięczna, że poświęciła tyle czasu i serca – mówi Witalia Sosnowska.
– W tej chwili wyjęłyśmy książki pani Witalii, które są dosyć liczne, bo pani Witalia bierze udział w konkursach recytatorskich – mówi Małgorzata Winsyk: – Często rozmawiamy o wierszach, które przygotowuje, o tym jak się czuje przed występami, po występach. Nasza relacja jest dosyć żywa. Staram się jakoś podbudowywać, umacniać, wspomagać po to, żeby samopoczucie seniorki było dużo lepsze, żeby czuła się silniejsza i pewniejsza w tych występach.
– Z całą pewnością jest tak, że kiedy mamy tzw. pokrewną duszę, czyli kogoś z kim nadajemy na podobnych falach, mamy podobne zainteresowania, podobnie rozumiemy świat, mamy podobny system wartości, powstaje pewien rodzaj maleńkiej wspólnoty – mówi Małgorzata Marcinkowska, psychoterapeutka Centrum Pomocy Psychologicznej i Psychoterapii w Lublinie: – Tak naprawdę każdy z nas na każdym etapie życia potrzebuje takiej wspólnoty.
– Przyjmujemy ludzi, którzy chcą inaczej spojrzeć na świat – mówi Agnieszka Kozak: – Bo starsi ludzie inaczej patrzą na świat niż my. Nauczenie się patrzenia przez pryzmat seniora to naprawdę przecudowne doświadczenie. To daje bardzo duży dystans nam do codziennego życia. Z jednej strony pomagamy seniorom, a z drugiej strony bardzo dużo od seniorów bierzemy.
– Namawiam starsze osoby, żeby się decydowały wstępować do stowarzyszenia – mówi pani Witalia Sosnowska: – Podnoszą na duchu, poszerzają perspektywę i sprawiają radość. Człowiek zna więcej ludzi, nie czuje się samotny, ma z kim porozmawiać – jak nie osobiście, to przez telefon. W zeszłym roku szliśmy lasem, a w tym roku też organizujemy jakąś jednodniową wycieczkę. Jestem wdzięczna dla tych ludzi. Synowie mówią, że ja to mam wesoło, bo oni tylko pracują, a ja spotykam się tu i tam. Żyć, nie umierać.
– Dla mnie jest przede wszystkim osobą, która bardzo mnie buduje – podkreśla Małgorzata Winsyk: – Mówi, że w każdym wieku można coś zacząć, coś robić, realizować jakieś swoje pasje. I to jest ważne, bo przekłada się później na moje relacje w rodzinie, ze znajomymi.
– Swój sukces dzielę na połówkę – zaznacza pani Witalia Sosnowska: – 50 procent nauczyciel, 50 procent mojej zasługi. Jak do tanga trzeba dwojga, to do recytacji również, bo sam człowiek nie wymodzi, a jak ma nauczyciela, to wychodzi.
Formularz kontaktowy dostępny jest na stronie malibracia.org.pl.
LilKa/ opr. DySzcz
Fot. pixabay.com