W inauguracyjnym występie w piłkarskiej ekstraklasie Górnik Łęczna zremisował na własnym stadionie z Cracovią 1:1.
Gospodarze zaczęli ostrożnie, bardzo skoncentrowani na zabezpieczeniu własnej bramki. Choć Cracovia częściej znajdowała się w posiadaniu piłki, to jednak jej ataki rozbijały się o szczelną łęczyńską defensywę.
Górnik szukał swoich okazji w grze skrzydłami i dośrodkowaniach. W 14. minucie po wrzutce z lewej strony pierwsze niecelne uderzenie głową oddał Bartosz Śpiączka. 4 minuty później nieskutecznie główkował także Paweł Baranowski. Po chwili powinno być 1:0 dla zielono-czarnych, ale w dogodnej pozycji Przemysław Banaszak trafił w boczną siatkę.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Górnik Łęczna – Cracovia
Wydawało się, że gol dla Górnika jest kwestią czasu, ale do głosu doszła Cracovia. Najpierw po stracie piłki Leandro, gospodarzy uratował interweniujący na 18m Gostomski. Chwilę później łęczyński golkiper popisał się fantastyczną paradą po strzale Mathiasa Hebo Rasmussena.
Ostatnie słowo w pierwszej połowie należało jednak do gospodarzy. Na swojej połowie piłkę rywalom odebrał Śpiączka. Napastnik Górnika uruchomił Banaszaka i sam popędził pod bramkę Cracovii. Banaszak obsłużył Śpiączkę podaniem zwrotnym, a ten nie miał najmniejszych problemów, żeby wyprowadzić zielono-czarnych na prowadzenie. Do przerwy 1:0.
A po wznowieniu gry mnóstwo emocji. Najpierw kibiców gospodarzy drugą bramką mógł uszczęśliwić Serhij Krykun. Indywidualna akcja skrzydłowego przyniosła jednak tylko rzut rożny. Chwilę później to Cracovia powinna cieszyć się z wyrównującej bramki. Na szczęcie dla łęcznian w sytuacji sam na sam z Gostomskim fatalnie spudłował Pelle van Amersfoort.
W tym momencie należy powiedzieć, że trener „Pasów” Michał Probierz do 65. minuty wykorzystał limit pięciu zmian. Na placu gry pojawili się: Florian Loshaj, Thiago Rodrigues De Souza, Cornel Rapa, Marcos Alvarez i Karol Knap. Niemal pół składu ze świeżymi siłami zaczęło robić na boisku różnicę. Krakowianie zdominowali środkową strefę boiska, coraz groźniej atakowali, a obrona Górnika była coraz bardziej rozpaczliwa. Jeszcze w 60. minucie kolejny raz wielkim kunsztem bramkarskim wykazał się Gostomski broniąc strzał Rapy.
Oddech Górnikowi również przyniosły zmiany: trener Kamil Kiereś do boju wpuścił Michała Golińskiego i Adriana Cierpkę. Im bliżej końca meczu, tym mniej na boisku było pięknej gry, a więcej nerwowości, chaosu i walki w środku pola. To jednak Cracovia wciąż dążyła do wyrównania, a zielono-czarni bronili jednobramkowej przewagi.
Jak to często w piłce bywa, gra na 1:0 jest karcona. Tak też było tym razem. W 81. minucie indywidualną akcją popisał się Alvarez. Zawodnik drużyny gości w polu karnym Górnika mijał obrońców gospodarzy jak narciarz slalomowe tyczki i znalazł w końcu drogę do bramki Gostomskiego.
Do końca meczu gole już nie padły, choć bohaterem spotkania mógł zostać Adrian Cierpka, który w 90. minucie z kilku metrów nie zdołał oddać celnego uderzenia na bramkę Cracovii.
Spotkanie podsumowuje trener Górnika Kamil Kiereś.
– I zawodnicy Cracovii, i Górnika stworzyli dzisiaj sporo sytuacji. Jedna i druga drużyna zdobyła po jednej bramce, mogły zdobyć kolejne. Jako trener czuję niedosyt. Prowadziliśmy 1:0, była już 80. minuta. Wprowadziliśmy zmiany, chcąc odświeżyć zawodników, którzy byli już zmęczeni. Niestety nie udało się dowieźć tego wyniku. W 80. minucie straciliśmy bramkę. Mecz zakończył się podziałem punktów. Oczywiście szanujemy punkt, który zdobyliśmy.
– Po trzech latach wracam do ekstraklasy i w pierwszym meczu udało się strzelić bramkę. Szkoda, ze nie dała ona trzech punktów, ale jeden też cieszy – mówi strzelec gola dla Górnika, Bartosz Śpiączka.
Zdobywając jeden punkt, Górnik podtrzymał remisową serię beniaminków. Wczoraj (23.07) zarówno mecze Radomiaka, jak i Bruk-Betu Termaliki Nieciecza również zakończyły się remisami.
Wyjazdowy mecz z Zagłębiem Lubin Górnik rozegra w piątek 30 lipca o godzinie 18.00.
JK / opr. WM
Fot. PAP / Wojtek Jargiło / Wojciech Szubartowski