Pandemia, która wymusiła zdalną naukę i pracę, wpłynęła także na pogorszenie wzroku, a wizyta u okulisty wciąż wymaga skierowania od lekarza rodzinnego. Okuliści apelują o zniesienie tego wymogu.
– Pogorszenie się wzroku zaobserwowaliśmy szczególnie u dzieci i młodzieży – mówi w rozmowie z Eweliną Kwaśniewską kierownik Katedry i Kliniki Okulistyki Ogólnej i Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie prof. Robert Rejdak (na zdj.). – Mówimy tu szczególnie o krótkowzroczności, która już przed pandemią była problemem społecznym. W Europie ponad 50% absolwentów to osoby, które dotknięte są krótkowzrocznością, a w Azji to jest aż 95%. Wiemy, że w wyniku pandemii i zdalnego nauczania ten odsetek znacznie się zwiększył. Ponadto po okresie nauki zdalnej dzieci i młodzież w jeszcze większym zakresie komunikują się przy pomocy sprzętu elektronicznego. Czcionki są małe, wzrok jest więc wytężony i istnieje stale napięcie akomodacji. To wszystko sprzyja rozwojowi wad wzroku.
– Powinniśmy reagować, gdy tylko zobaczymy pierwsze symptomy pogarszającego się wzroku. Cieszymy się, że od 1 lipca uwolniono limity na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną. W tej chwili można udać się do okulisty i specjalista przyjmie tylu pacjentów, ilu się zgłosi. Ale główną bolączką systemu jest wymóg posiadania skierowania od lekarza rodzinnego. Taki wymóg to relikt poprzedniego systemu. Jako środowisko okulistów apelujemy do rządzących, aby go znieść, bo on znacznie wydłuża i utrudnia proces diagnostyczny i terapeutyczny – uważa prof. Robert Rejdak.
– Lekarz rodzinny nie posiada odpowiedniego sprzętu ani przeszkolenia, aby dobrze zbadać wzrok. Jego rola ogranicza się więc w zasadzie tylko do wypisywania skierowań. A wiemy, że w tej chwili dostępność do lekarza rodzinnego jest utrudniona i pacjenci niekiedy czekają tygodniami. Dlatego jest to niepotrzebny, stracony okres. A schorzenia okulistyczne czasem wymagają pilnego leczenia – stwierdza prof. Robert Rejdak.
– Dotyczy to przede wszystkim schorzeń związanych z plamką, na przykład jej zwyrodnienia związanego z wiekiem albo też cukrzycowego obrzęku plamki. Mamy w tej chwili na nie specjalne programy terapeutyczne, mamy też nielimitowane operacje zaćmy. To są wielkie udogodnienia. Ale te programy czekają na pacjenta, który jest na samym początku blokowany w kolejce u lekarza rodzinnego – mówi prof. Robert Rejdak. – Wiem, że konsultant krajowy ds. okulistyki prof. Marek Rękas jest w już kontakcie z resortem zdrowia i sprawa skierowań ma szansę być szybko rozwiązana.
Jakie symptomy powinny powiedzieć, że coś jest nie tak z naszym wzrokiem? – Patrzymy na świat obuocznie, dlatego niedomoga w jednym oku często nie zostaje natychmiast dostrzeżona. Dlatego warto czasami popatrzeć każdym okiem z osobna i stwierdzić czy nie ma: pogorszenia ostrości wzroku, krzywienia się linii prostych, błysków, mroczków. To są pierwsze objawy schorzeń, które mogą być niebezpieczne i nieodwracalnie pogarszać wzrok. Jeśli stwierdzimy takie objawy, natychmiast udajmy się do okulisty – wyjaśnia prof. Robert Rejdak.
Okuliści apelują, aby każda osoba po 40. roku życia poddała się badaniu okulistycznemu i regularnie sprawdzała swój wzrok. W tym wieku zwiększa się bowiem ryzyko m.in. jaskry i zaćmy. Niezależnie od wieku regularnie badać oczy powinny osoby z krótkowzrocznością. A w przypadku stwierdzonej cukrzycy, wizyta u okulisty powinna być natychmiastowa.
Dla higieny wzroku specjaliści zalecają także spędzanie 3 godzin dziennie w naturalnym środowisku, na zewnątrz, bez używania urządzeń elektronicznych.
EwKa / opr. ToMa
Fot. archiwum