Olbrzymie kości wielorybów i unikalny album prezentujący wyprawę na Spitsbergen – to nowe eksponaty pozyskane przez Muzeum Badań Polarnych w Puławach. Placówka przygotowuje pierwsze wystawy i zaprasza na projekcje filmowe.
– Elementy szkieletów tych największych zwierząt żyjących na Ziemi trafiły do nas z Muzeum Narodowego w Szczecinie – tłumaczy dyrektor puławskiej placówki Andrzej Piotrowski. – Dostaliśmy bardzo duży materiał, jak na warunki krajowe. Są to elementy szkieletów, kręgi oraz żebra największych wielorybów – wala błękitnego i kaszalota. Wszystkie te materiały pochodzą z Antarktydy. Największe żebro noszą 4 osoby, i to z dużym trudem. Ma ono ok. 4 metrów. Oczywiście te elementy trzeba opracować. Wymagają niewielkiej konserwacji i wyczyszczenia, bo leżały w magazynie przez bardzo długi czas, jako że nie było muzeum.
– Muzeum idzie w bardzo ciekawym kierunku. Pokazuje rzeczy, których na co dzień nie widujemy – zauważa Robert Och, historyk i regionalista oraz dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Puławach. – Choć, jeśli chodzi o kości, Puławy też mają swoje zasługi. Przez szereg lat w kościele św. Józefa na Włostowicach wisiał kieł mamuta. Niestety w końcu się rozsypał. Uważam, że eksponowanie zbiorów zawierających takie okazy będzie bardzo ciekawe, zwłaszcza dla młodzieży.
– Jesteśmy sławni dzięki temu, że mamy tyle muzeów i instytutów. To dla nas bardzo ważne – podkreśla jedna z mieszkanek Puław.
– To nie jedyna nowość w muzeum. Mamy jeszcze bardzo ciekawy album. To chyba najciekawsza rzecz, która przyjechała – mówi Andrzej Piotrowski. – Przedstawia polską wyprawę na Spitsbergen. To wyprawa z 1943 roku. Przeszła Ziemię Torella na Spitsbergenie. Brało w niej udział 7 osób. Podczas tej wyprawy powstawała dokumentacja fotogrametryczna, służąca do mapowania terenu. Wtedy powstała mapa, która również trafiła do nas. Niebieskimi znacznikami mamy na niej zaznaczone polskie nazwy. Na mapie Spitsbergenu jest bardzo dużo polskich nazw naniesionych właśnie przez tę ekipę.
– Niewątpliwie muzeum wzbogaci ofertę kulturalną i historyczną w naszym mieście – zaznacza Łukasz Kołodziej z Wydziału Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Puławy. – Ma w swoich zasobach zbiory, które są niespotykane w naszym regionie, tzn. nie ma tu innych instytucji prezentujących takie eksponaty. Myślę, że atrakcyjność i unikatowość tej placówki jest bardzo wysoka. W skali regionu i kraju jest to instytucja, która na pewno będzie się wyróżniała. Widać, że prężnie stawia na swój rozwój. Myślę, że będzie to strzał w dziesiątkę, zarówno pod kątem walorów edukacyjnych, jak i atrakcyjności dla lokalnej społeczności.
– Nie ma drugiego takiego miejsca w kraju – mówi Robert Och. – Poza tym tematyka jest mało znana, zwłaszcza dla młodzieży. Warto wspomnieć, że Puławy mają związki z polarnictwem, chociażby poprzez postać Aleksandra Kosiby – badacza Grenlandii i profesora gimnazjum Czartoryskich w okresie międzywojennym. Te związki są. To naprawdę bardzo ciekawy pomysł.
Choć oficjalne otwarcie puławskiego muzeum zaplanowano jesienią, to w ciągu kilku tygodni mają być udostępnione dwie plenerowe wystawy. Dodatkowo wczoraj (5.07) rozpoczęły się projekcje w ramach „Letniego Kina Polarnego”. W siedzibie muzeum przy ulicy Czartoryskich co kilka tygodni będzie można obejrzeć filmy dotyczące polarnictwa.
Dodajmy, że puławskie muzeum to instytucja kultury prowadzona wspólnie przez województwo lubelskie oraz Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.
ŁuG / opr. WM
Fot. Łukasz Grabczak