Kościołowi filialnemu w Śniatyczach w gminie Komarów Osada groziło zawalenie. Mieszkańcy wsi i sąsiedniej miejscowości Kadłubiska wzięli sprawę w swoje ręce i postanowili go wyremontować.
O pracach przy świątyni opowiada mieszkaniec wsi, Piotr Szpinda. – Jesteśmy właśnie w trakcie remontu. Przerzucamy materiał z miejsca na miejsce, tak żeby sobie to w miarę ułatwić i żeby to szło. Z dnia na dzień coś działamy. Powoli widać efekty naszej pracy – mówi Piotr Szpinda.
– W tradycji wsi Śniatycze od zawsze jest budowanie różnych rzeczy w czynie społecznym. Mieszkańcy wpłacają własne, prywatne środki na remont kościoła. Zbieramy się w kilka, kilkanaście osób. Są wśród mieszkańców budowlańcy, murarze i tacy, co wszystko potrafią zrobić – tłumaczy Jerzy Marucha, sołtys wsi Śniatycze.
– Zebraliśmy około 70 tysięcy, ale to wszystko będzie mało. Trzeba będzie jeszcze robić składkę, bo obecnie podrożały materiały. Stal jest droga, a tu jest też stal, bo były robione dookoła wiązania. W środku jest zalana posadzka, ale wszystko jest tak wzmocnione, żeby było stabilne. Teraz zostało jeszcze zrobić słupy, żeby postawić ściany do pionu. Jest jeszcze sporo roboty. Jak będą zrobione podpory, to będą dane słupy, żeby podeprzeć cały dach – informuje Mieczysław Emerle.
– Podparliśmy ten kościół 7-metrowymi stemplami. Góra kościoła jest podparta z jednej i drugiej strony, bo inaczej zawaliłby się – dodaje Piotr Szpinda.
– Ksiądz podjął decyzję, że trzeba zamknąć nasz kościół i dlatego teraz mamy wielki problem. Starsi ludzie, jeśli ma ich kto zawieść, jadą do parafii 8 kilometrów – mówi Danuta Fedeczko ze Śniatycz.
– Jest to stary kościół, nadgryziony czasem i w tej chwili go ratujemy, bo konstrukcja już została naruszona – tłumaczy ksiądz Witold Mikulski, proboszcz parafii Niepokalanego Poczęcia w Dubie. – Drzewo wiadomo, pracuje przez lata, więc teraz najpilniejszą rzeczą jest wymienić dach, którego konstrukcja jest naruszona. Kiedyś remontowano, jak ludzie potrafili, bez architektów. Błędem konstrukcyjnym w budowli było to, że usunięto cztery podpory, które podtrzymywały strop i dach. W miejsce to dołożono na strychu jeszcze kilkanaście beli, co spowodowało, że ściany nośne nie były w stanie udźwignąć tego ciężaru.
– Ludzie w tej chwili już prawie od roku nie mają tam mszy świętej, bo nie ma miejsca, gdzie by ją można było sprawować. Mają utrudniony dostęp do kościoła, modlitwy, nawet do spotkań. W tej chwili tej integracji brakuje. Tęsknią za tym. Na miarę możliwości, sił i środków staramy się ten remont przeprowadzić, gromadzić fundusze – dodaje ksiądz Witold Mikulski.
– Całej społeczności tutaj mieszkającej zależy na tym, żeby uratować ten kościół. Chcemy, żeby tak jak korzystały nasze babcie, ojcowie i my, tak aby i nasze dzieci mogły korzystać – mówi Piotr Szpinda.
W 1838 r. była to cerkiew unicka, potem prawosławna, a od 1918 r. jest w rękach parafii rzymskokatolickiej. Nie jest zabytkiem, bowiem z uwagi na liczne remonty i przebudowy zatraciła zabytkowy charakter.
Można pomóc mieszkańcom i wesprzeć remont kościoła. W tej sprawie należy kontaktować się z sołtysem wsi lub ks. proboszczem Mikulskim, poprzez FB parafii.
AP / opr. LysA
Fot. Agnieszka Piela