W okolicach lotniska w Mokrem pod Zamościem odnaleziono fragmenty rakiety V2, „cudownej broni” Hitlera.
O tym niecodzienny znalezisku opowiada adiunkt Muzeum Fortyfikacji i Broni „Arsenał” w Zamościu Andrzej Maziarz: – Jestem w trakcie mycia z błota i torfu pozostałości rakiety V2, którą udało nam się odnaleźć niedaleko Zamościa w miejscowości Mokre. Jest to spore zaskoczenie. Niewiele takich miejsc upadku rakiet V2 udało się zlokalizować w Polsce. Z moich obliczeń wynika, że jesteśmy może piątym muzeum w kraju, które ma fragmenty takiej rakiety w swoich zbiorach.
– Rakiety V2 to miała być Wunderwaffe, kolejna cudowna broń, która miała pozwolić Niemcom zwyciężyć w II wojnie światowej – mówi Andrzej Urbański, zastępca dyrektora Muzeum Zamojskiego: – Była to kolejna konstrukcja po latającej bombie V1. V1 była bronią, która zagrażała – i to w sposób znaczący – Londynowi czy innym brytyjskiego miastom, ale była możliwa do wykrycia bądź nawet do zestrzelenia przez samoloty myśliwskie RAF-u. Natomiast V2 była rakietą o unowocześnionej konstrukcji, od startu pionowego do wysokości kilkudziesięciu kilometrów praktycznie niewykrywalną.
– To jest wstępna, świeża informacja – mówi Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków Dariusz Kopciowski: – Dostałem ją z delegatury zamojskiej. W torfie, na głębokości ok. 2,5 m znaleziono rozerwany na dwie części nos rakiety, fragmenty poszycia, mechanizmów sterowania i wiele drobnych elementów – łącznie ok. 100 kg znalezisk. Trzeba jeszcze trochę czasu. Pewnie prowadzący badania też będą potrzebowali czasu, żeby te części rakiety zidentyfikować. Ja tego nie potrafię zrobić, w związku z czym traktuję tę informację jako coś bardzo wstępnego.
– Według pierwotnych informacji miał tam się znajdować samolot niemiecki, który prawdopodobnie się rozbił na łąkach – zaznacza Andrzej Maziarz: – Tak przynajmniej głosiła miejscowa legenda i tak powiedział właściciel łąki, który kilka miesięcy temu do nas przyjechał i zapytał, czy nie zajęlibyśmy się sprawą. W ubiegłą sobotę przy pomocy solidnej koparki udało nam się dokopać do pozostałości nosa rakiety V2. Niemcy testowali te rakiety wiosną 1944 roku. Wystrzeliwali je z poligonu Blizna – Pustków niedaleko Niska na Podkarpaciu. Celowali w zakole Bugu czy Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie. Ale te wczesne rakiety V2 miały sporo problemów technicznych. Znaczna ich część nie dolatywała do celu. Potrafiły się przełamać w locie, zboczyć z trasy. I jeśli popatrzeć na mapę, to ta rzeczywiście zboczyła trochę na wschód i upadła gdzieś w połowie drogi.
– Rozerwany na dwie części nos rakiety waży ładnych kilkadziesiąt kilogramów – podkreśla Andrzej Maziarz: – Jest to gruba skorupa stalowa. Musiała wytrzymać lot na wysokości 80 km z kilkukrotną prędkością dźwięku i wytrzymać powrót w gęstszą część atmosfery Ziemi. Nie znaleźliśmy żadnych elementów ogona rakiety. Mamy tylko mniej więcej 1/3 przodu. Możliwe, że tylko tyle tej rakiety tutaj spadło.
– Ze względu na rzadkość odnajdywania tego typu obiektów, jak rakieta V2, po oczyszczeniu i zakonserwowaniu planujemy wyeksponować te fragmenty – mówi Anna Cichosz, dyrektor Muzeum Zamojskiego w Zamościu: – Najprawdopodobniej będzie to na stałej ekspozycji w Pawilonie pod Kurtyną, która spina cały okres I i II wojny światowej oraz obiektów międzywojennych.
– Okolice Mokrego to teren obfitujący w różnego rodzaju stanowiska archeologiczne. Jak się okazuje, też i w takie sensacyjne znaleziska z czasów II wojny światowej – mówi Andrzej Urbański.
Udostępnienie eksponatów planowane jest na jesień 2021 roku.
AP/ opr. DySzcz
Fot. Agnieszka Piela