To już siódmy dzień igrzysk olimpijskich w Tokio. Polscy sportowcy nie powiększyli swojego dorobku medalowego. Było jednak sporo ciekawych wydarzeń – w tym także z udziałem lubelskich zawodników.
Zmagania olimpijskie rozpoczęli lekkoatleci, jednak początkowe doniesienia nie były najlepsze. Dopiero ostatni piątkowy start biało-czerwonych przyniósł powiew optymizmu. Sztafeta mieszana 4x400m nie tylko wygrała swój bieg półfinałowy, ale czasem 3,10,44 ustanowiła rekord Europy. Nas cieszy również fakt, że w polskiej ekipie pobiegła zawodniczka AZS-u UMCS-u Lublin Małgorzata Hołub-Kowalik.
– Początkowo nie było jej na liście startowej – zauważa Paweł Danielczuk, koordynator sekcji lekkoatletycznej w lubelskim klubie: – Wczoraj jeszcze nie była awizowana do składu, dzisiaj trenerzy postanowili jednak na nią postawić. Fantastyczny bieg całej czwórki. Na pewno mocno ściskaliśmy kciuki za Gosię Hołub-Kowalik, która rewelacyjnie pobiegła na trzeciej zmianie. Sztafeta pobiła rekord Europy, awans z pierwszego miejsca, tak więc w finale będzie jeden z lepszych torów. Wszystko wskazuje na to, że będziemy się bić o medale. Oby tak było. Z całego serca życzę tej sztafecie, aby stanęła na podium olimpijskim.
Finał w sobotę 31 lipca o godzinie 14.35 czasu polskiego.
Niestety, pozostałe doniesienia ze stadionu lekkoatletycznego nie są już tak dobre. W eliminacjach pchnięcia kulą odpadła inna zawodniczka AZS-u UMCS-u Lublin Paulina Guba, która nie przekroczyła nawet 17 m. – Być może jest jakiś uraz, o którym nie wszystko wiem – mówi Paweł Danielczuk: – Wielka szkoda, bo na pewno była szansa zmieścić się w najlepszej dwunastce, ale taki jest sport i czasami przegrywa się nie z przeciwnikami, ale z własnymi słabościami. Tym razem się nie udało.
Ponadto w eliminacjach odpadli obaj dyskobole, w tym dwukrotny srebrny medalista olimpijski Piotr Małachowski. A z trójki biegaczek na 800m do półfinału awansowała tylko Joanna Jóźwik.
Na olimpijskim basenie bez większych sukcesów – Radosław Kawęcki zajął szóste miejsce na 200m stylem grzbietowym. W półfinale rywalizacji kobiet na tym samym dystansie wystąpiła Laura Bernat z AZS-u UMCS-u Lublin. Po cichu liczyliśmy, że może uda się jej awansować do finału, jednak stawka okazała się zbyt mocna.
Podkreśla to klubowy trener niespełna 16-letniej pływaczki, Sławomir Pliszka: – Zajęła czternaste miejsce, ogólnie wynik trochę słabszy od rekordu życiowego i od tego, co pływała w eliminacjach. Niemniej jednak to były specyficzne zawody, specyficzny start. Nikt z Europy nie wszedł do tego finału – ani mistrzyni Europy, ani wicemistrzyni. Wszystkie popłynęły wolniej. Czas, który dawał prawo startu w finale, jest dzisiaj poza zasięgiem Laury, bo trzeba było poprawić o ponad sekundę rekord życiowy, niemniej jednak Laura zrobiła, co mogła.
Do półfinału na 50m stylem dowolnym nie zdołał awansować kolejny reprezentant AZS-u UMCS-u Lublin Konrad Czerniak, który miał dopiero 31. czas eliminacji. W rywalizacji na tym samym dystansie pozostają jednak inni biało-czerwoni: Paweł Juraszek i Katarzyna Wasik, a w finale 100 m stylem motylkowym popłynie Jakub Majerski.
W żeglarstwie udane występy kontynuują startujące w klasie 470 Jolanta Orag-Hill i Agnieszka Skrzypulec. Polki pozostają liderkami rywalizacji. Dziś (30.07) zajęły odpowiednio 13. i 1. miejsce. Do końca zmagań pozostały jeszcze 4 wyścigi eliminacyjne oraz medalowe z udziałem czołowych dziesięciu załóg.
Powody do zadowolenia mają kibice siatkówki. Polacy w swoim czwartym meczu pokonali Japonię 3:0 i są pewni awansu do ćwierćfinału. Zdaniem byłego reprezentanta Polski Marcina Możdżonka, Polacy potwierdzili wysoką klasę: – Bardzo mnie cieszy wynik, ale najbardziej mnie styl, w jakim graliśmy. Pierwsze dwa sety – dominacja od początku do końca. Trzymaliśmy ich w szachu, narzuciliśmy swój styl gry i udowodniliśmy, że jesteśmy lepsi. Trzeci set – Japończycy zaczęli grać lepiej, mieli w kilku akcjach trochę szczęścia. Przegrywaliśmy już dwoma punktami, ale nasza reprezentacja znalazła na to sposób. Wyrównaliśmy. Końcówka była może z perspektywy kibica troszkę nerwowa, ale nasi siatkarze zachowali zimną krew i wybili Japończykom z głowy, że mogą tutaj cokolwiek zdziałać.
To nie był natomiast udany dzień dla siatkarzy plażowych. Obie polskie pary przegrały swoje spotkania, ale nadal pozostają w turnieju.
AR/ opr. DySczz
Fot. PAP/Leszek Szymański