Przy użyciu wirtualnej rzeczywistości pracownicy Grupy Azoty Puławy mogą sprawdzić, czy poradzą sobie np. w trakcie awarii. W spółce dobiega końca realizacja pilotażowego programu, który ma w bezpieczny sposób przygotować pracowników do działania w nietypowych sytuacjach.
Działanie symulatora treningowego zaprezentował dziś (16.07) starszy specjalista technolog puławskiej spółki Michał Gajda. – Startujemy ze scenariuszem awaryjnym. Znajdujemy się na instalacji bezciśnieniowego stokażu amoniaku. Mamy tu nasz duży zbiornik stokażowy – mówi Michał Gajda. – Sprawdzamy, czy wszystko jest w porządku. Widzimy, że z połączenia kołnierzowego wydobywa się chmura amoniaku. Informujemy sterowniczego, że doszło do rozszczelnienia instalacji amoniaku. Ten każe nam zorientować się, w którą stronę wieje wiatr. Patrzymy, że wiatr wieje w stronę południowo-wschodnią. Sterowniczy przyjmuje to i powiadamia straż pożarną, że doszło do rozszczelnienia instalacji.
– Odtwarzamy obiekty rzeczywiste s skali 1:1, tak jak wyglądają w rzeczywistości – mówi Sebastian Zieliński, prezes spółki AppsBow. – Programujemy je tak, żeby działały dokładnie jak w rzeczywistości. Można powiedzieć, że to są takie gry komputerowe, tylko zaawansowane dla specjalistycznego rynku przemysłowego. Jesteśmy firmą, która działa jedynie na rynku przemysłowym i świadczy tego typu usługi.
– Jeżeli chodzi o sposób wykonywania ćwiczenia, mamy komputer i monitor. Przy pomocy klawiatury i myszki wykonujemy scenariusz na ekranie komputera – tłumaczy Radosław Góra, opiekun projektu i kierownik zespołu zadaniowego. – Stawiając na innowacje, wprowadziliśmy bardzo nowoczesne rozwiązanie, jakim jest przeniesienie się w świat wirtualnej rzeczywistości przy pomocy okularów VR i kontrolerów. W ten sposób niejako wcielamy się w postać aparatowego, który jest na instalacji i ma wykonać zlecone mu zadanie.
– Zazwyczaj gogle wirtualne służą do egzaminów, a niektórym osobom sprawiają dyskomfort. Jednak ta technologia cały czas się polepsza – zaznacza Sebastian Zieliński. – Z roku na rok dostajemy coraz lepsze gogle i efekt tzw. choroby lokomocyjnej, która tu występuje, jest coraz mniejszy.
– Jest to pewne novum – system, który w bezpieczny sposób pozwala pracownikom uczyć się w bardzo realistycznych warunkach obsługi instalacji – mówi Tomasz Hryniewicz, prezes zarządu Grupy Azoty Zakłady Azotowe „Puławy”. – Stawiamy na innowacje, nie boimy się ich i staramy się jak najwięcej wykorzystywać je w naszej działalności gospodarczej.
– Po pierwsze to świetna okazja do szybkiego przeszkolenia nowych pracowników na instalacji. Drugi bardzo ważny aspekt to utrwalanie odpowiednich wzorców zachowań pracowników – podkreśla Radosław Góra. – W przemyśle chemicznym, gdzie często operujemy na mediach niebezpiecznych, jest niezwykle ważne, by procedury były zachowywane. Trzeci aspekt, w moim odczuciu najważniejszy, to możliwość zapoznania się z sytuacją awaryjną przez wszystkich pracowników obsługujących instalację. Bardzo często zdarza się, że pracownik teoretycznie doświadczony, który pracuje kilka czy kilkanaście lat, nie miał okazji spotkać się z daną sytuacją awaryjną.
– To zdecydowanie przyszłość, jeśli chodzi np. o szkolenia BHP – mówi Sebastian Zieliński. – To najlepsza forma szkoleń z uwagi na to, że bez ryzyka potrafi przenieść nas dokładnie do takiego obiektu i pozwala wykonać czynności, których faktyczne przeprowadzenie może być konieczne w rzeczywistości. Mózg interpretuje to tak, jakby faktycznie tam był.
Też pilotażowy program dotyczy obecnie dwóch instalacji amoniaku. Powstał dzięki współpracy z Krakowskim Parkiem Technologicznym.
ŁuG / opr. WM
Fot. Łukasz Grabczak