Gradobicie jakie przeszło w weekend w okolicach Zalesia w powiecie bialskim zniszczyło część upraw rolnych. Gmina wstępnie szacuje, że straty poniosło ponad 30 rolników zajmujących się produkcją rolną na szerszą skalę.
Łukasz Dyczkowski z Berezówki stwierdza, że straty w jego uprawach wyniosły 70 procent. – Zostały zniszczone wszystkie uprawy, które były już do zbioru. U mnie grad zniszczył facelię błękitną – uprawę na nasiona i poplon, na którą mam podpisany kontrakt i muszę go zrealizować. Straty szacuję na około 50 tysięcy złotych. Została zniszczona powierzchnia 5 hektarów, a jest to droga roślina i dosyć dużo warta. Uprawia się ją na nasiona, które następnie eksportuje się do Niemiec. Natomiast u sąsiada owies został wybity w około 90 procentach.
– W tym roku nie dało się ubezpieczyć upraw, ponieważ nie było limitów, dotacji do ubezpieczeń od państwa, a firmy ubezpieczeniowe nie chciały zgodzić się na ubezpieczanie bezpośrednio przez rolników. Stwierdziły, że to im się nie opłaca. Nie było więc możliwości ubezpieczenia od gradu czy deszczu nawalnego – dodaje Łukasz Dyczkowski.
W gospodarstwie w Horbowie, gdzie pracuje Magdalena Jarosz, grad zniszczył 56 hektarów rzepaku i 150 hektarów uprawy kukurydzy. – Wygląda to katastrofalnie. To są straty praktycznie nie do odrobienia, jeżeli chodzi o rzepak. Kukurydza może trochę się odrodzi, ale na pewno nie w 100 procentach. Jeżeli by się odrodziła, to 50 procent strat i tak będzie. Jeżeli chodzi o rzepak to w granicach 250 tys. zł straty, w przypadku kukurydzy około 300 tys. zł. Grad był wielkości orzechów włoskich, bardzo duży – dodaje Magdalena Jarosz. – Spróbujemy złożyć protokół oszacowania szkód i będziemy liczyć na pomoc od państwa.
– Nawałnica przeszła przez teren naszej gminy w sobotę (17.07) w godzinach popołudniowych. Grad spustoszył pola naszych rolników. Zboża, które na nich rosły, wysypały się na ziemię. Zostały zniszczone plony, na które rolnicy czekali. Największe straty odnotowano w Horbowie i Koczukówce – informuje Tomasz Szewczyk, zastępca wójta gminy Zalesie. – Rolnicy cały czas się do nas zgłaszają i pytają się, w jaki sposób możemy im pomóc. Powołaliśmy komisję do szacowania strat i czekamy, aż rolnicy złożą wnioski i wskażą, które uprawy zostały zniszczone. Komisja pojedzie w teren i oszacuje straty.
– Miejmy nadzieję, że rządzący podejmą kroki, aby zabezpieczyć w budżetach czy to województwa, czy kraju środki, aby wspomóc tych rolników – dodaje Tomasz Szewczyk.
– Na tę chwilę producenci rolni, którzy ucierpieli w wyniku niekorzystnych zjawisk atmosferycznych, mogą ubiegać się o kredyt preferencyjny. Mogą również zgłosić się do prezesa Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego o uzyskanie pomocy w formie indywidualnego odroczenia terminu płatności składek, rozłożenia ich na dogodne raty lub też ich umorzenia – wyjaśnia Barbara Wróbel, dyrektor Wydziału Środowiska i Rolnictwa Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie. – Natomiast decyzje o ewentualnym uruchomieniu dodatkowej pomocy mogą zostać podjęte po oszacowaniu strat przez komisje powołane przez wojewodę. Wówczas wojewoda przekazuje informację o liczbie poszkodowanych gospodarstw i wysokości strat, dzięki czemu Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi może określić wysokość dodatkowego wsparcia dla poszkodowanych rolników.
Z powodu gradobicia straty w uprawach ponieśli też rolnicy z gminy Rossosz. Tam najgorzej sytuacja wygląda w miejscowościach Mokre, Musiejówka, Rossosz i Korzanówka.
Obecnie rolnicy składają wnioski, na podstawie których będą szacowane straty.
MaT / opr. ToMa
Fot. archiwum