To była schyłek lat 80. Kończył się szary, biedny PRL i nikt już nie wierzył w szczęśliwy socjalizm. Rząd pozwolił na zakładanie pierwszych spółek z kapitałem zagranicznym. Grecki armator Minas Kyriakou pojawił się w Polsce jako pionier inwestycji joint-venture. Kupował tanio wysłużone statki i zatrudniał na nich polskie załogi. Byli to pracownicy tani i świetnie wyszkoleni. Koledzy po fachu z Amsterdamu czy Szkocji twierdzili, że nasi marynarze potrafią przepłynąć Atlantyk na dziurawej bali. Do czasu….
Fot. nadesłane