Na zakończonych niedawno igrzyskach olimpijskich w Tokio oprócz trzech medali lekkoatletek AZS-u UMCS-u Lublin cieszyliśmy się także z czwartej lokaty wywalczonej przez Aleksandrę Mirosław we wspinaczce sportowej.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Spotkanie marszałka Jarosława Stawiarskiego z rekordzistką świata we wspinaczce Aleksandrą Mirosław
Z zawodniczką lubelskiego klubu Kotłownia rozmawiał Adam Rozwałka:
6,8 i 4 – od minionego piątku to chyba ulubione cyfry Aleksandry Mirosław: – Rzeczywiście, 6,84 to jest nowy rekord świata, mój nowy rekord życiowy, rekord kraju, rekord olimpijski, rekord Europy, więc jest to bardzo fajny czas na bardzo wysokim poziomie, ponieważ jest to lepszy czas o 12 setnych od poprzedniego rekordu świata. Można z tego spokojnie jeszcze jedną dziesiątą urwać i mam nadzieję, że to się uda w Moskwie za sześć tygodni – mówi Aleksandra Mirosław.
CZYTAJ: Tokio: Aleksandra Mirosław z rekordem świata we wspinaczce na czas!
CZYTAJ: Tokio 2020: czwarte miejsce Aleksandry Mirosław
Podczas igrzysk olimpijskich w Tokio Aleksandra Mirosław musiała rywalizować w trójboju. Ostatecznie skończyło się na czwartym miejscu, które należy uznać za duży sukces: – Trzeba pamiętać o tym, że ja w Tokio rywalizowałam w konkurencji, w której nigdy się nie specjalizowałam, ponieważ od zawsze jestem sprinterką i sprinterką pozostanę – podkreśla zawodniczka. – Natomiast robiłam wszystko, co mogłam, dawałam z siebie maksimum swoich możliwości. Moje przygotowania do Tokio pod kątem boulderingu i prowadzeń zostały dość mocno utrudnione poprzez kontuzję, której doznałam w listopadzie ubiegłego roku. Tak naprawdę jestem bardzo zadowolona z tego wyniku, który udało się osiągnąć, bo osiągnęliśmy wynik na światowym poziomie, a jeszcze w marcu zastanawialiśmy się z trenerem jak to wszystko będzie wyglądać, ponieważ w tych przygotowaniach kontuzja cały czas dawała się we znaki. Wszystko się udało, wszystko nadrobiliśmy i z Tokio wracam z uśmiechem na twarzy.
To tak jakby w lekkiej atletyce rywalizował sprinter biegający 100 m oraz na przykład dyskbol czy pchający kulą: – Można to również porównać do tego, jakby sprinterowi na 100 metrów kazać biegać przez płotki na 200 m, a potem jeszcze kazać przebiec maraton – podkreśla Aleksandra Mirosław. – Natomiast wiele osób mówi, że do medalu zabrakło niewiele, bo tych kilka ruchów czy jednej zony, natomiast to jest ogromna przepaść. Często są to lata specjalizacji. Idąc tym tropem myślenia, można by powiedzieć, że Koreanka mogła zrobić dwa ruchy więcej, że każda inna zawodniczka mogła zrobić coś więcej. Po to są te zawody, po to są te trudne drogi, żeby porozrzucać całą stawkę, abyśmy mieli jasną kwestię co do miejsca.
Wspinaczka sportowa debiutowała na igrzyskach olimpijskich i wydaje się, że był to debiut udany: – Tak, był udany. Różne głosy ze środowiska i spoza środowiska wiem, że wspinanie przyjęło się bardzo dobrze, ma bardzo pozytywny wydźwięk – mówi Aleksandra Mirosław. – Ludziom się to podobało, tak samo zresztą jak deskorolka. Dla mnie to jest super, że takie sporty debiutują, ponieważ to angażuje młodych ludzi do oglądania igrzysk. Idziemy z duchem czasu. Takie dyscypliny mają szansę się przebić. Przede wszystkim uprawiają je osoby młode, więc znowu ten duch młodości jest tchnięty w te igrzyska.
Paryż już za trzy lata, ale wcześniej kolejne wyzwania – niebawem mistrzostwa świata.
– Za sześć tygodni wystartuje na mistrzostwach w Moskwie, tylko w mojej konkurencji – mówi zawodniczka. – Tam będę broniła tytułu z 2019 roku. Następnie skupiamy się już być może na Pucharach świata, które będą miały miejsce w październiku, ale na razie czekamy jeszcze na potwierdzenia czy się odbędą. W marcu czekają mnie wojskowe mistrzostwa świata, potem już mistrzostwa Europy, które odbędą się w wakacje. 2023 rok to już jest rok kwalifikacyjny i tam już będziemy się skupiać przede wszystkim na mistrzostwach świata, ponieważ to będzie pierwszy event kwalifikacyjny do igrzysk w Paryżu. Na odpoczynek znajdzie się może krótki czas w listopadzie, żeby trochę zresetować głowę i ciało. Teraz, w tym okresie sześciu tygodni, przede wszystkim skupiamy się na podtrzymaniu tego, co mieliśmy w Tokio i na sprawdzaniu mojej kondycji zdrowotnej – jak wygląda palec po takim obciążeniu, czy tam się nic nie dzieje, żeby dostać zielone światło, że jeszcze trzy lata to ciało musi wytrzymać.
Tam będzie start w tej konkurencji, w której Aleksandra Mirosław jest rekordzistką świata.
– Decyzją MKOl z grudnia ubiegłego roku wspinanie na czas zostało oddzielone od dwóch pozostałych konkurencji, czyli boulderingu i prowadzeń. Osobiście bardzo się z tego cieszę, ale nim powiesimy medal w Paryżu, trzeba się tam zakwalifikować. Jak uzyskam kwalifikację, dopiero wtedy będę się skupiała na starcie w Paryżu – podkreśla Aleksandra Mirosław.
– Zawsze, podczas każdych zawodów, wiem po co jadę, mam bardzo dokładnie określony cel i jadę go zrealizować. Jeżeli chodzi o presję z zewnątrz, zawsze przytaczam słowa Tima Grovera i Coby’ego Bryanta, że nikt nie jest w stanie oczekiwać ode mnie więcej, niż ja sama od siebie oczekuję. I dokładnie z takimi oczekiwaniami pojadę do Paryża – podkreśla Aleksandra Mirosław.
AR/ opr. DySzcz
Fot. Piotr Michalski