„Jedziemy tam, by krzewić pamięć”. Wolontariusze posprzątają wołyńskie cmentarze

20210809 084627 2021 08 09 180411

Lubelscy wolontariusze wyruszyli na Wołyń sprzątać nekropolie. Akcję, po rocznej przerwie, zorganizowała Lubelska Komenda Ochotniczych Hufców Pracy.

Wolontariusze będą mieszkać w warunkach polowych w przygranicznej miejscowości Ostrówki. Uczestnicy zebrali się o godzinie 8.00 przy ul. Łabędziej w Lublinie.

CZYTAJ: Wolontariusze z Lublina wyruszyli na Wołyń, aby posprzątać groby

– Pakujemy sprzęt i wyjeżdżamy – mówi Bogdan Lipowicz. – Zabieramy jedzenie, bo to ma być w lesie – więc nie będziemy codziennie jeździć po zakupy do sklepu. Mamy też osobiste bagaże – dużo różnych survivalowych rzeczy. Jak się czegoś zapomni, to potem będzie kłopot. Myślę, że każdy ma ze sobą jakieś kalosze na wypadek deszczu. Są też sprzęty ogrodnicze, to podstawa. Mamy przyrządy do trawy, grabie, łopaty – naprawdę różności – i takie manualne, i mechaniczne na paliwo.

– Po rocznej przerwie pojedziemy znowu na Ukrainę – mówi komendant lubelskiej Wojewódzkiej Komendy OHP, Piotr Gawryszczak. – Wracamy do źródeł, czyli jedziemy do Ostrówek. Od tego cmentarza zaczynaliśmy w 2008 roku naszą przygodę i związek z Wołyniem. Stamtąd jeszcze wyskoczymy do Lubomla, Turzyska i Kowla. Teraz już wiemy, co i jak, wiemy, jak się tam obracać. Mamy samochody osobowe, więc będziemy mogli w kilka osób wyskoczyć i zrobić porządki na pozostałych cmentarzach, a przede wszystkim spotkać się z tamtejszymi samorządowcami. 

– My tak naprawdę nie jedziemy tam porządkować krzewów czy drzewek – zaznacza szef Środowiskowego Hufca Pracy w Lublinie, Jacek Bury. – Jedziemy tam, żeby krzewić pamięć, przypomnieć, żeby być tam, gdzie kiedyś żyli Polacy. Chcemy zapalić znicze, pomodlić się za nich i przekazać tę ideę ludziom, którzy przyjdą po nas, tym młodym ludziom, którzy też tu pomagają pakować autobus. Nie jadą nieletni – młodzież OHP nie może jechać w tym roku. Taka też jest moja decyzja, aby się nie narażać. Natomiast będziemy oczywiście karczować, plewić, gracować, zapalać znicze, modlić się. Będziemy również rozmawiać przy ognisku, gadać o historii i wspominać. 

– Jeżdżę od roku 2009. Byłem na prawie każdym wyjeździe – opowiada uczestnik wyjazdu, Jerzy Drąg. – Jadę tam z tęsknoty, dla klimatu, dla ludzi. Jadę porządkować groby naszych bliskich. Na pewno pozarastało. Jak jeździliśmy tam co roku, to nie było krzaków, zarośli – tego wszystkiego. Po 2 latach nie wiadomo, co tam się zastanie. 

– Jadę pierwszy raz, zawsze myślałem o tym, żeby jechać, a w tym roku trafiła się okazja. Jest to temat dramatyczny. Nie da się myśleć o tym na okrągło, bo to obciąża psychikę. Jak jest okazja połączyć wyjazd z pracą, to ładnie się to rozkłada – opowiada jeden z wolontariuszy.

– Jadę szósty raz – mówi uczestnik wyjazdu Mirosław Szuder. – Ciągnie nas tam. Teraz po 2 latach może być trochę więcej. – Jak wcześniej jeździliśmy, odkrywaliśmy dużo cmentarzy. Wchodziło się do lasu, a wychodziło się z cmentarza. Znajdowaliśmy wiele mogił. W tym roku nie jedzie młodzież, a ona pomagała: czyściła groby, wynosiła gałęzie. My jedziemy tam wyciąć, co zarosło, i tyle. W tym roku będzie krótki obóz, bo to nie 3 tygodnie, tylko tydzień. Ale na pewno uda się coś zrobić. Jedzie zaufana grupa, z którą da się dużo zdziałać.

W miejscowości Ostrówki wolontariusze będą porządkować cmentarz, na którym pochowanych jest ponad 300 polskich kobiet i dzieci zabitych przez UPA w 1943 roku. Wyjazdy są organizowane od 2008 roku, w 2020 roku wyjazd nie odbył się z powodu pandemii. 

MaK / opr. AKos

Fot. Magdalena Kowalska

Exit mobile version