Mural upamiętniający żołnierzy II Inspektoratu Zamojskiego Armii Krajowej powstał na ogrodzeniu Zakładu Karnego w Zamościu.
– Dbamy o to, by pamięć o nich nie zaginęła – mówi wiceprezes Fundacji Pamięci Narodów Marcin Kaczorowski. – Pierwsza konspiracja była najmocniejsza, czyli ta walcząca z Niemcami, i ta druga antykomunistyczna. Ci ludzie, którzy chcieli wolnej Polski, dali z siebie wszystko, żeby ochronić np. wysiedlaną, pacyfikowaną ludność. Współdziałali przecież z Sowietami przy wyzwalaniu tych terenów Polski w czasie akcji „Burza”. Potem byli ścigani jako zdrajcy, jako faszyści przez NKWD, przez Urząd Bezpieczeństwa. Ich losy były absolutnie tragiczne. Jak wiemy, te postaci, które są uwiecznione na murze, zakończyły swoje życie na Zamku w Lublinie zamordowani przez ubeków – dodaje.
– To jest potrzebne dla następnego pokolenia – mówi Jadwiga Mazurek, stryjeczna wnuczka Romana Szczura ps. „Urszula”. – Trudno podobiznę znaleźć, przecież go osobiście nie znałam, tylko z fotografii. Jak odnajduję jego fotografie, to naprawdę zmieniał się w mgnieniu oka. Bohater narodowy, jesteśmy zaszczyceni, że możemy kultywować jego działalność – podkreśla.
– Jest podobieństwo. Jest to zrobione z bardzo dobrym pomysłem, rozmachem – ocenia Dariusz Pilarski, wnuk pułkownika Mariana Pilarskiego. – Uważam, ze niektórym osobom da to dużo do myślenia. Dla mnie bardzo ważne jest to, że ten mural znajduje się w tym miejscu, gdzie bym sobie życzył, czyli na murach więzienia – dodaje.
– Jeśli chodzi o to miejsce nie ma ono jakiegoś szczególnie historycznego znaczenia – mówi Marcin Kaczorowski. – Jak ujął to jeden z naszych kolegów, może to, co jest po jednej stronie muru zainspiruje tych, którzy są po drugiej. Da taki jaśniejszy przykład na przyszłe życie. Niewątpliwie ogrodzenie, drut kolczasty i ten betonowy mur kojarzą się z losami Żołnierzy Wyklętych, którzy mieli być pogrzebami, a stali się ziarnem – dodaje Marcin Kaczorowski.
– Myślę, że to jest bardzo dobra forma, zachęcająca młodych ludzi do poznawania historii – mówi Wojciech Kondrat z Ministerstwa Edukacji i Nauki. – Wiadomo, że na samym muralu zbyt wiele treści historycznej czy edukacyjnej nie ma. Natomiast jest to na tyle atrakcyjne, fajne i widoczne z daleka, że może zachęcać młodych ludzi do tego, aby się zainteresowali, zaczęli poszukiwać czegoś więcej. Żeby czytali na ten temat, żeby się interesowali tym dziedzictwem narodowym, historią swojego miejsca, tego, w którym mieszkają – dodaje Wojciech Kondrat.
– Młodzież jest już na tyle świadoma, jeżeli się z nią oczywiście odpowiednio pracuje, pomału się wprowadza w różne fakty, zaczyna śledzić losy bohaterów i odwiedzać te miejsca – mówi Anna Rojek, komendantka hufca ZHP Tomaszów Lubelski. – Żeby zdobyć materiały lub poznać bardziej bohaterów uczestniczymy w różnych wydarzeniach, uroczystościach, bo tam też możemy spotkać rodziny. Umawiamy się wtedy na wywiady, dzieciaki się cieszą, przygotowują jakieś kartki do wpisu do pamiętnika. Oczywiście nagrywamy wszelkie wywiady, bo później robimy prezentacje, spisujemy. Potrafią już docenić wartość tych spotkań. Sami mnie napędzają, że jeszcze troszkę mamy wakacji, to może byśmy pojechali do kilku osób – relacjonuje Anna Rojek.
– Moim zdaniem to jest bardzo ważne, by pokazywać to, kim się było, kim się jest i z czego my słyniemy jako Polacy, żeby nasze pokolenia pamiętały o tym, co kiedyś było i co teraz mamy – ocenia harcerka Kamila Węgrzyn.
Malowidło przedstawia dowódcę inspektoratu płk. Mariana Pilarskiego ps. „Jar”, komendanta Lotnej Żandarmerii kpt. Stanisława Biziora ps.”Eam”, kpt. Romana Szczura ps. „Urszula”, który zasłynął brawurową akcją odbicia 300 więźniów komunistycznej bezpieki, kaprala rez. Józefa Pysia ps. „Ostry” i gwardiana klasztoru w Radecznicy ojca Józefa Płonkę ps. „Wacław”.
Szczątki „Jara”, „Eama”, „Urszuli” i „Ostrego” zostały odnalezione i złożone w krypcie Żołnierzy Wyklętych w podziemiach bazyliki w Radecznicy.
AP / opr. PrzeG
Fot. AP