W lubelskich lasach zaczęły się pojawiać grzyby. Miłośnicy leśnych spacerów określają to jako delikatny letni wysyp. Najwięcej jest borowików, wśród nich zaczął też pojawiać się grzyb inwazyjny – borowik amerykański, który może zagrażać naszym rodzimym gatunkom.
– To jeszcze nie jest jesienny wysyp grzybów, ale można znaleźć właściwie wszystko – mówią grzybiarze. – Tu mamy kozią brodę, która jest rzadkością. To podobno bardzo dobry grzyb. Przedtem były tylko małe kurki. To letnie grzyby, więc mamy delikatny wysyp. Za Kraśnikiem są same borowiki, we włodawskich lasach z kolei kurki. Wszystko zależy od tego, jakie las ma podłoże.
– W tym roku osoby, które korzystają z porady grzybowej w wojewódzkiej stacji, najczęściej przynoszą borowiki, koźlarze, pieczarki polne czy pieprznik jadalny, inaczej zwany kurką – wymienia Katarzyna Wnuk, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. – Należy pamiętać, żeby zbierać i spożywać tylko te grzyby, które dobrze znamy i co do których mamy absolutną pewność, że są jadalne.
– W naszych lasach co roku jest raczej to samo. Zazwyczaj najwięcej mamy prawdziwka. Jak przychodzi sezon, pojawia się podgrzybek, później jest gąska zielona – mówi jedna z grzybiarek.
– Prawdopodobnie pokazuje się borowik amerykański, grzyb inwazyjny. Może wyprzeć nasze borowiki. Ma inny zapach i trochę inaczej wygląda – dodaje kolejna grzybiarka.
– Pojawiły się pierwsze borowiki w lasach niektórych nadleśnictw. Jest mnóstwo grzybiarzy – mówi Włodzimierz Czeżyk, komendant posterunku Straży Leśnej w Nadleśnictwie Włodawa. – Od lat występuje tu globalizacja: przemieszczają się i towary, i ludzie. Co jakiś czas mamy sensację gdzieś na terenie naszego kraju. Pojawiły się grzyby z Australii podobne do rozgwiazdy – okratki australijskie. Na terenie sąsiedniego nadleśnictwa są na przykład borowiki amerykańskie. To też grzyb, który został przywleczony przez ludzi. Każdy ekosystem ma swoje komponenty, które były na jego terenie od setek czy tysięcy lat. Jeżeli pojawia się nowy komponent, czasem zastępuje rodzime gatunki. Gdy dostrzegamy nieznane grzyby i podejrzewamy, że są zza granicy, zawsze trzeba poradzić się grzyboznawcy.
– Jeśli macie państwo jakiekolwiek wątpliwości, możecie skorzystać z porady grzybowej w najbliższej stacji sanitarno-epidemiologicznej – radzi Katarzyna Wnuk. – Najlepiej zrobić to tam, gdzie zbieracie państwo grzyby. Nie trzeba jechać przez kilka powiatów czy do stacji wojewódzkiej, gdzie macie państwo daleko. Porady są udzielane bezpłatnie przez grzyboznawców i klasyfikatorów grzybów zatrudnionych we właściwej terenowo-powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej.
– Żeby rosnąć, grzyby wchodzą w zależność z roślinami wyższymi – tłumaczy Włodzimierz Czeżyk. – Grzybnia wrasta w korzenie, powodując tym większą powierzchnię chłodną, jeżeli chodzi o wodę. Grzybnia dostaje też od rośliny – drzewa czy krzewu – sole mineralne. One współdziałają ze sobą. Jeżeli grzyby obce wejdą w mikoryzę z naszymi roślinami, to na pewno zabierają im niszę ekologiczną, czyli miejsce do życia.
Leśnicy przypominają, że podczas zbierania grzybów najważniejsze jest prawidłowe zrywanie. Trzeba zbierać całe owocniki poprzez wykręcenie z podłoża, a pozostały dołek trzeba zasypać, żeby grzyby mogły wyrosnąć ponownie. Nie wolno zbierać małych grzybów. Nie należy też niszczyć ściółki, żeby grzybnia nie zanikła. Osłabienie rodzimych gatunków grzybów przez nieumiejętne zbieranie może doprowadzić do szybszego rozprzestrzenienia obcych gatunków grzybów.
RyK / opr. WM
Fot. pixabay.com