Małgorzata Hołub-Kowalik: Wychodząc na bieżnię, zostawiam tam swoje serce

medal 100821 027 2021 08 10 172006

Podwójna medalistka igrzysk olimpijskich Małgorzata Hołub-Kowalik odbierała dziś (10.08) gratulacje za sukcesy w Tokio. Lekkoatletka AZS-u UMCS-u Lublin zdobyła złoto w sztafecie mieszanej oraz srebro w sztafecie 4×400 metrów.

ZOBACZ ZDJĘCIA: Spotkanie z Małgorzatą Hołub-Kowalik – dwukrotną medalistką igrzysk olimpijskich w Tokio

Z okazji do spotkania z zawodniczką skorzystał dziennikarz Radia Lublin Adam Rozwałka.

– Tak naprawdę jeszcze nie zdążyłam ochłonąć – przyznaje Małgorzata Hołub-Kowalik. – Wróciłam 48 godzin temu i jeszcze nie dociera do mnie to, że z najważniejszej sportowej imprezy przyjechałam z dwoma medalami. Po cichutku marzyłam o jednym, a udało się zdobyć dwa.

CZYTAJ: Polska sztafeta kobiet 4×400 m zdobyła srebrny medal olimpijski! Biegła Małgorzata Hołub-Kowalik

CZYTAJ: Małgorzata Hołub-Kowalik: Trener powiedział, by biec sercem

Bieg półfinałowy w sztafecie mieszanej sprawił, że pokazaliście swoją ogromną siłę. Było widać, że jesteście mocni. To chyba natchnęło całą ekipę?

– Tak, zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jesteśmy bardzo dobre przygotowani. Dwa tygodnie przed wyjazdem do wioski olimpijskiej byliśmy na obozie przygotowawczym w  Zao Bodairze. Wszystko układało się tam idealnie. Wszyscy pobijaliśmy na treningach rekordy życiowe. Znaliśmy swoją wartość. Zazwyczaj jestem motywatorem, który nakręca całą drużynę. Najważniejsze było to, by po prostu uwierzyć w siebie. My to zrobiliśmy. Dzięki temu zdobyliśmy medale.

W 2020 roku została Pani zawodniczką AZS-u UMCS-u Lublin i chyba, robiąc ten transfer, działacze klubowi nie spodziewali się, że będzie on tak owocny. Oprócz medali olimpijskich zdobyła Pani dużo medali rozmaitych imprez, między innymi mistrzostw Polski. 

– O to, czy się tego spodziewali, już trzeba zapytać klub. Muszę przyznać, że ja się tego nie spodziewałam. Jestem bardzo zadowolona, że ze wszystkich imprez, które były do tej pory, udało się przywozić medale. Myślę, że cały Lublin może teraz cieszyć się razem ze mną. I oczywiście całe województwo.

CZYTAJ: Nowy rekord olimpijski. Polacy ze złotem w sztafecie mieszanej 4×400 m

CZYTAJ: Polacy biegnący w eliminacjach sztafety odebrali złote medale. Wśród nich Małgorzata Hołub-Kowalik

Małgorzata Hołub-Kowalik biegła we wszystkich najważniejszych imprezach – tych na otwartym stadionie i halowych. Małgorzata Hołub-Kowalik to kobieta z żelaza?

– Ciężko powiedzieć, ale tak akurat jest, że na wszystkich imprezach od 2013 roku biegłam we wszystkich sztafetach reprezentacji Polski. Jestem ogromnie dumna, że przez tyle lat jestem w stanie utrzymać taki poziom, by cały czas występować w tej czwórce. Czy jestem z żelaza? Myślę, że niekoniecznie. Zeszły sezon był dla mnie bardzo trudny, bo zmagałam się z kontuzjami. W tym sezonie też nie wszystko układało się po mojej myśli. Były problemy zdrowotne. Ale ja słynę raczej z tego, że jestem waleczna i nie za bardzo chcę mówić o tym, co dzieje się w kuluarach. Wychodząc na bieżnię, zostawiam tam po prostu swoje serce. 

Jest Pani studentką UMCS-u. Czy może Pani zdradzić coś więcej na temat swojej edukacji?

– Jestem studentką bezpieczeństwa wewnętrznego na II stopniu. W tym semestrze wszystkie przedmioty mam już zaliczone. Z niecierpliwością oczekuję przyszłego roku, kiedy będę kończyć pisać pracę magisterską. Mam nadzieję, że uda mi się ją obronić. To studia na odległość. To, że nauczanie jest zdalne, bardzo mi pomagało. Nawet będąc na obozach za granicą – w RPA czy na Teneryfie – mogłam bez problemu być na wszystkich zajęciach i egzaminach. Dla mnie zdalne nauczanie było bardzo korzystne. Zobaczymy, jak będzie wyglądało to w przyszłym semestrze, bo jeszcze czekamy na decyzję w tej kwestii.

Wczoraj, rozmawiając z Malwiną Kopron, mówiliśmy o wielu latach pracy tej zawodniczki. Ile kosztowało Małgorzatę Hołub-Kowalik dojście do tych spektakularnych sukcesów?

– Trenuję lekkoatletykę od 17 latu. Myślę, że to już trochę czasu. To więcej niż połowa mojego życia. Można powiedzieć, że nie znam życia bez sportu i lekkiej atletyki. To wiele lat ciężkiej pracy.

CZYTAJ: Malwina Kopron o brązowym medalu w Tokio: To największe osiągnięcie w moim życiu

CZYTAJ: Witold Kopron: Każdemu dziadkowi życzę, żeby miał wnuczkę na medal

Zawodniczka AZS-u UMCS-u Lublin pochodzi z Koszalina. Czy po igrzyskach zdążyła Pani dotrzeć do domu?

– Nie, w pierwszej kolejności jest Lublin.

Razem z naszą dwukrotną medalistką igrzysk olimpijskich w Lublinie jest także jej mąż, Jakub Kowalik.

Małgosia powiedziała, że jeszcze nie była w domu po zakończeniu igrzysk. Ale chyba Pana obecność trochę to rekompensuje?

– Oczywiście, zawsze staram się być przy żonie – czy to jeśli chodzi o mistrzostwa Polski, mistrzostwa województwa, czy mistrzostwa świata. Tym bardziej więc gdy chodzi o igrzyska olimpijskie. Zawsze przeżywamy to razem. Powitałem małżonkę na lotnisku. Jesteśmy w Lublinie – naszym drugim domu, bo tak właśnie traktujemy to miasto. Myślę, że dziś lub jutro pojedziemy do naszego pierwszego domu, czyli do Koszalina.

CZYTAJ: Historyczny występ polskich lekkoatletów na igrzyskach. Wśród medalistów zawodniczki AZS-u UMCS-u Lublin

Mocno przeżywał Pan starty żony podczas igrzysk?

– To prawdziwe spełnienie marzeń, tym bardziej, kiedy widzi się to od kuchni – ile to wysiłku, emocji, wylanego potu na treningach. Jesteśmy z Gosią razem już 11 lat, więc widziałem, jak to wygląda przez całą jej karierę. To ogromne, niespotykane i wyjątkowe emocje. Jestem z niej naprawdę bardzo dumny. Cieszę się, że spełniła swoje największe marzenie i ma dwa medale z igrzysk olimpijskich.

Ile było dni rozłąki przed igrzyskami? Liczył Pan?

– W zeszłym roku, w czasach pandemii, policzyliśmy z Małgosią, ile nie ma jej w domu. Wychodzi, że około 250-300 dni rocznie przebywa na różnego rodzaju zawodach, obozach i zgrupowaniach. Pozostały czas dzielimy na obecność w Lublinie i Koszalinie.

AR / opr. WM

Fot. Piotr Michalski

Exit mobile version