Fundacja SADownia tworzy projekt „Międzypokoleniowa podróż do źródeł”. Na stronie internetowej Księga Starego Gaju zostaną umieszczone zdjęcia, dokumenty, opowieści czy też przepisy mieszkańców Starego Gaju koło Wojciechowa.
– Spotykamy się już od lat i opowieści o Starym Gaju były bardzo ciekawe, mimo że często zwyczajne. Doszliśmy do wniosku, iż trzeba to ocalić od zapomnienia – mówi pomysłodawczyni projektu Katarzyna Jóźwik. – Trzeba opowieści te nagrać albo spisać, pozbierać przepisy fantastycznych dań, które tutaj powstają. Porozmawiać o ludziach, którzy byli ważni dla tej wsi, o szkole, o młynie, którego już nie ma. Inspiracją była też książka Anny Poniatowskiej „Gorzki smak dojrzewania”, która będzie takim przewodnikiem po Starym Gaju. I tam bohaterami byli 2 mieszkańcy miejscowości. Znalazły się tam jeszcze informacje o tutejszych twórcach, rękodzielnikach, o osobach, które mają tu coś do powiedzenia i zrobienia. I tak powstał pomysł, że stworzymy Księgę Starego Gaju, trochę na wzór starych kronik.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Fundacja SADownia – projekt międzypokoleniowy w Starym Gaju w gminie Wojciechów
– Najważniejsza rzeczą dla mnie jest to, że młodzi ludzie bardzo chętnie uczestniczą w tego typu przedsięwzięciach. A jest to przedsięwzięcie wielopokoleniowe – mówi Jerzy Jakiewicz. – Do niedawna młodzi ludzie izolowali się, zajmowali się smartfonami, a powrót do korzeni swoich ojców i dziadków jest dla mnie bardzo, bardzo cenny.
– Ta miejscowość ma około dwieście lat. Kiedyś było tu prawdopodobnie 7 gospodarstw, reszta była lasem dziedzica – mówi Henryk Czerniec, który pochodzi ze Starego Gaju. – Później dziedzic kazał wyciąć las. Zostały słabe drzewa, to ludziom sprzedawał teren na kawałki. Ci sobie karczowali i tak powstała wioska. Była kuźnia, był kowal. Teraz wieś jest duża, ładna, jak to się mówi wszystko idzie po nowoczesnemu.
– Mieliśmy młyn, którego już nie ma. Ale została śluza – mówi Czesława Czerniec. – Jest pamiątka, gdzie on był. Nazywał się Czarci Młyn. Z opowieści naszych dziadków wynika, że kiedyś był tam most, były i stawy. I po tym moście o północy przechadzał się tam taki panek w kapeluszu. Jak ktoś go mijał i powiedział do niego: „Pochwalony”, to ten panek myrg w wodę i już go nie było. I od tego pochodzi nazwa Czarci Młyn.
– Przychodziło do nas dwóch sąsiadów – opowiada Maria Misztal. – Były takie czasy, że moi rodzice robili ludziom zastrzyki. I tych dwóch panów opowiadało sceny dramatyczne. Ale przez to, że były one przeplatane humoreską, to głowę miałam pod kołdrą i śmiałam się, żeby nie zjeść połowy poduszki. Mama krzyczała, bo nie było wolno podsłuchiwać starszych. I te sceny z mojej głowy nigdy nie wyparują.
– Mnie podoba się najbardziej to, że tu jest naprawdę jak na wsi – mówi Jolanta Rasz. – Prawdę mówiąc takich krajobrazów typowo wiejskich, lubelskich już się wiele nie spotyka, a tutaj wystarczy wyjść za róg. Idąc fajną, piaszczystą drogą, widać skrawki lasu, jakieś drzewa na miedzy, przepiękne widoki. Wszyscy mówimy tutaj do siebie na ty.
– Nie jestem gajowianką z urodzenia – mówi Iga Adamczuk. – Natomiast jestem od niedawna gajowianką z serca. Trafiłam tutaj przez przypadek. Po ciężkich dla mnie przeżyciach, znalazłam dla siebie ciepłą, domową atmosferę. Tutaj naprawdę współpracujemy. Zostałam przyjęta jak swoja, jak do rodziny. I tak się czuje.
– To jest projekt otwarty. Nie zamknie się wraz ze skończeniem terminu projektowego. Myślę, że to będzie na lata, że będą kontynuatorzy. A jednym z punktów projektów było zrobienie widowiska na bazie zebranych materiałów. Przygowaliśmy je w 5 dni na warsztatach teatralnych – dodaje Katarzyna Jóźwik.
Projekt został dofinansowany ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu w ramach programu Narodowego Centrum Kultury EtnoPolska 2021. Efekty będzie można obejrzeć na stronie http://ksiegastaregogaju.pl/
LilKa / opr. AKos
Fot. i film Piotr Michalski