Międzypokoleniowa podróż do źródeł Starego Gaju [WIDEO i ZDJĘCIA]

gaj 2021 08 25 220147

Fundacja SADownia tworzy projekt „Międzypokoleniowa podróż do źródeł”. Na stronie internetowej Księga Starego Gaju zostaną umieszczone zdjęcia, dokumenty, opowieści czy też przepisy mieszkańców Starego Gaju koło Wojciechowa.

– Spotykamy się już od lat i opowieści o Starym Gaju były bardzo ciekawe, mimo że często zwyczajne. Doszliśmy do wniosku, iż trzeba to ocalić od zapomnienia – mówi pomysłodawczyni projektu Katarzyna Jóźwik. – Trzeba opowieści te nagrać albo spisać, pozbierać przepisy fantastycznych dań, które tutaj powstają. Porozmawiać o ludziach, którzy byli ważni dla tej wsi, o szkole, o młynie, którego już nie ma. Inspiracją była też książka Anny Poniatowskiej „Gorzki smak dojrzewania”, która będzie takim przewodnikiem po Starym Gaju. I tam bohaterami byli 2 mieszkańcy miejscowości. Znalazły się tam jeszcze informacje o tutejszych twórcach, rękodzielnikach, o osobach, które mają tu coś do powiedzenia i zrobienia. I tak powstał pomysł, że stworzymy Księgę Starego Gaju, trochę na wzór starych kronik.

ZOBACZ ZDJĘCIA: Fundacja SADownia – projekt międzypokoleniowy w Starym Gaju w gminie Wojciechów

– Najważniejsza rzeczą dla mnie jest to, że młodzi ludzie bardzo chętnie uczestniczą w tego typu przedsięwzięciach. A jest to przedsięwzięcie wielopokoleniowe – mówi Jerzy Jakiewicz. – Do niedawna młodzi ludzie izolowali się, zajmowali się smartfonami, a powrót do korzeni swoich ojców i dziadków jest dla mnie bardzo, bardzo cenny.

– Ta miejscowość ma około dwieście lat. Kiedyś było tu prawdopodobnie 7 gospodarstw, reszta była lasem dziedzica – mówi Henryk Czerniec, który pochodzi ze Starego Gaju. – Później dziedzic kazał wyciąć las. Zostały słabe drzewa, to ludziom sprzedawał teren na kawałki. Ci sobie karczowali i tak powstała wioska. Była kuźnia, był kowal. Teraz wieś jest duża, ładna, jak to się mówi wszystko idzie po nowoczesnemu. 

– Mieliśmy młyn, którego już nie ma. Ale została śluza – mówi Czesława Czerniec. – Jest pamiątka, gdzie on był. Nazywał się Czarci Młyn. Z opowieści naszych dziadków wynika, że kiedyś był tam most, były i stawy. I po tym moście o północy przechadzał się tam taki panek w kapeluszu. Jak ktoś go mijał i powiedział do niego: „Pochwalony”, to ten panek myrg w wodę i już go nie było. I od tego pochodzi nazwa Czarci Młyn. 

– Przychodziło do nas dwóch sąsiadów – opowiada Maria Misztal. – Były takie czasy, że moi rodzice robili ludziom zastrzyki. I tych dwóch panów opowiadało sceny dramatyczne. Ale przez to, że były one przeplatane humoreską, to głowę miałam pod kołdrą i śmiałam się, żeby nie zjeść połowy poduszki. Mama krzyczała, bo nie było wolno podsłuchiwać starszych. I te sceny z mojej głowy nigdy nie wyparują.

– Mnie podoba się najbardziej to, że tu jest naprawdę jak na wsi – mówi Jolanta Rasz. – Prawdę mówiąc takich krajobrazów typowo wiejskich, lubelskich już się  wiele nie spotyka, a tutaj wystarczy wyjść za róg. Idąc fajną, piaszczystą drogą, widać skrawki lasu, jakieś drzewa na miedzy, przepiękne widoki. Wszyscy mówimy tutaj do siebie na ty. 

– Nie jestem gajowianką z urodzenia – mówi Iga Adamczuk. – Natomiast jestem od niedawna gajowianką z serca. Trafiłam tutaj przez przypadek. Po ciężkich dla mnie przeżyciach, znalazłam dla siebie ciepłą, domową atmosferę. Tutaj naprawdę współpracujemy. Zostałam przyjęta jak swoja, jak do rodziny. I tak się czuje. 

– To jest projekt otwarty. Nie zamknie się wraz ze skończeniem terminu projektowego. Myślę, że to będzie na lata, że będą kontynuatorzy. A jednym z punktów projektów było zrobienie widowiska na bazie zebranych materiałów. Przygowaliśmy je w 5 dni na warsztatach teatralnych – dodaje Katarzyna Jóźwik.

Projekt został dofinansowany ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu w ramach programu Narodowego Centrum Kultury EtnoPolska 2021. Efekty będzie można obejrzeć na stronie http://ksiegastaregogaju.pl/

LilKa / opr. AKos

Fot. i film Piotr Michalski

Exit mobile version