Mostek na rzece Irence na ulicy Leśnej w Dęblinie popękał i może zagrażać bezpieczeństwu – alarmują mieszkańcy. Chodzi o leśny fragment tak zwanej drogi carskiej, który obecnie jest często wykorzystywany przez grzybiarzy, służy też jako dojazd do pobliskiej miejscowości Krukówka.
– Trzeba szybko zająć się tą sprawą żeby nie doszło do tragedii – mówi grzybiarz Lech Sycha. – To jest wszystko stare, to trzeba robić. Bo jak jakiś ciężki samochód jeżdżący z drzewem może wpaść. Widzi Pan o tutaj dalej, jak to wygląda.
– Z tej drogi, z tego przepustu korzystam codziennie. Dlatego, że to jest jedyna droga dojazdowa do mojej dość dużej pasieki, którą posiadam w lesie – mówi radny miasta Dęblin Jarosław Wojtyś. – W tej chwili trzeba się grubo zastanowić czy na ten mosteczek można wjechać samochodem. Zrobiła się wyrwa w tej drodze. Ja tam nawet kiedyś pozwoliłem sobie wysiąść i zobaczyć jak to wygląda. Cały ten beton utrzymujący przepust jest pęknięty i to pęknięcie jest dość szerokie. Lada dzień, po tych deszczach, na pewno to całkowicie runie albo stworzy takie zagrożenie, że nie powinno się z tego korzystać.
– Miasto zajęło się tą sprawą – mówi burmistrz Dęblina Beata Siedlecka. – W tej chwili sprawdzamy kto jest właścicielem tego mostku, czyje kompetencje należałoby uruchomić. Mostek leży przy drodze gminnej, natomiast ciek wodny, czyli rzeka Irenka pozostaje w administracji skarbu państwa. Natomiast kwestia własności tego urządzenia jest ustalana, do kogo należy naprawienie tego mostka. Mostek jest pęknięty, rzeczywiście będzie wymagał naprawy. Oczywiście, jeżeli to zadanie będzie należało do miasta, to miasto jak najbardziej zajmie się naprawieniem tego mostka.
– Ten mostek posypał się w tym roku. Tam bobry zbudowały żeremia. One były po drugiej stronie mostka, ale teraz, po wyczyszczeniu tego terenu, który sobie przygotowały, przeniosły się na tą stronę przed mostkiem. Zrobiły sobie tam żeremia. Domniemam, że w środku tego mostka zrobiły sobie tamę, tak im było wygodniej. Napór tej wody, która teraz tam jest, spowodowała te pęknięcia i podmycie tego mostku – dodaje Jarosław Wojtyś.
– Sporządziliśmy dokumentacje fotograficzną – mówi naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Przestrzennej Urzędu Miasta Dęblin, Marcin Daniel. – Z oględzin przepustu, tutaj na zdjęciu można zobaczyć, jest duże pęknięcie. To jest boczna ściana przepustu. Praktycznie droga jest przejezdna, natomiast widzimy, że jest to duże pękniecie, także wymaga to przeprowadzenia gruntownych prac remontowych.
Czy dużo osób korzysta z tej drogi? – Teraz w sezonie grzybowym bardzo dużo osób, zresztą tam codziennie ktoś jest. Są ludzie, którzy regularnie biegają. Widzę codziennie te same samochody. Oprócz tego droga jest uczęszczana przez nadleśnictwo, które wywozi drzewa tamtędy, a te samochody z drzewami są naprawdę ciężkie. Moim zdaniem w tej chwili ten mostek, ta część drogi powinna być całkowicie zamknięta dla pojazdów, bo to jest naprawdę niebezpieczne. Niech tam jedzie rodzina z dziećmi na grzyby albo pobiegać, a jak się zarwie to pod ich samochodem, to tam nikt nie udzieli ratunku – wyjaśnia Jarosław Wojtyś.
Czy ten mostek obecnie zagraża bezpieczeństwu? Może warto by go zabezpieczyć? – Powiem tak, w tej chwili droga jest przejezdna. Mogą korzystać z niej mieszkańcy, którzy jeżdżą na co dzień tędy, grzybiarze. W tym momencie przepust nie powinien się jeszcze zawalić czy zniszczyć. Myślę, że on jeszcze będzie w stanie przez jakiś czas wytrzymać. Natomiast trzeba podjąć tutaj jakieś działania naprawcze – dodaje Marcin Daniel.
Kwestia własności tego przepustu ma być wyjaśniona w ciągu kilku dni.
ŁuG / opr. AKos
Fot. Łukasz Grabczak