Lato nieodłącznie kojarzy nam się ze żniwami. Koszenie rzepaku ruszyło dwa tygodnie temu, ale zbiory pszenicy w niektórych rejonach Zamojszczyzny jeszcze się nie zaczęły. Winna temu jest pogoda, a dokładnie uciążliwy deszcz.
Lokalny punkt skupu zboża w Skierbieszowie odwiedziła reporterka Radia Lublin.
– Myślę, że rolnicy są w miarę zadowoleni z ceny. Jednak nie do końca są zadowoleni z plonów – mówi Piotr Błażewicz z Zamojskich Zakładów Zbożowych. – Z hektara uzyskali w okolicach 3,5 tony. Liczyli na troszkę więcej. Wysokość ceny między zeszłym rokiem (1 700 zł), a tym (2 400 zł) za tonę rzepaku troszeczkę rekompensuje tę różnicę w plonach. Tak naprawdę, gdyby nie pogoda, pewnie byłoby troszkę lepiej. Pogoda troszkę psuje żniwa. Niestety rzepak zaczyna porastać i przestanie się za chwilkę nadawać do sprzedaży w najwyższej klasie.
– Plony są w miarę dobre – stwierdza rolnik Michał Gierszon ze wsi Lipina Stara w gminie Skierbieszów. – Natomiast pogoda jest beznadziejna. Cały czas pada deszcz. Żniwa rzepakowe powinniśmy skończyć jakiś tydzień temu i być w połowie żniw pszenicznych. Niestety pogoda nam na to nie pozwala. Pszenica jest już wypłukana, więc o dobrych wynikach konsumpcyjnych możemy zapomnieć. I dalej jeszcze stoimy z rzepakiem.
– Jestem od godziny 7.00, bo miałem samochód postawiony w kolejce – opowiada pan Grzegorz z okolic Skierbieszowa. – Zostało mi jeszcze około 5 ton rzepaku do skoszenia na polu. A zboża jeszcze stoją i tracą na parametrach. To jest czas najbardziej pracochłonny i najbardziej owocny. Sprzedaję, bo nie mam bazy magazynowej z możliwością suszenia. Można stracić. Jak rzepak spleśnieje, to co później z nim zrobić?
– Rolnicy pracują, a mają warsztat pod chmurką – podkreśla prezes Lubelskiej Izby Rolniczej, Gustaw Jędrejek. – Deszcz jest potrzebny, bo była susza, ale nie w żniwa. Kilka dni temu mówiłem, że są dobre prognozy, pszenica wytrzymuje jakość. Ale to było tydzień temu. Dzisiaj sytuacja się zmieniła. Jest bardzo mało miejsc, gdzie parametry zostały spełnione na pszenicę jakościową. A to się wiąże też z ceną. Zostaje nam tylko pszenica paszowa. Oczywiście jest ona tańsza. Jednak na pasze takiego zapotrzebowania w Polsce nie mamy, ponieważ zmniejsza się obsada trzody chlewnej i drobiu.
– W piątek też zapowiadają, więc jest problem – mówi Andrzej Danielak z Sulmic. – Na polach mamy jeszcze sporo rzepaku. Gorzej jeszcze z pszenicą, bo pewnie nie będzie miała parametrów. Będzie paszówka, co możemy zrobić? Już jest spora różnica między paszówką a jakościówką. Myślę, że później jakościowa będzie coraz wyższa, a paszowa niestety będzie spadała. – dodaje Andrzej Danielak.
– Grozi nam to, że mogą spaść ceny. Chyba że wyeksportujemy zbiory. Jeżeli będzie potrzeba słabszej jakości zboża, to wyeksportujemy je. Jeżeli byłaby to pszenica jakościowa, jest szansa, że wywieziemy ją za granicę i rolnicy dostaną dobre ceny. Miejmy nadzieje, że w końcu przyjdzie słońce, będzie się dało wykosić i po w miarę dobrych cenach będzie dało się to sprzedać. I w dodatku to wszystko nie odbije się to później na konsumencie – mówi Gustaw Jędrejek.
My także mamy taką nadzieję. Rolnikom życzymy słońca. Chciałoby się powiedzieć, że tego w kolejnych dniach nie zabraknie. Ale prognozy pogody nie są optymistyczne.
AP / opr. AKos
Fot. AP