Na historycznych terenach dawnej szkółki leśnej Ordynacji Zamojskiej powstała ścieżka dendrologiczna. Trasa została poprowadzona alejkami osady leśnej we Floriance w Roztoczańskim Parku Narodowym.
– Ścieżka prezentuje kilkadziesiąt gatunków drzew rodzimych i egzotycznych m.in z Ameryki Północnej, Japonii czy Chin mówi dyrektor Roztoczańskiego Parku Narodowego Andrzej Wojtyło. – Przez kilka lat ścieżka była zamknięta, ponieważ wiele drzew obumarło, zostało przewróconych przez czynniki atmosferyczne, takie jak wiatr czy śnieg – opowiada dyrektor Roztoczańskiego Parku Narodowego Andrzej Wojtyło. – Pozyskiwaliśmy środki na uporządkowanie tych niebezpiecznych drzew. Oprócz tego cała infrastruktura, która była wykonana, czyli opisy drzew, po prostu uległa degradacji. Należało to kompleksowo wymienić.
– To fajna inicjatywa, właśnie jedziemy tą trasą, więc pewnie wstąpimy zobaczyć ścieżkę – mówią zwiedzający. – Fajnie, że są takie ścieżki. Drzewa są bardzo ładne. Warto tu przyjechać właśnie ze względu na przyrodę. Ciężko spotkać gdzie indziej tak naturalny stan, jaki jest tutaj. Droga jest ładnie zrobiona, wysypana kamieniem, a nie kostką czy asfaltem. Jest pięknie.
– Początek ubiegłego stulecia to czas, gdy na Floriance szkółki funkcjonowały w pełni – opowiada Wiesław Droździel, zastępca dyrektora ds. ochrony przyrody w RPN. – To właśnie tam w dobrach Ordynacji Zamojskich na powierzchni kilkunastu hektarów prowadzono, pielęgnowano i hodowano cały szereg gatunków obcych dla naszej dendroflory. To gatunki budzące nasze zdziwienie, które niegdyś były tu uprawiane w celach handlowych. Dzisiaj zobaczymy tę powierzchnię ok. 3 hektarów. Z ciekawostek jest tu cyprysik Lawsona, orzech szary czy choina kanadyjska. Normalnie w parku nie odnaleźlibyśmy ich w innej części.
– Mamy tutaj ponad 60 gatunków drzew i krzewów. To zarówno nasze rodzime, polskie gatunki, jak i też pochodzące z innych obszarów geograficznych – z Ameryki Północnej, jak również z Azji – zaznacza Andrzej Wojtyło. – Myślę, że jeden z ciekawszych gatunków drzewa to korkowiec amurski. Cechą korkowca jest wytwarzanie drugiej, grubej korowiny w postaci korka. Można na nią nacisnąć: jest miękka, ugina się nawet pod niewielkim uciskiem palca. Można poczuć tu orzeźwiający zapach, który odstrasza komary. Nie możemy pozyskać liści, bo są bardzo wysoko. Ale gdybyśmy je roztarli, wydzielałyby zapach terpentyny. To również ceniona roślina miododajna. Pszczoły zbierają tu nektar.
– Można tu złapać oddech od zgiełku miejskiego. Jesteśmy zachwycone, cieszymy się jak dzieci. Śmiejemy się, że nas stąd wygonią, bo cieszymy się na głos. Jest tu naprawdę pięknie – mówią zwiedzające.
Do Florianki można przespacerować się pieszo albo dojechać rowerem lub pojazdem elektrycznym.
AP / opr. WM
Fot. AP