Ruszył projekt „Stop boreliozie”, w ramach którego mieszkańcy województwa lubelskiego mogą wziąć udział w bezpłatnych badaniach profilaktycznych wykrywających tą groźną chorobę.
– Pandemia była, jest i pewnie jeszcze trochę z nami pozostanie, natomiast są konkretne wyzwania oraz problemy zdrowotne, którymi trzeba się zająć – mówi prof. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Jeżeli podejrzewamy, że kleszcz może być, należy go znaleźć. Natomiast jeżeli mimo to nie wiemy, że borelioza się rozwija, to zawsze objawy stawowe i przewlekłego zmęczenia, niewyjaśnione w inny sposób, powinny nas skłonić do tego, żeby pomyśleć o boreliozie, zgłosić się do lekarza i wykonać badania.
– Staraliśmy się poinformować o tych badaniach głównie grupy wysokiego ryzyka, czyli myśliwych, rolników, działkowiczów, ale także amatorów spacerów leśnych, żeby jak najszersze grono mogło skorzystać z tego projektu. Projekt będzie na pewno realizowany do końca 2021 roku, możliwe, że będzie wydłużony – mówi Magdalena Stachyra, prezes Lubelskiego Parku Naukowo-Technologicznego.
– Jestem też rolnikiem i wiem, że natężenie występowania kleszczy, które przenoszą boreliozę, na naszym terenie jest bardzo duże – mówi Krzysztof Niewiadomski, starosta łęczyński. – Chyba będę jednym z pierwszych, który się podda temu badaniu, bo jeszcze go nie przechodziłem. Myślę, że ten program będzie służył propagowaniu, dotarciu do każdego mieszkańca.
– Mamy przebadać 8 tysięcy osób. Pierwsze zadanie ma charakter edukacyjny. Drugie jest zadaniem stricte medycznym, czyli wykonywanie testów, pobieranie krwi i na podstawie wyników dalsze kierowanie do leczenia – mówi Krzysztof Bojarski, dyrektor SPZOZ w Łęcznej.
– Pamiętam, jak na początku, w latach 70.-90. Zaczęło być głośno o boreliozie – mówi Bogusław Tetiurka z filmy Salmed. – Wszystkie objawy, które mieli pacjenci, w związku z tym, że borelioza była chorobą „modną”, wiązali właśnie z nią. Potem w trakcie obserwacji zostały wprowadzone pewne standardy rozpoznawania i diagnozowania. W tej chwili zwracamy uwagę na tych pacjentów, którzy są narażeni na ugryzienie kleszcza, na pacjentów, którzy mają objawy. Nie opieramy się wyłącznie na badaniach serologicznych, które pacjenci sobie czasami robią. Zbierając informacje na temat boreliozy, zauważyłem, że można mieć dostęp do informacji niepewnych, niesprawdzonych, fałszywych.
– Najważniejsze jest rozpoznanie, dlatego że w chwili obecnej mamy do czynienia z trochę dziwną sytuacją. Z jednej strony mamy nadrozpoznawalność boreliozy, która boreliozą nie jest. Z drugiej strony mamy taką sytuację, że tam, gdzie pacjent wymaga leczenia i właściwego rozpoznania, latami ludzie chodzą zakażeni i nie są odpowiednio leczeni – zaznacza prof. Tomasiewicz. – W 20-30 procentach przypadków może być taka sytuacja, że rumienia nie ma, natomiast borelioza się rozwija. We wczesnym etapie po pierwsze leczenie jest bardzo skuteczne, a po drugie tak naprawdę nie zdąży się stać nic złego, to znaczy nie dojdzie do żadnych trwałych uszkodzeń. Natomiast z upływem czasu, po miesiącach, po latach, leczenie jest niestety trudniejsze i przede wszystkim mamy odległe skutki boreliozy, a więc zajęcie układu stawowego, nerwowego, serca. Można by w nieskończoność wymieniać te problemy, które mogą się pojawić w przebiegu przewlekłej nieleczonej boreliozy.
Projekt został dofinansowany ze środków unijnych. Przeznaczono na niego 2 mln 300 tys. zł. Bezpłatne badania odbywają się w Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Łęcznej i Salmedzie. W ramach zadania został też nakręcony profesjonalny film edukacyjny o boreliozie dostępny na stronie Uniwersytetu Medycznego i Lubelskiego Parku Naukowo-Technologicznego.
RyK/ opr. DySzcz
Fot. Karolina Ryniak