Święto kultury ludowej rozpoczęło się w Kazimierzu Dolnym. To 55. Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych, w którym bierze udział 116 wykonawców z 14 województw. O Basztę, główną nagrodę festiwalu, rywalizują między innymi kapele, grupy śpiewacze oraz soliści instrumentaliści.
Nadwiślańskie miasteczko znów na trzy dni stało się nieformalną stolicą kultury ludowej.
– Jesteśmy zespołem na pograniczu kultur. Pochodzimy z miasteczka wielokulturowego, gdzie mieszkają Polacy, Litwini i niegdyś przed laty również Żydzi oraz Cyganie. Są jeszcze śpiewacy i śpiewaczki w regionie, od których można się bezpośrednio uczyć i czerpać z ich pamięci oraz tradycji muzycznych. Mamy nieopodal Sejn śpiewaczkę, Weronikę Zubowicz, z której repertuaru wykonujemy pieśni. Nawet w dzisiejszym konkursie zaśpiewaliśmy pieśń od pani Weroniki, która ma już 94 lata – mówi Anna Szafranowska, kierownik i lider zespołu śpiewaczego Nachodne z Sejn.
– Festiwal to jest konkurs, który daje motywację, potrzebę przyjeżdżania tutaj i pokazania się od tej najlepszej strony, ale też troszkę zmierzenia się ze sobą. Mamy bardzo liczną grupę reprezentantów, właściwie niemal z całej Polski. To jest podstawa. Ktoś, kto chce się tutaj nasycić tradycyjną, autentyczną, zapamiętaną z bezpośrednich przekazów, z dawien dawna przeniesioną na tę scenę kazimierską, twórczością ludową w śpiewie i muzyce, to na pewno będzie miał taką szansę – zapewnia Andrzej Sar, komisarz festiwalu w Kazimierzu Dolnym.
– Przede wszystkim jest to tradycja. Pamiętajmy, że już mamy 55. edycję Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych. Jednak to nie jest tylko festiwal muzyków, ale i twórców ludowych, którzy mogą wyeksponować swoje produkty, pokazać rękodzieło – informuje Artur Pomianowski, burmistrz Kazimierza Dolnego.
– W Gogolinie istnieje kilka dyscyplin twórczości ludowej. Ja uprawiam wraz z córką Magdaleną i wnuczką Magdaleną kroszonki opolskie, malowaną porcelanę, malowanie na drzewie, malowanie bombek świątecznych. Wzór na opolskiej porcelanie wziął się z kroszonki. W latach 60. prezes opolskiej Cepelii otworzył dział malowania porcelany, gdzie wzory z kroszonek przenieśliśmy na porcelanę – tłumaczy Grażyna Czekała z Gogolina w województwie opolskim.
– Prezentujemy nasze kapliczki, anioły, gwizdawki, figurki zwierząt, świętych. To jest nasza pasja. Od około 40 lat wspólnie z mężem właśnie tak odpoczywamy. Potem dzielimy się z innymi naszą pracą – mówią uczestnicy festiwalu z Leokadii w gminie Łaskarzew.
– Jest to wielkie święto dla nas wszystkich. Jak nie było w czerwcu festiwalu, to czuliśmy jakąś wyrwę. Natomiast teraz już wczesnym rankiem, około 7.00 kręciliśmy się po Kazimierzu Dolnym. Kiedy pojawiały się postaci w strojach ludowych z jakimiś dudami czy kobzą na ramieniu, to pomyślałem, że jesteśmy w domu i Kazimierz żyje swoim rytmem, takim jakim powinien. Ten festiwal jest trwale wrośnięty w to miasteczko. To 55 raz, kiedy on się odbywa, bez względu na pandemię, deszcze, chłody. Niesamowite jest, że organizatorzy stoją na straży kultywowania tradycji folkowych w najlepszym wydaniu – tłumaczy Maks Skrzeczkowski, dyrektor Kazimierskiego Ośrodka Kultury i Promocji Turystyki.
– Przyszedłem przed korowodem, bo zawsze spotka się kogoś znajomego. Od 1994 byłem rok w rok. Na barkach mam dudy, bo nosić torbę to niepraktyczne, a tak zawsze można zagrać i nie ma problemu – twierdzi Tomasz Kiciński z Bukówca Górnego.
– Z festiwalem w Kazimierzu jestem związany od początku, czyli 55 lat. Przypominam sobie przyjeżdżające starsze 90-letnie panie sprzed 40 czy 50 lat, które przyśpiewki sprzed wieków przywoziły do Kazimierza. Bowiem taki jest regulamin kazimierskiego festiwalu, że muszą to być autentyczne pieśni, czy melodie ludowe. To jest najcenniejsze bogactwo – informuje Andrzej Wojtan ze Spław koło Kraśnika.
Festiwal potrwa do niedzieli 29 sierpnia. Polskie Radio Lublin jest patronem medialnym tego wydarzenia.
ŁuG / opr. LysA
Fot. Łukasz Grabczak