Wtorek (03.08) i środa (04.08) przyniosły nam aż po 4 medale igrzysk olimpijskich w Tokio. Czwartek (05.08) nie zapowiadał się już tak dobrze i rzeczywiście sukcesów nie było za wiele.
Czwartek to dzień bez medalu. Dziś startowała dwójka lekkoatletów AZS-u UMCS-u Lublin: Małgorzata Hołub-Kowalik i Marcin Lewandowski.
Małgorzata Hołub-Kowalik pobiegła na trzeciej zmianie sztafety 4×400 metrów kobiet, która wygrała swoją serię i pewnie awansowała do finału. Sztafeta w składzie – Anna Kiełbasińska, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Justyna Święty-Ersetic – prowadziły od początku do końca, a biegnąca na czwartej zmianie Święty-Ersetic wyraźnie zwalniała na ostatnich metrach oszczędzając siły. Rezultat Polek to rekord sezonu.
CZYTAJ: Tokio: Polki w finale sztafety 4×400 metrów
– Polki zaprezentowały się bardzo dobrze – podkreśla wicemistrz olimpijski z Moskwy (1980 rok) 4×100 metrów Leszek Dunecki. – Pobiegły perfekcyjnie. Dziewczyny bardzo dobrze zmieniają. Jestem pełen optymizmu. Myślę, że w finale dojdzie jeszcze Natalia Kaczmarek. Widać, że powalczą o medal.
– Małgorzata Hołub-Kowalik jest w bardzo dobrej formie. Widać to po tym, jak biega, jak „rządzi” przy zmianach. Jest już „starym wygą” i umie się ustawić – dodaje Leszek Dunecki.
Finał sztafety w sobotę o godz. 14.30 czasu polskiego.
CZYTAJ: Marcin Lewandowski poza finałem biegu na 1500 metrów, awansował Michał Rozmys [AKTUALIZACJA]
Tokio jest za to bardzo pechowe dla biegającego na 1500 metrów Marcina Lewandowskiego. Brązowy medalista mistrzostw świata najpierw w eliminacjach upadł po tym, gdy został popchnięty przez jednego z rywali. Ale po proteście polskiej ekipy został dopuszczony do półfinału. Tam jednak na 200 metrów przed metą zszedł z bieżni z powodu kontuzji .
– Liczyłem, że Marcin na 100 procent będzie w finale. Ale życie pokazuje co innego. Myślę, że to pokłosie tej wywrotki z eliminacji. Przyglądając się dokładniej, widać, że jego łydka była leciutko poharatana – uważa Leszek Dunecki.
CZYTAJ: Marcin Lewandowski: Do Tokio przyjechałem z urazem
W decydującej rozgrywce na tym dystansie pobiegnie za to Michał Rozmys. Polak już na pierwszym okrążeniu stracił jeden z butów, przez co finiszował na ostatnim, 13. miejscu. Decyzją sędziów został jednak warunkowo dopuszczony do finału, ponieważ uznano, że stracił but nie ze swojej winy.
Z dobrej strony pokazała się Kamila Lićwinko, która wynikiem 1,95 m osiągnęła minimum kwalifikacyjne i awansowała do sobotniego finału skoku wzwyż.
Dwukrotny medalista olimpijski w tej konkurencji, Artur Partyka, jest pod wrażeniem jej dyspozycji. – Bardzo dobrze trafiła z formą. To był najlepszy skok Kamili w tym roku. I tu widzieliśmy Kamilę Lićwinko sprzed kilku lat, kiedy regularnie skakała w okolicach 2 metrów. Możemy mieć turniej kobiecy skoku wzwyż z ciekawym happy endem dla nas.
Finał skoku wzwyż w sobotę.
Polski dorobek medalowy mógł się dzisiaj powiększyć. Bardzo blisko podium na torze kajakarskim była Dorota Borowska, która w finale jedynki kanadyjkowej na 200 m zajęła czwarte miejsce.
Dwukrotna brązowa medalistka olimpijska w kajakarstwie Beata Sokołowska-Kulesza uważa, że był to bardzo dobry występ: – Dorota Borowska jest bardzo młodą zawodniczką i karierę sportową ma przed sobą. Jak na debiut w igrzyskach, czwarte miejsce jest bardzo, bardzo dobrym wynikiem. Mogło być jednak troszeczkę lepiej. Przez większość wyścigu wydawało się, że będzie miała brązowy medal, jednak na 30 metrów przed metą zaczęła bardzo dobrze finiszować Ukrainka.
W kajakarstwie została nam jeszcze osada, która może powalczyć o medal. To czwórka kobiet na dystansie 500 metrów.
W klasyfikacji medalowej prowadzą Chiny, które mają 74 medale w tym 34 złote. Polska z 10 krążkami, w tym trzema złotymi, plasuje się w tym zestawieniu na 20. miejscu.
AR / opr. ToMa
Fot. PAP/Leszek Szymański