„Honorowi dawcy krwi mają złote serca” – pod takim hasłem lubartowianin Janusz Kobyłka wyruszył w poniedziałek 2 sierpnia w samotny rajd rowerem po Polsce, aby promować honorowe krwiodawstwo.
Do pokonania ma około 2 tys. km. Odwiedzi między innymi: Piaski, Janów Lubelski, ale też Inowrocław i Toruń. Lubartowianin, który w sumie samotnie przejechał już 8 tys. km, sam od wielu lat jest honorowym dawcą.
CZYTAJ: Finał akcji „Rajd po krew”. Janusz Kobyłka zachęcał mieszkańców Lubelszczyzny do oddawania krwi
– W ubiegłym roku pokonałem trasę 2 500 km – wspomina Janusz Kobyłka: – Trasa była w kształcie serduszka, dla Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie i dla honorowych dawców krwi. W tym roku powiedziałem, że pojadę w trasę kształtu kropli krwi. Będzie ona miała 2 000 km, a motto rajdu to „Honorowi dawcy krwi mają złote serca”. Dlaczego „złote”? Bo nie robią tego dla pieniędzy, dla odznaczeń, a z serca. Oddając krew, nie wiedzą, komu oddają życie. Dla nich właśnie jadę. Będę się starał rozmawiać z przedstawicielami władz miast, żeby na przykład w danych regionach mieli darmowe parkingi, przejazdy komunikacją miejską czy na przykład dostęp do specjalistów, lekarzy. Niby mają, ale żeby to było potwierdzone oficjalnie.
– „Z góry sąsiedzie Januszu, nie pojedziesz dziś w kożuchu. Słoneczko ci też zaświeci – będą cię widzieć polskie dzieci. Cel tej podróży bardzo dobry – niech cię bezpiecznie prowadzi Bóg, objedziesz 2000 km polskich dróg. Składam te życzenia na twoje ręce, przyjmij za ten trud w podzięce” – takie życzenia dla Janusza Kobyłki wyrecytowała jego sąsiadka, Zofia Danuta Woźniak.
– Dla osób potrzebujących wszędzie brakuje krwi: cennego daru, który ratuje życie i zdrowie ludzkie – mówi Krzysztof Paśnik, burmistrz miasta Lubartów. – Myślę, że jako samorządowcy nawet nie powinniśmy się zastanawiać, żeby wspierać tego typu inicjatywy. Jako że też od niedawna jestem honorowym krwiodawcą, ogromnie leży mi na sercu kwestia honorowego krwiodawstwa i wszystkie akcje, które są prowadzone na terenie Lubartowa i powiatu lubartowskiego. Jestem dumny, że mamy takiego mieszkańca, jakim jest pan Janusz Kobyłka, który na tak szczytny cel może nie zbiera bezpośrednio środków, ale na pewno swoją osobą spowoduje, że honorowe krwiodawstwo będzie jeszcze bardziej rozpropagowane i znajdzie się jeszcze wiele osób, które oddadzą krew.
– Były takie deszczowe dni, że ludzie się dziwili, że jadę sam. Przeważnie były to grupy – mówi Janusz Kobyłka: – Wielu ludzi przesyłało mi zdjęcia, jak oddają krew, czyli jest oddźwięk. Dzisiaj ruszam spod lubartowskiego ratusza, zajadę jeszcze do Lublina. Później Świdnik, Piaski, Janów Lubelski i dalej podróż w kształcie takiej linii, którą wytoczyłem, tej kropli krwi. Z roku na rok rozwija się ta inicjatywa. Może inni pójdą w moje ślady. To bardzo dobrze, bo są takie czasy, że krwi bardzo potrzeba, a niestety nie można jej wyprodukować.
Do Lubartowa Janusz Kobyłka powróci 29 sierpnia. Ma nadzieję że oprócz efektu promocyjnego i przejechanych kilometrów będzie miał na koncie kolejne litry oddanej dzięki niemu krwi.
JPi/ opr. DySzcz
Fot. Jerzy Piekarczyk