Przedstawiciele kolei przeprowadzili akcję „Bezpieczny piątek” na przejeździe kolejowo-drogowym w miejscowości Kozubszczyzna. Kierowcy otrzymali rady oraz specjalne ulotki z informacjami dotyczącymi tego, jak zachować bezpieczeństwo na przejazdach drogowo-kolejowych.
Najważniejsza zasada to „Zatrzymaj się przed torem – nie ryzykuj!”.
– Teraz przejeżdża pociąg. Włączyła się sygnalizacja świetlno-dźwiękowa i czerwone światło, które ostrzega kierowców przed zbliżającym się pociągiem. Zamykają się rogatki. Kierowcy muszą poczekać, aż przejedzie pociąg. Dopiero po otwarciu rogatek i wyłączeniu świateł i dźwięku będzie można bezpiecznie przejechać. Do tego czasu trzeba zatrzymać się. Pociąg na przejazdach ma zawsze pierwszeństwo. Zachowajmy bezpieczeństwo, przepuśćmy pociąg. Dopiero po podniesieniu się rogatek, czy przejechaniu pociągów na przejazdach bez rogatek, możemy bezpiecznie wjechać i cało dotrzeć do celu podróży – mówi Rafał Wilgusiak, z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe SA.
ZOBACZ ZDJĘCIA: „Bezpieczny piątek” na przejeździe kolejowo-drogowym w Kozubszczyznie
– Jest ważne, że dopiero po wyłączeniu świateł możemy wjechać na przejazd, ponieważ na linii, która jest dwutorowa, może nadjechać pociąg z przeciwnego kierunku. Wtedy rogatki też zaczną się otwierać. Tutaj obsługuje człowiek, więc się nie otworzą. Natomiast na przejeździe kategorii B, gdzie otwiera system, zjeżdżający pociąg wyłącza ten system. W związku z tym rogatki mogą zacząć się otwierać. W tym czasie z przeciwnego kierunku może nadjechać inny pociąg i włączyć rogatki. One na chwilę zaczną się podnosić i opadną. Wtedy kierowca może zostać zamknięty na przejeździe. Dlatego bardzo ważne, że dopóki świecą się czerwone światła, nie należy wjeżdżać na przejazd – tłumaczy Lech Olszewski, zastępca dyrektora Zakładu Linii Kolejowych w Lublinie.
– Modernizujemy linie kolejowe. Efektem tego są krótsze podróże, ale także szybsze i cichsze przejazdy pociągów. Dlatego zatrzymajmy się przed każdym przejazdem i upewnijmy się, że pociąg nie nadjeżdża, bo to jest igranie ze śmiercią – dodaje Rafał Wilgusiak.
– Dużo ludzi ginie. Trzeba to wszystko robić bezpiecznie; raz można nie zauważyć i stracić życie – stwierdza jeden z kierowców. – Zawsze staje przed znakiem Stop, nawet jak nie ma barierek i sprawdzam. Rozglądam się przede wszystkim z myślą, że wiozę dzieci – dodają inni.
– Prawda jest bardzo okrutna, bo z fizyką jeszcze nikomu nie udało się wygrać. Jeżeli pociąg potrzebuje prawie półtora kilometra, żeby się zatrzymać, to trudno zgodzić się z wyobraźnią człowieka, któremu wydaje się, że pociąg stanie tak jak rower. To niestety brak wyobraźni i ewentualnie chodzenie na wagary, jak była lekcja fizyki. Stąd biorą się tragedie na torach, nie tylko dla rodzin, bo jest to też wielka tragedia dla załogi pociągu. Miałem okazję rozmawiać z maszynistami, którzy po wypadku z ofiarami w ludziach musieli dosyć długo leczyć się u psychologa – mówi Marek Wawer, pracownik Zakładu Linii Kolejowych w Lublinie.
– Ale jak kierowca już jest na tym przejeździe i ma dojść do zderzenia, to radziłbym, żeby połamał rogatki, ponieważ obecnie mają one bezpieczniki. Przy niedużej sile rogatka się wyłamie, właśnie ze względów bezpieczeństwa, by można było przejazd jak najszybciej opuścić – dopowiada Lech Olszewski.
– Kierowcy, tłumaczą się, że im się śpieszy. Kierowca, który popełnił wykroczenie podczas pokonywania przejazdu drogowo-kolejowego jest legitymowany, pouczony, a w rażącym przypadku ukarany mandatem karnym w wysokości od 50 do 500 zł – informuje komendant zmiany Piotr Stefaniuk, rzecznik prasowy Komendy Regionalnej Straży Ochrony Kolei w Lublinie.
Pamiętajmy, że na napędach rogatek lub na krzyżach św. Andrzeja od strony torów znajdują się żółte naklejki, które mogą nam pomóc w „sytuacji podbramkowej”. Na naklejce umieszczony jest numer przejazdu, co pozwoli na jego precyzyjną identyfikację odpowiednim służbom. Na naklejce jest też numer do dyspozytora zakładowego PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. oraz numer alarmowy 112.
Więcej informacji na stronie bezpieczny-przejazd.pl.
LilKa / opr. LysA
Fot. Iwona Burdzanowska