Polska wygrała w Warszawie z Albanią 4:1 (2:1) w swym czwartym meczu kwalifikacji do piłkarskich mistrzostw świata. Drużyna selekcjonera Paulo Sousy prowadziła na Stadionie Narodowym od 12. minuty po golu Roberta Lewandowskiego. W 25. minucie wyrównał Sokol Cikalleshi, ale tuż przed przerwą (w 44. minucie) trafił debiutant Adam Buksa. Po przerwie Polacy podwyższyli wynik – w 54. minucie bramkę zdobył Grzegorz Krychowiak, a w 89. minucie Karol Linetty.
Dzięki zwycięstwu reprezentacja Polski awansowała na drugie miejsce w grupie I, a do prowadzących Anglików traci pięć punktów.
Czwartkowy mecz był dużym wydarzeniem, ponieważ kadra wróciła na swój narodowy obiekt po prawie dwóch latach przerwy, spowodowanej głównie pandemią. Poprzednim razem Polska grała tutaj w listopadzie 2019 roku ze Słowenią w eliminacjach ME, zwyciężając 3:2.
Podopieczni Paulo Sousy zaczęli kwalifikacje MŚ od marcowych spotkań z Węgrami na wyjeździe (3:3), Andorą u siebie (3:0) i Anglią na wyjeździe (1:2). Natomiast Albania pokonała wówczas na wyjeździe Andorę 1:0, uległa u siebie Anglii 0:2 oraz wygrała na wyjeździe z San Marino 2:0.
Mimo większego dorobku Albanii przed tym meczem, faworytami byli Polacy. Goście zdawali sobie z tego sprawę, ale zapewniali, że się nie przestraszą. – Naszą dewizą jest szacunek dla wszystkich, ale absolutnie nikogo się nie boimy. Musimy dać z siebie maksimum – mówił włoski selekcjoner Albanii Edoardo Reja.
Z powodu kontuzji nie mogli wystąpić m.in. Piotr Zieliński (obecny na zgrupowaniu, wkrótce będzie gotowy do gry), Sebastian Szymański oraz pauzujący od dawna Krzysztof Piątek i Arkadiusz Milik. Natomiast Mateusz Klich jeszcze przed zgrupowaniem miał pozytywny wynik testu na COVID-19.
Znany z odważnych decyzji Sousa dał od początku meczu szansę debiutantowi – Adamowi Buksie. I tego nie żałował…
Czwartkowe zawody oglądali z trybun prezydent Andrzej Duda (wcześniej tego dnia spotkał się z nowym prezesem PZPN Cezarym Kuleszą) oraz wicepremier, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński.
Początek meczu to był festiwal żółtych kartek dla rywali. Po jedenastu minutach aż trzech albańskich piłkarzy miało już na koncie takie upomnienie.
W 12. minucie biało-czerwoni objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Jakuba Modera i zgraniu piłki przez Kamila Glika gola, również głową, strzelił z bliska Robert Lewandowski. Arbiter czekał chwilę, konsultując się z VAR, ale uznał trafienie kapitana gospodarzy. To 70. gol rekordzisty Lewandowskiego w reprezentacji, a 27. na PGE Narodowym.
Na stadionie nastąpił eksplozja radości, ale od tego momentu Biało-Czerwoni grali coraz gorzej, w przeciwieństwie do rywali. W 25. minucie trybuny ucichły – Albańczycy wyrównali. Po podaniu Klausa Gjasuli piłkę świetnie opanował wbiegający z lewej strony Sokol Cikalleshi i płaskim strzałem przy słupku pokonał Szczęsnego.
W 32. minucie polski golkiper zachował się jednak znakomicie, broniąc groźny strzał Reya Manaja. Osiem minut później goście przeprowadzili kolejną ciekawą akcję i znów górą po uderzeniu Manaja był Szczęsny.
Albańczycy sprawiali lepsze wrażenie, stwarzali więcej dogodnych okazji, jednak gola na 2:1 strzelili biało-czerwoni. W 44. minucie po dośrodkowaniu Przemysława Frankowskiego do siatki w swoim debiucie trafił głową Buksa.
Dwa strzały, dwie bramki – skuteczność drużyny Sousy w pierwszej połowie była imponująca, lecz gra wyglądała gorzej.
W drugiej części polscy piłkarze szybko postarali się o to, żeby kibice nie musieli się już więcej martwić. W 54. min znakomitym rajdem prawą stroną popisał się Lewandowski. Żaden z rywali nie był w stanie go zatrzymać, 33-letni napastnik podał wzdłuż linii bramkowej, a Grzegorz Krychowiak dopełnił formalności.
Dwubramkowe prowadzenie wprowadziło nieco uspokojenia w poczynania drużyny Sousy. Wprawdzie Albańczycy stworzyli jeszcze kilka sytuacji, ale Szczęsny nie dał się pokonać.
Natomiast w 89. min Polacy przeprowadzili skuteczny kontratak z udziałem dwóch rezerwowych. Po podaniu Karola Świderskiego wynik na 4:1 ustalił Karol Linetty.
Biało-Czerwonych czekają w najbliższych dniach jeszcze dwa mecze eliminacji – w niedzielę potyczka z przedostatnim w światowym rankingu San Marino w Serravalle, a 8 września spotkanie z wicemistrzem Europy Anglią, znów na PGE Narodowym.
RL / PAP / IAR / opr. ToMa
Fot. PAP/Leszek Szymański