Mieszkańcy Krężnicy Jarej, gdzie na przejściu dla pieszych tydzień temu zginął 9-letni chłopiec, zapowiadają blokadę dróg. Domagają się lepszego oznakowania tras w ich miejscowości.
CZYTAJ: Tragiczny wypadek w Krężnicy Jarej. Prokuratura wszczęła postępowanie
Jak twierdzą, prosty odcinek jezdni plus dobra nawierzchnia po remoncie skłaniają kierowców do szybszej jazdy: – Mój syn wielokrotnie przed wypadkiem wracał ze szkoły z płaczem, bo ktoś jechał tak szybko, że on wskakiwał do rowu – mówi jedna z mieszkanek. – Od wypadku nie chcą chodzić piechotą do szkoły. Są wożeni. Wiem, że dzieci sąsiadów też.
– Pomimo, że mieszkamy dość blisko szkoły, dzieci codziennie są do szkoły odwożone. Nie jeżdżą na rowerze – dodaje inna mieszkanka Krężnicy Jarej. – Problem polega na tym, że to jest prosty, fajny odcinek drogi, na którym miło jest się rozpędzić.
– Proszę sobie wyobrazić, że oni wyjeżdżają z tego lasu ze Strzeszkowic i tu jest jeden wielki wyścig, bo tutaj są zakręty, lasek, a na naszej wysokości, tu, gdzie Filip zginął, oni się wyprzedzają na trzeciego, jadąc 120 km/h albo i więcej – podkreślają mieszkańcy.
W miejscu, gdzie doszło do śmiertelnego wypadku, był dziś patrol policji.
– Tu jest bardzo długa prosta, niemniej jednak jest oznakowana linią P-4, podwójną ciągłą, gdzie kierowcy nie powinni przekraczać tejże linii, ale według zgłaszających i mieszkańców tak się dzieje – mówi mł. aspirant Kamil Biaduń z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. – Zarejestrowaliśmy już trzy wykroczenia związane z przekraczaniem prędkości przez kierujących.
– Zagadaliśmy się z żoną i było 26 km/h za dużo – mówi jeden ze skontrolowanych kierowców. – Będzie nauczka, bo to takie głupie tłumaczenie, że „ja się spieszyłem”, „ja się zagadałem”.
– Trzeba wpłynąć na zachowanie kierowców: znaki, mandaty, patrole, radary, spowalniające progi – mówią mieszkańcy. – Z każdej strony słyszmy, że się nie da, bo to jest droga gminna, powiatowa, nie ma na to pieniędzy. Jak może się nie dać, kiedy wszyscy wiedzą, że to jest tak niebezpieczny odcinek? – pytają.
– Po tym zdarzeniu dokonaliśmy analizy miejsca, w którym doszło do tego wypadku – mówi oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie Kamil Gołębiowski. – Nie zauważyliśmy jakichkolwiek nieprawidłowości. Wydaje się, że liczba znaków nie jest tu kluczowa. W tamtej miejscowości oznakowanie jest prawidłowe. Znajdują się znaki mówiące o tym, że wjeżdża się w teren zabudowany, jak również pokazujące, że za chwilę będzie przejście dla pieszych. Wszystkie znaki, które być powinny, są ustawione na tej drodze. Działania policji to jedno, ale świadomość, zdrowy rozsądek i odpowiedzialność kierowców to drugie. Kierowca wjeżdżający w teren zabudowany ma obowiązek jechać z prędkością zapewniającą bezpieczeństwo – nie tylko jemu, ale też innym uczestnikom ruchu drogowego.
– Nie da się niektórych rzeczy zrobić – mówi Zbigniew Baran, sołtys Krężnicy Jarej. – Nie da się na drodze powiatowej postawić progów zwalniających, bo jeżdżą samochody różne. Na drogach gminnych tym bardziej, bo jeżdżą maszyny rolnicze. Ale trzeba jakoś zabezpieczyć. Zgłaszamy newralgiczne sprawy do urzędu gminy.
– Jak najszybciej planuję spotkanie z przedstawicielami zarządcy drogi, czyli starostwa powiatowego i Zarządu Dróg Powiatowych w celu uszczegółowienia tego, jaką formę można dopuścić, która zwiększyłaby bezpieczeństwo – mówi Ryszard Golec, wójt gminy Niedrzwica Duża.
– To jest ostatnia szansa na to, że już więcej nic takiego się nie zdarzy, że teraz z tym coś zrobimy, że ludzie rządzący nam pomogą – mówi jedna z mieszkanek.
W okolicach miejsca, gdzie 14 września doszło do tragicznego wypadku, trwają wzmożone kontrole policji.
Mieszkańcy zapowiadają na czwartek (o godzinie 16.00) protest, który będzie polegał na blokowaniu dróg w Krężnicy Jarej.
ZAlew/ opr. DySzcz
Fot. lubelska.policja.gov.pl