Ponad 150 rolników z gminy Kłoczew poniosło straty w uprawach po przejściu w połowie sierpnia trąby powietrznej. Komisje powołane przez wojewodę zakończyły już pracę na tym terenie, określając rozmiar szkód.
– Największe straty są w kukurydzy – mówi plantator Jerzy Grzyb, pokazując reporterowi Radia Lublin zniszczone pole. – Tu są jeszcze gałęzie z poobrywanych drzew. Nawałnica, grad i huragan spowodowały, że na polu leżą tylko szczątki po kukurydzy, które teraz nie wiadomo jak będziemy zbierać. Kukurydza została ścięta na 95% powierzchni. Cała istotna masa, czyli kolby kukurydziane, leży na ziemi. Nie jesteśmy w stanie tego zebrać. Notabene jak kolba z wierzchu ma nawet otulinę, to tak grad ją ściął, że nie ma ziaren.
CZYTAJ: „To prawdziwy cud, że nikt nie ucierpiał”. Przez powiat rycki i łukowski przeszły nawałnice
– Mam 7 hektarów kukurydzy – mówi plantator Jan Kryczka. – Wszystko zostało zniszczone do zera, nie wiadomo jak pole doprowadzić do porządku.
CZYTAJ: Trwa usuwanie skutków nawałnic w gminie Kłoczew. Na miejscu pracują terytorialsi
– Komisja powołana w zarządzeniu wojewody dosyć szybko się uporała z szacowaniem strat w uprawach rolnych – mówi wójt gminy Kłoczew, Zenon Stefanowski. – Jak się okazało, szacunki tuż po nawałnicy były dosyć niskie w stosunku do rzeczywistości. Sądziłem, że straty dotyczą około 200 hektarów upraw, szczególnie kukurydzy. Dzisiaj wiemy, że wynoszą ponad 700 hektarów. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że producenci mleka nie będą mieli paszy, a kukurydza stanowi główne źródło pokarmu bydła mlecznego i mięsnego. Straty według algorytmów wynoszą tylko w uprawach 3 miliony złotych.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Zniszczenia po nawałnicy w miejscowości Gózd
– W takich miejscowościach jak Gózd, gdzie fala huraganu była największa. To szczególnie odbiło się w uprawie kukurydzy. Leży ona na ziemi, będzie więc problem z przygotowaniem tego pola do dalszych zabiegów agrotechnicznych – mówi kierownik Powiatowego Zespołu Doradców Rolnych w Rykach, Mariusz Zieliński. – Tam, gdzie huragan był troszeczkę mniejszy, kukurydza wprawdzie była powalona, jednak te straty są mniejsze do połowy. Ale będzie trudność ze zbiorem. Z drugiej strony też nie możemy czekać, bo wegetacja tych roślin jest przerwana i mogą się pojawić na kolbach pleśnie. Trzeba więc to w miarę szybko zebrać. Trzeci stopień uszkodzeń jest mniejszy. Kukurydza stoi, jest lekko pochylona, ale liście są poszatkowane, zniszczone przez grad. Proces fotosyntezy jest przerwany, na pewno będą obniżone plony.
– Próbujemy kosić. Nie mamy wyjścia, od spodu robi się pleśń. Kolby zaczynają się psuć. Kolega ma 7 hektarów – mówią rolnicy. – Mamy nadzieje, że nasz rząd będzie coś w tym kierunku pomagał.
– Jeżeli ten 7 hektarowy kawałek uda się wykosić w ciągu 4 dni, to będzie cud. Patrząc na to, ile czasu operator sieczkarni, jak i gospodarz tego pola poświęcają na wyciąganie tej masy z podbieraka sieczkarni, to podejrzewam, że 7 hektarów w ciągu 4 dni nie da rady – dodaje Jerzy Grzyb. – A przy niezniszczonej kukurydzy przez jeden dzień by się zbierało. Teraz, aby uprawić, przygotować do zasiania zboża ten hektar, to trzeba ponieść konkretne koszty. Myślę, że około 2 tysięcy złotych trzeba tutaj włożyć bezpośrednio, aby móc na tym polu posiać jakiś inny plon. Będziemy czekać na pomoc.
CZYTAJ: Trąba powietrzna w gminie Kłoczew. Ucierpiało schronisko dla zwierząt
– Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów pomoc publiczna dla rolników może być zastosowana za rok. Ale wiem, że wojewoda podejmuje starania, żeby taką pomoc uruchomić doraźnie – wyjaśnia wójt gminy Kłoczew
– Pracuje w doradztwie rolniczym 35 lat. Różne były klęski żywiołowe: susza, intensywne opady, ale czegoś takiego sobie nie przypominam, nawet z opowieści mojego taty, który też był rolnikiem i prowadził gospodarstwo rolne – dodaje Mariusz Zieliński.
Oprócz strat w uprawach rolnicy z gminy Kłoczew zgłaszali także szkody w maszynach i budynkach służących do produkcji rolnej. Wyceniono je na prawie 900 tysięcy złotych.
ŁuG / opr. AKos
Fot. Łukasz Grabczak