PZL-Świdnik – jedyny polski producent helikopterów – ogłosił projekt, który może doprowadzić do kompleksowej modernizacji floty śmigłowcowej. Miałoby się to odbyć na bazie doświadczeń zakładu i jego polskich kooperantów, z wykorzystaniem produkowanej od kilkunastu lat w Świdniku platformy AW139.
ZOBACZ ZDJĘCIA: PZL-Świdnik prezentuje nowy Polski Śmigłowiec Wielozadaniowy AW139W
Przed południem koncepcję nowego Polskiego Śmigłowca Wielozadaniowego poznali decydenci, po południu przyszła kolej na media. I pomyśleć, że gdyby w tej chwili zapadła decyzja, że nowy polski śmigłowiec wielozadaniowy AW139W będzie produkowany jako stuprocentowo polski, za dwa lata lubelskie przedsiębiorstwo mogłoby się stać potentatem jeśli chodzi o dostarczanie takich właśnie maszyn nie tylko dla klientów w Polsce, w tym przede wszystkim dla sił zbrojnych, ale praktycznie mogłoby zaopatrywać w taki sprzęt cały świat. Już w tej chwili Świdnik wytwarza cały płatowiec, czyli tę część, która nazywana jest popularnie kadłubem, wraz z całym oprzyrządowaniem.
– Wykonujemy kompletny montaż i zabudowę, drzwi pasażera, drzwi pilota, kokpitu i innych wyposażeni, w zależności od klienta – mówi Mariusz Bałaban, szef produkcji. – W pozostałych halach zakładu robimy też komponenty do tego śmigłowca, w tym komponenty kompozytowe.
Od 70 lat Świdnik produkuje śmigłowce. Te najważniejsze, podstawowe w ostatnim 50-leciu w dalszym ciągu służą jeszcze w Polskich Siłach Zbrojnych, ale przydałaby się odnowa. Po w pewnym sensie niepowodzeniu, czyli odkładaniu ad acta planów modernizacji śmigłowców służących w polskiej armii, byłoby to absolutnie przydatne. Pytanie tylko czy byłoby Polskie Siły Zbrojne, Ministerstwo Obrony Narodowej na to stać?
– My się dostosujemy do tego, na co się zdecyduje nasz najważniejszy strategiczny partner i użytkownik, czyli Siły Zbrojne RP – mówi Jacek Libucha, prezes PZL-Świdnik. – Czy to jest kwestia modernizowania starej floty, która jest nasza, czy wprowadzanie nowych. To dla mnie jest najważniejsze. Oznaczałoby to przede wszystkim, że mielibyśmy pewną przyszłość co do naszego najbardziej wartościowego mięśnia, czyli tego mięśnia, którego ja nazywam mięśniem producenta końcowego produktu. To dla nas najważniejsza wartość wdrożenia tego programu. Dla mnie najważniejszy jest nie tylko ten krótki termin – czyli nie za rok, za dwa, a nawet za pięć – tylko ja bym chciał stworzyć warunki dla Świdnika na za dziesięć, piętnaście i za dwadzieścia lat. I do tego jest nam potrzebny nowy produkt.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Prezentacja Śmigłowca AW139W w PZL-Świdnik
– Nie musimy się niczego wstydzić – podkreśla prezes Jacek Libucha. – Swoje produkty sami projektowaliśmy, konstruowaliśmy. Teraz na dodatek jesteśmy w szerszej rodzinie, w koncernie, który daje nam jakąś stabilność finansową i przypływ technologii. Przypominam, że przez ostatnią dekadę został zainwestowany prawie miliard złotych, więc jesteśmy gotowi. Nasi partnerzy też są gotowi.
Żeby zaopatrzyć całe siły zbrojne, zmodernizować flotę powietrzną, potrzeba by kilkudziesięciu lat, bo już teraz trzeba by wymienić mniej więcej połowę z 230 śmigłowców jeszcze latających i do tego wypadałoby – chociażby na potrzeby powstającej 4 dywizji – dołożyć jeszcze 100-200 samolotów. To jest perspektywa końca wieku.
– Kiedy mówiłem, że możemy produkować od 8 do 10 AW139W rocznie, to nam się wydaje, patrząc historycznie, najrozsądniejszym rozmiarem budowania łańcucha wartości produkcji – podkreśla prezes Jacek Libucha. – Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że tych śmigłowców wielozadaniowych potrzeba uzupełnić w tej dekadzie powiedzmy od 30 do maksymalnie 80 w przeciągu 15-20 lat, to mówimy o okresie między 7 a 10 lat produkcji. To się wydaje rozsądny terminarz. Natomiast ta polska wersja mogłaby być razem z naszym rządem oferowana także na rynki eksportowe, ale w pierwszej kolejności nasz najważniejszy klient, czyli wojsko, a później kolejne rynki.
JB/ opr. DySzcz
Fot. Piotr Michalski