Prof. Czuczwar: Na intensywnej terapii dominują niezaszczepieni młodzi ludzie

20201022 ib223572 cr 2021 09 25 181351

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

– Na intensywnej terapii dominują obecnie niezaszczepieni, młodzi ludzie. Leczymy np. 23-letniego mężczyznę bez żadnych chorób towarzyszących. – powiedział prof. Mirosław Czuczwar, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 przy ul. Staszica w Lublinie.

Prof. Czuczwar zaznaczył, że na oddziale intensywnej terapii znajduje się obecnie siedmiu ciężko chorych pacjentów z COVID-19, którzy wymagają respiratoterapii ze względu na to, że wirus dokonał licznych spustoszeń w ich płucach. – W tej chwili pacjenci z COVID-19 dominują na oddziale intensywnej terapii. Są to niezaszczepieni, młodzi ludzie. Średnia wieku obniżyła się do 40 lat. W tej chwili leczymy np. 23-letniego mężczyznę bez żadnych chorób towarzyszących – podkreślił specjalista anestezjologii i intensywnej terapii.

CZYTAJ: Koronawirus: kolejny niechlubny rekord w Lubelskiem. Pacjentów przybywa

W rozmowie z PAP wskazał, że obecny wzrost zachorowań zaczął się w połowie sierpnia 2021 roku. Pierwszym pacjentem, który zapadł w pamięć personelowi, był zakażony mężczyzna po czterdziestce, który wrócił z Wielkiej Brytanii. – On i jego bliscy mieli dosyć skrajne poglądy. Jak z nim jeszcze rozmawiałem, to tłumaczył, że to „wielka ściema” i w Anglii nikt nie wierzy w pandemię, a on jest po prostu przeziębiony. Miał ciężką niewydolność oddechową, walczył o każdy oddech i praktycznie do końca starał się nas przekonać, że bierzemy udział w jakiejś inscenizacji albo manipulacji. Zmarł, mimo że medycyna dała mu wszystko, co ma do zaoferowania. Był to u nas pierwszy pacjent w tak ciężkim stanie, który świadomie unikał szczepień – powiedział prof. Mirosław Czuczwar.

W jego opinii, poglądy osób kontestujących pandemię wynikają między innymi z braku jasnego stanowiska wielu środowisk, w tym medycznych, bo do pacjentów dociera wiele niejednoznacznych sądów. Jak zwrócił uwagę, ogromnym „paliwem” dla osób wątpiących w szczepienia są często sami naukowcy, lekarze, decydenci, którzy „zbyt pochopnie mówią o wynikach badań czy prowadzonych obserwacjach, przed ich ostatecznym potwierdzeniem”.

Według prof. Czuczwara, nie wszyscy lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczny, farmaceuci są przekonani do szczepień. – Wydaje mi się to ogromnym problemem dla naszych środowisk. Często pacjenci mówią, że lekarz poradził im, żeby lepiej wstrzymać się ze szczepieniem z powodu potencjalnych działań niepożądanych. Ostatnio usłyszałem, że nie zaszczepił się pan, który starał się o dziecko, bo ktoś mu rzekomo powiedział, że szczepienie może zaburzyć płodność – wskazał specjalista anestezjologii i intensywnej terapii.

Podkreślił też, że zbyt długo w przestrzeni publicznej tolerowano osoby, które kontestują zdobycze nauki i medycyny.- „Ja sam bez przerwy dostaje różne takie maile, listy, telefony od osób, które podpisują się z imienia i nazwiska i wiem, że nie mają żadnego wykształcenia medycznego, żeby się wypowiadać na te tematy. Najczęściej odwołują się do skrajnych opinii, z których wynika, że pandemia jest wymysłem i te wszystkie działania mają na celu destrukcję społeczeństw. Ostatnio dostałem maila o tym, że obecna pandemia jest wynikiem ogólnoświatowego spisku, analogicznie do epidemii świńskiej i ptasiej grypy z przeszłości. Z takimi argumentami naprawdę trudno dyskutować – powiedział prof. Czuczwar.

Lubelski anestezjolog zwrócił uwagę, że otrzymaliśmy od światowej społeczności nauki szybki, prosty i bezpieczny sposób na poradzenie sobie z pandemią, czyli szczepienia. – Nie wiem, dlaczego połowa społeczeństwa w moim kraju postanowiła ten dar odrzucić, twierdząc, że jest niepotrzebny, czy niesprawdzony. Obawiam się, że doszliśmy do ściany, bo ci, co chcieli się zaszczepić, już to zrobili, a reszta już się nie zaszczepi bez względu na to, co byśmy zrobili. Organizowanie mobilnych punktów szczepień, akcje promocyjne w mediach – to niestety wszystko trafia w próżnię, być może dlatego, że przeciwnicy szczepień nie są zainteresowani merytoryczną dyskusją tylko podgrzewaniem konfliktu – dodał.

Prof. Czuczwar w rozmowie z PAP wyjaśnił, że zakażenia wirusem SARS-CoV-2 to nie jest zwykłe przeziębienie, jak uważają antyszczepionkowcy. Dowodem na to są statystyki przeżywalności w leczeniu metodą pozaustrojowego utlenowania krwi, tzw. ECMO. – Z terapią ECMO na początku pandemii wiązane były duże nadzieje, bo mieliśmy bardzo dobre wyniki leczenia grypowych zapaleń płuc. Przeżywalność przy grypie wynosiła 65-70 proc., a teraz w przypadku COVID-19 mamy umieralność na tym poziomie. Wirus SARS-CoV-2 jest groźniejszy. Poza tym jest to nowy wirus, więc układ immunologiczny nie miał tyle czasu – tak jak w przypadku grypy – żeby się z nim oswoić – zaznaczył kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii SPSK1.

Zapytany o to, kiedy pandemia koronawirusa się skończy odpowiedział, że zazwyczaj epidemie trwają około dwóch lat, ale pod warunkiem zaszczepienia się społeczeństwa. – Dzisiaj już wiemy, że jest to zbyt optymistyczne podejście, bo tylko połowa Polaków jest zaszczepiona. To, co nas ratuje w pewnym sensie, to fakt, że część pacjentów – mimo ewidentnych objawów zakażenia – nie zgłaszała się do służby zdrowia. Tym samym, mamy niedoszacowaną populację ozdrowieńców, którzy posiadają odporność. Problem tkwi tylko w tym, że nie wiemy, jak długo będzie się ona utrzymywać – podkreślił prof. Mirosław Czuczwar.

CZYTAJ: 917 nowych przypadków koronawirusa, zmarło 20 osób. 143 chorych na Lubelszczyźnie

Dziś (25.09) po godzinie 10.30 Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 917 nowych i potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce, w tym o 143 w województwie lubelskim. Z powodu COVID-19 zmarło 7 osób, z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 13 osób.

RL / PAP / opr. ToMa

Fot. archiwum

 

Exit mobile version