Kilkudziesięciu pszczelarzy z całego regionu w sobotę (04.09) i niedzielę (05.09) wzięło udział w III Wojewódzkim Święcie Miodu w Lublinie. Wydarzenie było okazją między innymi do wymiany doświadczeń i podsumowania sezonu. Natomiast jarmark produktów pszczelich przyciągał zarówno tłumy turystów, jak i lublinian.
– Lubię miód. Jest tu ciekawie, bo produkty są naturalne. Przyszłam kupić miód i pyłek. Nie znam się za bardzo na miodach, ale kupiliśmy na spróbowanie i zobaczymy w domu. Generalnie samo zdrowie – mówią przechodnie.
CZYTAJ: Samo zdrowie, czyli III Wojewódzkie Święto Miodu [ZDJĘCIA]
– Chcemy nawiązać do tradycji miodowego spasu, czyli święta plonów z pasiek i tego czasu, gdy cieszymy się dobrodziejstwem prawie całej gamy produktów pszczelich. Na Lubelszczyźnie mamy około 200 tys. rodzin pszczelich. Teraz już wszyscy, którzy tęsknią do natury, chcą mieć własny miód. Mamy na rynku ofertę miodów z całego regionu, co świadczy także o bogactwie roślinności na naszym terenie – tłumaczy Piotr Różyński, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Lublinie.
– Rok na miody był udany, bo zebrałem dużo z gryki i maliny. Jest wspaniały miód – twierdzi pszczelarz z 20-letnim doświadczeniem, Wiesław Bartoszek. – Miód malinowy jest na przeziębienia, choroby górnych dróg oddechowych. Miód gryczany jest na serce i wzmocnienie organizmu. Spadź z kolei jest na ogólne wzmocnienie organizmu – to jest taki miód laboratoryjny, działa jak antybiotyk. Miód akacjowy znów jest na drogi oddechowe, a nawet moczowe – dodaje.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Korowód uczestników III Wojewódzkiego Święta Miodu w Lublinie
– Produkty z wykorzystaniem miodu pszczelego mają bogactwo witamin, które pozytywnie wpływa na całą gospodarkę organizmu. Odżywia, uodparnia. Kosmetyki z kolei posiadają małą zawartość innych środków, są mało chemiczne, rzadko uczulające – informuje Beata Sutkowska, pracownik sklepu Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Lublinie.
– Świece pszczele jonizują powietrze. Tu jest kit pszczeli, który można rozpuścić w spirytusie. Przez dwa tygodnie stoi w ciemnej butelce, później się zlewa i to jest już nalewka, którą stosuje się w kropelkach. Jest to wspomagające i odżywcze – mówi Kazimiera Kozińska, pszczelarka.
– 90% zapylaczy to pszczoły. Ich potęga polega na tym, że bardzo szybko zaczynają zapylanie i robią to w bardzo dużych ilościach. Pszczół jest bardzo dużo. Natomiast dzikie zapylacze rodzą się do życia trochę później i jest ich dużo mniej. Dlatego tak ważna jest opieka nad pszczołami, które są dla nas bardzo cenne środowiskowo, przyrodniczo, gospodarczo i rolniczo – tłumaczy Sebastian Trojak, członek Zarządu Województwa Lubelskiego.
ZOBACZ ZDJĘCIA: III Wojewódzkie Święto Miodu
– Baza pożytkowa jest najbardziej palącym problemem, tym bardziej że rolnictwo tradycyjne wywierało pewien wpływ na ekosystem. Porzucenie niektórych terenów wcale nie wyszło nam na dobre. Bardzo często zarastają one roślinnością dla pszczół mało przydatną, a przede wszystkim roślinnością, która jest tak konkurencyjna, że bioróżnorodność się po prostu zatraca. Nawet nawłoć, z której się cieszymy, może doprowadzić do tego, że będziemy mieć jeden obfity pożytek nawłociowy i nic poza tym – dodaje Piotr Różyński.
– Pszczoły trzeba kochać, to najważniejsza sprawa. Trzeba lubić z nimi pracować. To jest satysfakcja i zamiłowanie. O pszczołę trzeba jeszcze bardziej dbać niż o kobietę. Po prostu trzeba je pielęgnować, bo inaczej nic z tego nie będzie – dodaje Wiesław Bartoszek.
Pszczelarze od lat zwracają uwagę na to, że pszczoły mają ogromne znaczenie dla bioróżnorodności flory, zapewniają równowagę w przyrodzie i prawidłowe działanie ekosystemu. Zwiększają także wydajność roślin.
MaTo / opr. LysA
Fot. Piotr Michalski