Rozpoczął się proces 52-letniego Dariusza Ch. – byłego policjanta i myśliwego, który śmiertelnie postrzelił 16-latka z Kazachstanu. Przed sądem stanął też Marcin B. – znajomy oskarżonego.
Do tragedii doszło na początku listopada 2020 roku w godzinach nocnych w sadzie niedaleko internatu Zespołu Szkół Zawodowych w Kluczkowicach. Dariusz Ch. wraz z Marcinem B. udali się na polowanie na dziki. Szukali ich, jeżdżąc samochodem.
– W rejonie sadu Dariusz Ch. oddał strzał, jednocześnie przewidując, że obrany przez niego cel może być człowiekiem – mówiła na sali rozpraw prokurator Dorota Brzozowska-Fałek z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Bez dokładnego osobistego rozpoznania zwierzyny, w zamiarze ewentualnym pozbawienia życia człowieka, kłusując w porze nocnej przy wykorzystaniu sztucznego światła oraz lunety celowniczej, oddał strzał z posiadanej przez siebie broni myśliwskiej w kierunku małoletniego. W wyniku tego spowodował u niego obrażenia ciała w postaci rany postrzałowej klatki piersiowej i jamy brzusznej z uszkodzeniem prawego płuca, wątroby i prawej nerki.
CZYTAJ: Tragedia w Kluczkowicach. Dwaj mężczyźni zatrzymani w sprawie śmiertelnego postrzelenia 16-latka
Pomimo blisko półgodzinnej reanimacji chłopca nie udało się uratować. Dariusz Ch. został doprowadzony z tymczasowego aresztu. Nie przyznał się do zabójstwa.
– Myślałem, że strzelałem do dzika – mówił podczas rozprawy Dariusz Ch. – Był to wypadek. Nie było to zamierzone, nie chciałem nikogo zabić ani skrzywdzić. Sylwetka, postać, miejsce, czas, w jakim całe zajście miało miejsce, wskazywały na to jednoznacznie. Dlatego podjąłem decyzję. Myślałem, że strzelałem do dzika, nie do człowieka. Odjechałem, czego bardzo żałuję i za co przepraszam. To był nieszczęśliwy wypadek.
Jak się okazało, Dariusz Ch. feralnego dnia polował nielegalnie i nie wpisał się do księgi polowań. Jak sam wyjaśniał przed sądem, miał to zrobić później. Znajomy Dariusza Ch., Marcin B., odpowiada z wolnej stopy. Śledczy oskarżyli go o nieudzielenie pomocy chłopcu i utrudnianie śledztwa poprzez ustalenie z Dariuszem Ch. wspólnej nieprawdziwej wersji wydarzeń.
– Ta sprawa jest bez precedensu – zaznacza mecenas Karolina Kuszlewicz reprezentująca rodzinę śmiertelnie postrzelonego 16-latka. – Na terenie Polski zostaje z broni myśliwskiej zabity obywatel państwa obcego – 16-letni chłopak, który miał przed sobą całe życie. Osoba, która posiadała tę broń, miała ją dlatego, że była członkiem Polskiego Związku Łowieckiego. W tym postępowaniu będzie mnie bardzo interesowało to, czy oskarżony miał wykonane badania psychologiczne i okulistyczne, jakie nakazuje prawo łowieckie.
Obrona Dariusza Ch. nie zgadza się z postawionymi mu zarzutami. – Doszło do ogromnej tragedii, ale nie było to zabójstwo – mówi mecenas Paweł Wierzba. – Zginął człowiek, niestety nie cofniemy czasu. W naszej ocenie doszło do nieszczęśliwego wypadku. Nie było tu zamiaru, działania celowego. Mój klient był przekonany, że oddaje strzał do dzika, a nie człowieka. To kwintesencja sprawy. Co do kwestii wyniku i innych okoliczności zdamy się na sąd orzekający w sprawie.
Dariuszowi Ch. grozi nawet dożywocie, Marcinowi B. – do 5 lat pozbawienia wolności.
Sprawę rozpoznaje Sąd Okręgowy w Lublinie. Kolejną rozprawę wyznaczono pod koniec października.
MaTo / opr. WM
Fot. Tomasz Maczulski