Tragiczne zderzenie z łosiem. Migracje zwierząt przyczyną groźnych wypadków

68 191166 2021 09 27 180357

Trwają migracje łosi. W związku z tym eksperci apelują o ostrożność na drogach. Tylko w nocy z niedzieli (26.09) na poniedziałek (27.09) w naszym regionie doszło do dwóch bardzo groźnych wypadków z udziałem łosi, które wtargnęły na jezdnię.

– Tragicznie zakończył się wypadek, do którego doszło późnym wieczorem w niedzielę w miejscowości Annówka w powiecie lubartowskim, na drodze krajowej nr 19 – mówi młodszy aspirant Kamil Karbowniczek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Ze wstępnych ustaleń wynika, że 64-letni kierujący skodą rapid, jadący w kierunku Radzynia Podlaskiego, na prostym, nieoświetlonym odcinku drogi, zderzył się z łosiem, który nagle wybiegł na drogę. Auto dachowało i znalazło się w pobliskich zaroślach. Niestety 64-letni kierowca poniósł śmierć na miejscu. Z kolei  64-letnia pasażerka samochodu z poważnymi obrażeniami trafiła do szpitala.

CZYTAJ: Dwa nocne wypadki z udziałem łosia. Jedna osoba nie żyje

– Teraz odbywa się tak zwane bukowisko, czyli okres godowy łosi. Na naszej szerokości geograficznej trwa on od sierpnia do października. Samce poszukują samic, a dystans 200 kilometrów jest dla nich spokojnie do przejścia – tłumaczy doktor nauk weterynaryjnych Jerzy Ziętek, adiunkt w Katedrze Epizootiologii i Klinice Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – W momencie rui łosie są najbardziej uciążliwe dla człowieka, ponieważ tracą część instynktu samozachowawczego. Są zajęte sprawami związanymi z rozrodem i potrafią wtargnąć na jezdnię. „Gra hormonalna” powoduje, że mniej patrzą na to, co się dzieje wokół. W połączeniu z ich bardzo kiepskim wzrokiem może to doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji drogowych.   

CZYTAJ: Dzikie zwierzęta na drodze. Co warto wiedzieć? [WIDEO]

– Drogi przecinają naturalne ekosystemy występowania łosi. Zwierzęta te z dużą pewnością przekraczają takie bariery, często „przy okazji” powodując kolizje i wypadki – wyjaśnia Łukasz Pytka, inżynier nadzoru Nadleśnictwa Lubartów. – Łosie różnie reagują na klaksony i światła samochodu. Czasami zatrzymają się, rozejrzą, ale niekiedy ma to efekt zupełnie odwrotny. Może takie zwierzę spłoszyć i spowodować coś gorszego, niż gdybyśmy nie użyli klaksonu.

– Z mojego doświadczenia wiem, że dzikie zwierzęta przekraczają drogi w bardzo nietypowych miejscach, często nawet na terenach zabudowanych – dodaje Łukasz Pytka.

– Łosie to największe przedstawiciele jeleniowatych. Osiągają ponad 2 metry w kłębie. To potężne zwierzęta, wielkości konia. Spotkanie samochodu ze zwierzęciem, które waży ponad pół tony, może skończyć się tragicznie nie tylko dla łosia, ale też osób będących w samochodzie – ostrzega dr n. wet. Jerzy Ziętek. – Łosie mają bardzo długie kończyny. Główna część masy zwierzęcia znajduje się wysoko nad ziemią. Wobec tego „podcięcie” mu nóg przez maskę samochodową może spowodować, że łoś wpadnie przez szybę do środka pojazdu. 

– Pamiętajmy też, że łosie mogą szukać nowych terenów. I poszukując odpowiednich obszarów, mogą przekraczać drogi przez cały rok  – dodaje dr n. wet. Jerzy Ziętek.

– Jeżeli gdzieś jest znak „zwierzęta dzikie”, zobowiązuje on nas do zachowania szczególnej ostrożności. Trzeba być przygotowanym, że w każdej chwili jakieś zwierzę może wtargnąć na drogę. Jeżeli będziemy jechali zgodnie z obowiązującymi przepisami, zwiększamy szansę, żeby nawet w przypadku niespodziewanego wtargnięcia zwierzęcia w obszarze zabudowanym, mieć jeszcze jakąkolwiek możliwość uniknięcia podjęcia reakcji. Na pewno naciskamy hamulec i próbujemy bezpiecznie się zatrzymać. W takiej sytuacji to tak naprawdę jedyna szansa – stwierdza Maciej Kulka, ekspert bezpieczeństwa drogowego, ekspert nauki i techniki jazdy, biegły sądowy.  

Liczebność populacji łosia na terenie lubelskiej Dyrekcji Lasów Państwowych szacuje się na ponad 6 tysięcy sztuk.

LiLka / opr. ToMa

Fot. KWP Lublin

Exit mobile version