Punkt adopcji roślin powstał w Miejskim Ośrodku Kultury w Świdniku. Specjalny regał został zbudowany przez pracowników placówki.
Paprotka, storczyk, bluszcz czy begonie – to tylko niektóre rośliny znajdujące się w świdnickim punkcie adopcji roślin. Jego pomysłodawczynią i koordynatorką jest Jagoda Kowalczyk: – Pomysł wziął się przede wszystkim z mojej miłości do roślin. Często idąc ulicami miasta, zauważałam, że na śmietniku lądowały rośliny, niekoniecznie w bardzo ciężkim stanie – opowiada Jagoda Kowalczyk. – Zawsze było mi ich szkoda. Pomyślałam: dlaczego mają lądować na śmietniku, jak mogą znaleźć drugi dom? Są ludzie, którzy mogą je przygarnąć i odratować. Często mamy w domu nawet przerośnięte rośliny, które można rozszczepić i dać komuś zaszczepki. Pomyślałam, że taki punkt w MOK-u, gdzie przychodzi dużo osób, byłby bardzo fajnym pomysłem.
Punkt cieszy się dużym zainteresowaniem nie tylko mieszkańców i mieszkanek Świdnika. Stan i rodzaj oddawanych roślin nie ma znaczenia. Świdniczanie przyznają, że z regału znika niemal wszystko, a powodów jest kilka.
– Moim zdaniem punkt adopcji roślin to bardzo dobra inicjatywa – mówi jeden z mieszkańców. – Możliwość oddania jakiejkolwiek rośliny do takiego punktu jest bardzo cenna. Zamiast wyrzucać, możemy się wymienić i może posłużyć drugiej osobie, która może wykorzystać ten kwiat.
– Można zgromadzić w swoim domu różnorodne roślinki, można się wymieniać, przyjść zobaczyć, co jest nowego, czego nie mamy, co moglibyśmy uzupełnić w swoim domu, albo podzielić się z kimś innym. Może nie każdego stać na kwiaty, bo są dość drogie. Przyjmując kwiaty, które mamy tutaj w Miejskim Ośrodku Kultury, oszczędzamy pieniądze – dodaje kolejna mieszkanka.
Jagoda Kowalczyk skarży się, że oszczędzanie pieniędzy niektórzy wzięli do siebie zbyt dosłownie. – Mieliśmy dość nieprzyjemną sytuację już na drugi dzień. Punkt adopcji roślin był pełny po brzegi. Mieliśmy bardzo dużo różnych okazów roślin. Nagle przyszła do nas jedna pani z siatką i wyniosła tyle, ile zmieściła. Nie o to chodzi w punkcie adopcji roślin. Apeluję o to, aby ludzie zachowali kulturę podczas korzystania z tego punktu. Każdy chciałby na nim skorzystać i wymienić się.
Świdnicki punkt adopcji roślin jest prawdopodobnie pierwszym tego typu na Lubelszczyźnie. Oprócz niego funkcjonują także internetowe grupy, na których można wymienić się roślinami. Administratorka facebookowej grupy Lubelska wymiana roślin Natalia Lewicka przekonuje, że każda z tych inicjatyw zasługuje na wsparcie. – Działalność naszej grupy polega na zrzeszaniu wszystkich miłośników roślin doniczkowych, ale też ogrodowych. Na grupie możemy się wymieniać roślinami, sprzedajemy nadwyżki lub oddajemy rośliny, z którymi sobie nie radzimy. Można też sprzedawać sadzonki owoców i warzyw. Bardzo cieszę się, że w Świdniku powstał taki punkt adopcji roślin ze względu na to, że nie każdy ma możliwość przyjechać do Lublina czy innej miejscowości. Ludzie, którzy tam mieszkają, też mogą skorzystać z wymiany.
Do grupy „Lubelska wymiana roślin” prowadzonej przez Natalię Lewicką należy ponad 9 tysięcy osób.
Świdnicki punkt wymiany roślin działa od tygodnia. Dotychczas skorzystało z niego kilkadziesiąt osób.
FiKar / opr. WM
Fot. MOK Świdnik FB