Mamy jesienny szczyt aktywności kleszczy. Specjaliści apelują, by szczególnie uważać na te pasożyty, a Instytut Medycyny Wsi zaprasza na bezpłatne badania na boreliozę.
– Ten projekt kierujemy do osób, które miały kontakt z kleszczem, a także do osób, które rekreacyjnie lub zawodowo obcują z leśnymi terenami – mówi dr Violetta Zając z Instytutu Medycyny Wsi w Lublinie. – Jeżeli chodzi o Lubelszczyznę, jest to teren, gdzie mamy dużo obszarów zalesionych, zadrzewionych, więc też stosunkowo dużo miejsc, gdzie możemy natknąć się na kleszcze. Poza tym zmienia się nam trochę styl życia. Dużo osób jest teraz aktywnych, lubi jeździć na rowerze czy biegać w miejscach, gdzie jest kontakt z przyrodą i niestety występują kleszcze.
– W województwie lubelskim w 2020 roku zachorowań na boreliozę mieliśmy 784 – informuje Magdalena Kaproń, kierownik Działu Oświaty i Promocji Zdrowia Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. – Natomiast przez trzy pierwsze kwartały tego roku tych zachorowań mamy już 860. Ten rok jest też obfitujący m.in. w wysyp grzybów. Ludzie są spragnieni kontaktu z naturą, więcej wychodzą z domu, więcej wędrują po lasach, więc te statystyki wzrastają.
– Obecnie mamy jesienny szczyt aktywności kleszczy – podkreśla dr Violetta Zając. – W ciągu roku kleszcze mają dwa takie szczyty – w miesiącach maj-czerwiec i teraz: wrzesień-październik – gdzie kleszczy jest po prostu najwięcej.
– Kleszcze wybitnie łatwo spotkać w miejscach, gdzie spotykamy przejście roślinności niskiej w roślinność średniej wysokości lub w miejsca zalesione – wyjaśnia Klaudiusz Szczepaniak, adiunkt w Zakładzie Parazytologii i Chorób Inwazyjnych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Na Lubelszczyźnie od dawna mówi się o hiperendemicznym miejscu występowania kleszczy, czyli takim, gdzie jest ich statystycznie więcej niż na innych terenach. Dotyczy to rejonu Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego wraz z Poleskim Parkiem Narodowym.
– Jeżeli wychodzimy do lasu, przede wszystkim należy pamiętać, żeby nie zbaczać z miejsc wyznaczonych do spacerów, czyli ze ścieżek leśnych – zaznacza Magdalena Kaproń. – Teraz mamy wysyp grzybów, są amatorzy wycieczek rodzinnych do lasu. Trzeba też pamiętać, że grupy zawodowe, takie jak leśnicy, też są narażone. Im bardziej zaszyjemy się w las, tym większe jest ryzyko, że kleszcz nas dopadnie. Musimy pamiętać o odpowiednim ubraniu. Należy zakładać długie spodnie, długie rękawy, długie skarpetki, kaptur na głowę, czapkę. Najlepiej, gdyby odzież była jasna, dlatego że na jasnej odzieży zobaczymy kleszcza. Po powrocie do domu zdejmujemy odzież, trzepiemy ją, bierzemy prysznic, wyczesujemy włosy i oglądamy skórę.
Kiedy skończy się czas żerowania kleszczy? – Kiedy średnia temperatura dobowa spadnie poniżej 7-4 stopni Celsjusza (różnie w zależności od gatunków kleszczy), ta aktywność jest znikoma. Wtedy można powiedzieć, że jest stosunkowo bezpiecznie – mówi Klaudiusz Szczepaniak. – Podkreślam, że stosunkowo, bo nigdy nie mamy stuprocentowej pewności. Myślę, że nas czeka jeszcze półtora miesiąca stosunkowo mocnej aktywności kleszczy.
– Dużo osób to lekceważy, ale możemy być też nieświadomi pokłucia przez kleszcze – zaznacza dr Violetta Zając. – Kleszcze mają bardzo małe rozmiary. Są postaci larwalne, są nimfy, które bardzo ciężko zauważyć na skórze. Jeżeli kleszcz przyczepi się – czy to na plecach, czy na włosach – napije się naszej krwi, po czym odczepi się i pójdzie w swoją stronę, nie będziemy tego świadomi. Kleszcz podczas żerowania wydziela substancje przeciwbólowe i przeciwzapalne, więc możemy nawet nie czuć, że kleszcz wbił się w naszą skórę i pije krew. Dużo osób jest po prostu nieświadomych pokłucia przez kleszcze.
W ramach projektu można wykonać bezpłatnie badania w kierunku boreliozy. Osoby zainteresowane mogą zgłosić się telefonicznie lub drogą mailową. Szczegóły można znaleźć na stronie Instytutu Medycyny Wsi w zakładce Projekty.
InYa / opr. WM
Fot. archiwum