Prezydent Lublina chce przekazać 50 tysięcy złotych na dofinansowanie ośrodka pomocy dla migrantów w gminie Michałowo na Podlasiu. Pieniądze mają pochodzić z budżetu miasta. Tej formie wsparcia sprzeciwiają się opozycyjni radni.
– Decyzja zapadanie 21 października – mówi rzecznik prasowa prezydenta Katarzyna Duma. – Prezydent zwrócił się do radnych, by na najbliższej sesji Rady Miasta Lublin wyrazili zgodę na przekazanie 50 tys. zł z budżetu Lublina na wsparcie punktu pomocy osobom potrzebującym, który przygraniczna gmina Michałowo zorganizowała dla migrantów, przekraczających granicę z Białorusią, w budynku ochotniczej staży pożarnej. Powstała tam ogrzewalnia, która umożliwia interwencyjny, doraźny pobyt osób potrzebujących w ciepłych pomieszczeniach wraz z zapewnieniem posiłku oraz odzieży – dodaje Katarzyna Duma.
– Złośliwie mógłbym powiedzieć, żeby prezydent Lublina własne pieniądze zaproponował jako wsparcie dla tamtejszej gminy – mówi Piotr Gawryszczak, przewodniczący klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Lublina. – My, jako klub PiS, raczej będziemy przeciwni temu ze względu na to, że to państwo polskie prowadzi ośrodki dla uciekinierów i migrantów, różnych osób, które nielegalnie albo legalnie przekraczają granice Polski. W związku z tym wydaje nam się, że państwo polskie stać jest na to, żeby utrzymywać tego typu ośrodki i niepotrzebne są zewnętrzne pieniądze, np. gminy Lublin.
– Ten projekt uchwały osobiście zamierzam poprzeć i uważam, że zarówno cel, jak i wskazana kwota są właściwe – deklaruje Marcin Nowak, wiceprzewodniczący Rady Miasta Lublin. – Pan radny uważa, że jest to domena rządowa, więc jeśli rząd na tym polu się nie sprawdza, samorządy wspierają się wzajemnie. Informacja, którą otrzymaliśmy od gminy, która pilotuje tę sprawę, była bardzo wyraźna. Była to kwestia pomocowa. Zwrócono się skądinąd nie tylko do nas o tę pomoc. My jako Lublin po raz kolejny pomagamy potrzebującym i tu wyraźnie zaznaczam, że przede wszystkim chodzi o pomoc w zakresie żywności i odzieży dla dzieci.
– Z jednej strony jest to taki gest solidarności z samorządem, który ma problemy i ponosi koszty związane z sytuacją na granicy. Z drugiej strony jest to sytuacja, kiedy w czasach, gdy prezydent odrzuca wnioski różnych osób, rad dzielnic dotyczące wydatków, tłumacząc to brakiem pieniędzy z uwagi na skutki koronawirusa lub negatywne zmiany w podatku dochodowych, gdzie tych pieniędzy rzekomo nie ma – uważa Krzysztof Jakubowski, prezes Fundacji Wolności. – Tu jest sytuacja odwrotna, gdzie te pieniądze się znajdują. Zaznaczam jednak, że nie jest to duża kwota w skali budżetu miasta. To jest 50 tys. zł, cały budżet to jest ponad 2,5 mld, więc nie są to środki, które mają istotne znaczenie w budżecie miasta – dodaje.
Najbliższa sesja rady miasta, na której dojdzie do głosowania w tej sprawie, odbędzie się w czwartek 21 października. Rada liczy 31 członków, a 19 – czyli większość- należy do klubu prezydenta Krzysztofa Żuka.
FiKar / opr. PrzeG
Fot. archiwum