Lublin: wysoka zdawalność egzaminu wstępnego na aplikację radcowską. To jeden z lepszych wyników w kraju

legal gfdee0af05 1920 2021 10 07 203516

Ponad 100 osób zdało tegoroczny egzamin wstępny na aplikację radcowską organizowany przez Okręgową Izbę Radców Prawnych w Lublinie. Zdawalność wyniosła 64,38% i jest jedną z najwyższych w Polsce. Lepiej było tylko w Krakowie i Poznaniu. Większa liczba nowych aplikantów to potencjalnie większa konkurencja na rynku, o co martwią się pełnoprawni radcy i adwokaci. 

– Wynik przerósł nasze oczekiwania – przyznaje dziekan Rady Okręgowej Izby Radców Prawnych w Lublinie prof. Arkadiusz Bereza. – Egzamin wstępny polega na rozwiązaniu testu złożonego ze 150 pytań. Aby uzyskać wynik pozytywny, trzeba zdobyć 100 punktów. Wynik jest w tym roku bardzo dobry, bo zdawalność mamy na poziomie mniej więcej 64,5%. Najwięcej pozytywnych odpowiedzi było na pytania dotyczące przepisów z zakresu prawa karnego, prawa cywilnego i postępowania cywilnego. Najwięcej kłopotów stwarzały pytania z zakresu Kodeksu spółek handlowych czy prawa postępowania przed sądami administracyjnymi. 

Osoby, które uzyskały pozytywny wynik, w styczniu tego roku rozpoczną aplikację radcowską. Po 3 latach nauki zostaną dopuszczone do egzaminu zawodowego. Wpis na listę radców prawnych nie oznacza jednak pewności zatrudnienia. 

– Liczba dostępnych wolnych miejsc pracy dla aplikantów, jak i młodych radców prawnych w Lublinie jest bardzo skromna w porównaniu z największymi w kraju ośrodkami miejskimi – zaznacza Andrzej Podkówka, aplikant III roku Okręgowej Izby Radców Prawnych w Lublinie. – Lublin nie jest siedzibą dla tylu spółek, co inne miasta. Pomimo tego, że w przeciwieństwie do adwokatów radcowie prawni mogą być zatrudnieni na umowę o pracę, nie jest o to wcale łatwo. Aplikant, jako wciąż młody adept prawa, decyduje się na taki wybór drogi zawodowej i musi być przygotowany na to, że w Lublinie wynagrodzenie może nie sprostać jego oczekiwaniom, a niekiedy zdarzy się tak, że do jakiejś sprawy będzie musiał dopłacić, na przykład za paliwo, za dojazd do klienta czy do sądu.

Rynek radców prawnych i adwokatów jest trudny, a duża liczba kancelarii jest pokłosiem otwarcia zawodów prawniczych. Ponad dekadę temu rządząca wówczas większość zdecydowała się na poluzowanie wymogów dla przyszłych aplikantów. To z kolei spowodowało gwałtowny wzrost liczby prawników. Ta sytuacja nie zmieniła się do dzisiaj.

– Otwarcie zawodów w ogóle, nie tylko zawodów prawniczych, to pewna klęska – stwierdza prof. Andrzej Kidyba z Katedry Prawa Gospodarczego i Handlowego UMCS. – Namieszała w głowach młodych ludzi. Osiągnięto efekt polityczny, dlatego że po otwarciu było pół roku czy rok na rejestrację podejmowanej działalności, co spowodowało zmniejszenie bezrobocia. Statystycznie to był jedyny cel. Ale to zostało, jak wszystkie złe rzeczy.

– Lubelski rynek prawniczy, z naciskiem na sytuację ludzi młodych, wygląda słabo z paru powodów – dodaje prof. Andrzej Kidyba. – Mamy dwie uczelnie, które co roku generują rzeszę absolwentów. Możemy przyjąć, że około 400-500 studentów kończy studia. Wiadomo, że nie wszyscy znajdą zatrudnienie w Lublinie. Lublin ich nie wchłonie. Lublin jest za mało uprzemysłowiony i to jest oczywiste. W związku z tym zaczynają się dylematy i w jakimś sensie tragedie, bo inaczej wyobrażaliśmy sobie to życie. To pierwsza kwestia. Poziom osób kończących studia jest dużo niższy niż był kiedyś z wielu powodów. Teraz wchodzimy z tego gorszego poziomu na gorszy poziom usług na rynku prawniczym.

W całym kraju do tegorocznego egzaminu wstępnego na aplikację radcowską przystąpiło ponad 3000 osób. Ogólnopolska zdawalność wyniosła niecałe 60 procent.

FiKar / opr. WM

Fot. pixabay.com

Exit mobile version