Polski Czerwony Krzyż zbiera dary dla migrantów znajdujących się przy granicy polsko-białoruskiej. Przy ulicy Bursaki 14 w Lublinie działa największe centrum logistyczne PCK, do którego trafiają paczki z całej Polski.
– Jest ich bardzo dużo – mówi Kamil Raczyński z Polskiego Czerwonego Krzyża. – Tak na oko tylko dzisiaj (13.10) dostaliśmy tonę paczek. Jutro (14.10) ma przyjechać z Wielkopolski jeden, wyładowany po brzegi samochód ekspedycyjny, później jeden bus z Łodzi, jeden z Krakowa, samochód z Wrocławia. Paczki ciągle przyjeżdżają. Kurierzy musieli zmienić samochody na większe, żeby zmieścić te paczki do nas. Mamy pełne ręce roboty – dodaje.
– Tutaj trwa wielkie pakowanie darów. Ale najpierw wszystko co trafia tutaj, jest ważone, sortowane, sprawdzane, czy jest czyste. Jeżeli brudne trafia do prania, jest ozonowane. Dopiero wtedy przechodzimy do pakowania paczek. Mamy bardzo wielu pomocników. Wspierają nas wolontariusze, grupy pomocy humanitarnej działające przy lubelskim oddziale, wspierają nas seniorzy, młodzież z Czerwonego Krzyża. Ciągle jest ktoś przy pracy. Nie ma tak, że nagle o godzinie 14.00 zamykamy magazyn. Pracujemy czasem do godziny 19.00-20.00 – tłumaczy Beata Lachowicz z Lubelskiego Oddziału Okręgowego PCK.
– Jako że jestem z Lublina, wykorzystałam okazję, by pomóc. Sytuacja jest dramatyczna i każda pomoc jest potrzebna – twierdzi Michalina.
– Jestem wolontariuszką od wielu lat. Na co dzień jestem też ratownikiem medycznym, więc związana jestem z pomocą ludziom. Naturalne jest, że tutaj jestem. Jest ogrom osób, którzy przychodzą każdego dnia i pomagają. Czasami jest ciężko, nie ukrywam. Jest masa rzeczy, które do nas spływają. Z każdym wolontariuszem, który tutaj przychodzi, jest nam coraz łatwiej – dodaje Karolina.
– Widzimy tutaj przygotowane pakiety pomocowe. W białych workach są ubrania. Wszystkie worki są opisane, czy znajdują się w nich ubrania: damskie, męskie czy unisex, małe czy duże. W każdym z takich worków jest ciepła kurtka, buty, spodnie, bluza lub polar, koszulka albo podkoszulek, dwie pary skarpet, szalik, rękawiczki i czapka. To jest już przygotowane do wyjazdu na granicę – mówi Kamil Raczyński.
– Statystyki mówią jedno. Koledzy, którzy pracują bezpośrednio na granicy, mówią, że często spotykają te same osoby; wypychane, wracają powtórnie. Statystyka też nie daje nam pełnego obrazu. Wiemy, że dzieją się tam dramaty, a sytuacja jest bardzo trudna. Bardzo dużo jest dzieci i młodych osób, 15-16-letnich. Są osoby dorosłe, całe rodziny, które próbują przekroczyć granicę, bardzo często wychłodzone, wyczerpane, głodne. Oprócz tych pakietów odzieżowych przygotowujemy pakiety plecakowe, gdzie są batony, żele energetyczne, woda, musy owocowe, konserwy – informuje Beata Lachowicz.
– Bardzo ważne jest to, że zbieramy konserwy oraz pasztety drobiowe i rybne. Szanujemy kulturę migrantów i migrantek, którzy w większości pochodzą z krajów muzułmańskich i dbamy o to, żeby nie trafiły tam rzeczy zawierające wieprzowinę. Mamy kosmetyki, środki ochrony osobistej. Bardzo ważne są podpaski, które są towarem trochę deficytowym. Dalej mamy folię NRC, czyli koce termiczne, podgrzewacze i opakowania jednorazowe, materiały opatrunkowe i na końcu żywność dla małych dzieci i niemowląt – mówi Kamil Raczyński.
– Jest to niezwykle budujące i dodaje nam naprawdę dużo energii, bo jest tego mnóstwo. W ciągu jednego tygodnia było 1,5 tony odzieży. To są niewyobrażalne ilości. Było bardzo wzruszające, gdy odręcznie pismem dziecięcym było napisane „Przekażcie tym dzieciom, do których dotrzecie, że czekamy, żeby się z nimi pobawić”. Dostajemy mnóstwo zabawek. Widać, że czasami są takie wymiętolone, że ktoś je dawno ukochał, ale się z nimi rozstaje i zostawia dla innych dzieci. To też przekazujemy – dodaje Beata Lachowicz.
– Te rzeczy, które tutaj pakujemy, wyjeżdżają do naszych oddziałów rejonowych we Włodawie, Radzyniu Podlaskim i Białej Podlaskiej. Są odbierane przez organizacje zajmujące się bezpośrednią pomocą migrantom i migrantkom na granicy. Trafiają również do Ochotniczych Straży Pożarnych w różnych miejscowościach, na wszelki wypadek, gdyby w okolicy pojawiły się osoby potrzebujące pomocy. Będziemy się dzielić nadwyżką tego, co mamy, z województwem podlaskim – dodaje Kamil Raczyński.
W magazynie jest też partia ubrań, która jest przekazywana ośrodkom dla uchodźców.
CZYTAJ: Trwa zbiórka PCK na rzecz migrantów
Zbiórka miała potrwać do piątku 15 października, ale prawdopodobnie zostanie przedłużona. Najbardziej brakuje butów i spodni. Przekazywane rzeczy nie mogą być zniszczone.
LilKa / opr. LysA
Fot. pck.pl