Nowy rok akademicki rozpoczął Lubelski Uniwersytet Trzeciego Wieku. Zajęcia w formie otwartej wznowiono po przerwie wywołanej pandemią COVID-19.
– Dla wielu seniorów był to bardzo trudny czas, dlatego tak ważne jest wznowienie normalnej działalności – mówi Elżbieta Iwanicka z Lubelskiego Centrum Aktywizacji Seniorów. – Jak sobie radziliśmy? Nasi wolontariusze odwiedzali naszych seniorów, ponieważ nie wszyscy są „zdolni cyfrowo”. Dużo osób jest „wycofanych”, stąd nie wchodziły one na nasze zajęcia online. Dlatego dostarczaliśmy dla 160 osób biuletyn informacyjny z wykładami, co się dzieje. Wiem, że jest ogromny problem, jeśli chodzi o cyfryzacje i nowinki techniczne. Na naszych wykładach, które prowadziliśmy online, logowało się 30-50 seniorów, podczas gdy Uniwersytet liczy bardzo dużo słuchaczy. To problem absolutnie aktualny, dlatego bardzo obawiamy się tej IV fali – dodaje.
– Przyszłam dlatego, żeby nie siedzieć w domu, aby wyjść do ludzi, czymś się zająć. Problemem była samotność, taka izolacja – mówi jedna z seniorek. – Byłam na kursie obsługi komputerów, potrafię je obsługiwać, telefon też mam nowoczesny. Jak czegoś potrzeba, to pytam wnuków, bo oni dzisiaj więcej wiedzą, wszystko wytłumaczą. Jeśli boję się, że nie zapamiętam, to zapisuję po kolei czynności, ale jak powtórzę 2-3 razy, to już automatycznie samo wchodzi. Najgorsze jest to ogólne przeświadczenie, że tylko w świecie cyfrowym możemy istnieć. Dla mnie i wielu seniorów bardzo trudna jest rozmowa z automatami, które odsyłają nas przez „wciśnij 1”, do „wciśnij 2” i „wciśnij 5”. Wciskamy, gubimy się, nim to odłożymy. Takie zamykanie tylko i wyłącznie na cyfrowość jest chyba nienormalne – twierdzi.
– Kiepsko sobie radziłam. Byłam rzeczywiście zamknięta, zupełnie sama. Z psem, co prawda, ale to było coś, bo mogłam wychodzić 4 razy dziennie. Ten pies rzeczywiście okazał się takim kołem ratunkowym – wspomina studentka Lubelskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. – Oczywiście widzieliśmy się, bo miałam tablet i byliśmy online. Mimo to spłakałam się wtedy porządnie. To było bardzo przykre. Z Internetu korzystam jak najbardziej. Słuchałam koncertów, spotkań online w Internecie przez Facebooka – dopowiada.
– Mam swój komputer od 2008 roku. Powiem szczerze, że jestem trochę wyjątkiem. Takie nowe wyzwania, to nie jest nic złego. Przez to możemy się widywać co godzinę – mówi kolejna uczestniczka Uniwersytetu Trzeciego Wieku. – To żaden problem włączyć tablet. Robiłam coś i miałam kontakt z najbliższymi. Oczywiście nie zastąpi to bliskości człowieka, ale to już jest coś. Wszyscy zaczęliśmy chodzić w dresach w domu, ale mimo to, jak się było online, to trzeba było się chociażby uczesać i wyglądać jak człowiek. To również jest jakaś wartość – dodaje.
Uniwersytet organizuje trzy razy w tygodniu wykłady o tematyce humanistycznej, językowej, społecznej, przyrodniczej, medycznej i technicznej.
TSpi / opr. WT
Fot. Lubelski Uniwersytet Trzeciego Wieku FB