Zbliża się Hubertus – święto leśników, myśliwych i jeźdźców. W niedzielę (10.10) w Zamościu po raz 12. odbyły się Lubelskie Spotkania z Tradycją i Kulturą Łowiecką. Był to czas świętowania, ale i refleksji nad krytykowanym w ostatnich latach łowiectwem.
O problemach myśliwych opowiada członek Naczelnej Rady Łowieckiej, myśliwy z okręgu Zamość, Sławomir Lefanowicz. – Dzisiaj myśliwi borykają się z dużymi problemami, między innymi ze szkodami łowieckimi, zwalczaniem ASF-u, w którym bardzo czynnie uczestniczą. Borykają się jednak także z problemami natury emocjonalnej, poruszanymi przez pewne grupy społeczne przez środowisko myśliwskie określane jako grupy „ochroniarskie” czy „zielone”. Ciężko jest nam znaleźć kompromis, wspólny język do rozmowy.
Łowiectwo oprócz zwolenników ma też zadeklarowanych przeciwników: – Odbiera ono zwierzętom prawo do życia. Jest po prostu celebracją bólu i cierpienia tych zwierząt. Nie ma żadnej większej roli przyrodniczej. Jestem negatywnie nastawiony do rozszerzenia uprawnień myśliwych, zawłaszczenia lasów tylko do celów myślistwa – mówią jego przeciwnicy.
– Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Myślę, że trzeba to trochę wyważyć. Wystarczy porozmawiać z rolnikiem, któremu dziki zniszczyły ileś hektarów kukurydzy albo któremu łoś zniszczył inne uprawy. Gdyby należały one do przeciwnika łowiectwa, to zmienił by zdanie – mówi jeden z myśliwych.
ZOBACZ ZDJĘCIA: XII Lubelskie Spotkania z Tradycją i Kulturą Łowiecką
– Pamiętajmy, że to jest dzika zwierzyna. Musimy dać jej pełen szacunek, ale też musimy regulować jej liczebność. Jeżeli będzie je za dużo, odbije się to negatywnie na wizerunku nas myśliwych, że ją hodujemy, a nie pozyskujemy. Pamiętajmy, że zwierzyna w nadmiernej liczbie jest problemem. Widzimy to na szlakach komunikacyjnych: czy to będą tory, czy drogi – stwierdza Sławomir Lefanowicz.
– Trzeba po prostu zwolnić w lesie. Wtedy będzie mniej wypadków. To my wchodzimy z drogami i samochodami na naturalne tereny bytowania zwierząt i to my musimy dbać o swoje bezpieczeństwo. Próbuje się nam wmówić, że myśliwi dbają o zwierzynę, chronią uprawy. Owszem, karmią ją wysokobiałkowym pokarmem tylko po to, żeby zwiększać jej liczbę i mieć do czego strzelać. Robią to dla zysku i przyjemności zabijania, bo łowiectwo nie jest niczym innym, jak czerpaniem przyjemności z zabijania zwierząt, zadawania im bólu i cierpienia. Tego nie da się w żaden sposób usprawiedliwić – argumentuje z kolei przeciwnik polowań.
– Nie jesteśmy jednorodną grupą: sami prawi, czyści i zdyscyplinowani. Zdarzają się wybryki, takie jak w każdym środowisku. Ale te nasze są od razu publikowane i pojawiają się na pierwszych stronach mediów. Przejaskrawia się je, nie widząc całej ogromnej pracy, którą myśliwi wkładają w to, żeby zachować ojczystą przyrodę – mówi Wojciech Adamczyk, łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowickiego w Zamościu.
– Dzisiaj nie jest powiedziane, że myśliwy to osoba, która strzela, zabija. Myśliwi mają ogromną rolę ekologiczną. Współpracują z leśnikami, gdyż nasze środowisko jest jedno i musimy o nie wszyscy dbać – dodaje Sławomir Lefanowicz.
W Polsce jest 130 tysięcy myśliwych. W Europie (bez Rosji) około 7 milionów, najwięcej we Francji (ponad 1 milion 300 tysięcy), Hiszpanii i Wielkiej Brytanii .
AP / opr. WT
Fot. Agnieszka Piela