Od 7 listopada zawieszone zostają pociągi z Lublina do portu lotniczego w Świdniku. Wcześniej taką decyzję podjęła jedna z sieci busów dojeżdżających do lotniska.
– Decyzje te nie wpływają negatywnie na nasze funkcjonowanie. Mimo wszystko sytuacja w branży lotniczej z powodu pandemii jest trudna – mówi rzecznik prasowy Portu Lotniczego Lublin, Piotr Jankowski. – O 50 procent została zredukowana liczba operacji lotniczych realizowanych z naszego lotniska. Przed zamknięciem mieliśmy kilkanaście połączeń z naszego lotniska, w tej chwili jest 6 kierunków. Ludzie chcą latać. To widać po obłożeniach kierunków, po zainteresowaniu połączeniami wakacyjnymi. W tym roku mieliśmy aż trzy takie kierunki. Były bardzo chętnie wybierane. Loty wakacyjne były prawie pełne. Loty regularne również mamy na wysokim poziomie obłożenia – średnia to około 80 procent.
– Przystanek kolejowy jest zlokalizowany przy terminalu lotniska, co jest rzadkością – dodaje Piotr Jankowski. – W Polsce zaledwie trzy lotniska miały taką możliwość. Można funkcjonować bez połączenia kolejowego. Nasza atrakcyjność komunikacyjna – to, że znajdujemy się 10 minut od największego miasta regionu – wydaje się umożliwiać dotarcie na lotnisko każdemu bez przeszkód.
– Dojechałam na lotnisko samochodem. Tak jest najwygodniej i najszybciej. Nawet nie wiem, czy jeżdżą autobusy lub pociągi – przyznaje jedna z podróżujących.
– Przyjechałem samochodem. Dzięki temu nie jestem z nikim uwiązany. Wychodzę z domu, wsiadam w samochód i jadę – dodaje kolejny podróżny.
– Powód zawieszenia pociągów jest prozaiczny. Po prostu pociągi woziły powietrze; nie było pasażerów chętnych do podróżowania z Dworca Głównego PKP Lublin do portu lotniczego w Świdniku. Trzeba było to zrobić – tłumaczy marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski. – Uważam, że groszem publicznym trzeba gospodarować w sposób odpowiedzialny i merytoryczny. Na razie jest to zawieszenie na najbliższych kilka miesięcy. Będziemy obserwować sytuację na rynku.
– Zabrakło koordynacji i współpracy między lotniskiem a władzami Lubelszczyzny i władzami kolejowymi – mówi dr inż. Cezary Sarnowski z Katedry Zrównoważonego Transportu i Źródeł Napędu Politechniki Lubelskiej. – Pociągi były w takich godzinach, że nie łączyły się praktycznie z żadną możliwą linią lotniczą, która by tam startowała czy próbowała lądować. Wobec tego pociągi były praktycznie nieużytkowane.
– Od sierpnia zawiesiliśmy dojazdy do Portu Lotniczego Lublin. Po zmianach spowodowanych koronawirusem część pasażerów musiała czekać na odjazd do półtorej godziny, ponieważ odprawa wszystkich podróżnych po przylocie samolotu trwa do półtorej godziny – wyjaśnia Łukasz Dziwisz, logista z firmy transportowej Przewozy 24. – Pasażerowie, którzy wychodzą z samolotu pierwsi, muszą czekać do półtorej godziny na odjazd. Zawieszenie kursów jest związane właśnie z tym. Jesteśmy zainteresowani tym, by w dalszym ciągu wykonywać przewozy na lotnisko. Trwają rozmowy z zarządem lotniska. Do środy lotnisko ma się do tego ustosunkować.
W najbliższym czasie mają też się odbyć rozmowy władz lotniska z Zarządem Województwa Lubelskiego o zawieszonych połączeniach kolejowych.
MaTo / opr. WM
Fot. archiwum