Na lubelskich sygnalizacjach świetlnych brakuje sekundników – takiego zdania są Bartłomiej Pejo i Stanisław Brzozowski. Samorządowcy chcą, by urządzenia pojawiły się na skrzyżowaniach w Lublinie, śladem Niemiec i krajów skandynawskich, .
– Jednym z argumentów przeciwników tego rozwiązania jest to, że nie da się go zastosować do współczesnej, nowoczesnej sygnalizacji – mówi wiceprezes partii KORWiN i wicestarosta powiatu świdnickiego, Bartłomiej Pejo. – Mówimy tu o sygnalizacji świetlnej tzw. akomodowanej, która reaguje na bieżąco na ruch samochodów i pieszych. Analizując całą sytuację, po rozmowach z wykonawcami i technikami ruchu drogowego, jestem już jednak pewny, że takie rozwiązania są możliwe do zrealizowania.
– Zajmuję się tą sprawą od wielu lat, takie rozwiązania usprawnią ruch – mówi radny Lublina, Stanisław Brzozowski. – Usprawnienie ruchu przy tych korkach, jakie są u nas w Lublinie i przy tym natężeniu ruchu, jest wskazane. Każde takie rozwiązanie, które przyczyni się z jednej strony do komfortu mieszkańców, a z drugiej strony poprawi płynność ruchu, jest sensowne.
W 2019 roku w Świdniku pojawił się pierwszy sekundnik na sygnalizacji świetlnej. W tym roku pojawi się kolejny. A jak zapowiada starosta powiatu świdnickiego, każda nowa sygnalizacja świetlna będzie od razu zawierała sekundnik.
Koszt jednego sekundnika, jak podaje Bartłomiej Pejo, to ok. 10-12 tysięcy złotych.
Takie wyświetlacze pokazują kierowcom, za ile sekund zapali się zielone lub czerwone światło.
ElKa / opr. AKos
Fot. Ewelina Kwaśniewska