Od wtorku 5 października w Tomaszowie Lubelskim obowiązują limity na odpady wielkogabarytowe i budowlane. Kiedy miasto wprowadzało rozwiązania dotyczące gospodarowania nimi, nikt nie myślał o ograniczeniach w dostarczaniu odpadów do punktu selektywnej zbiórki.
– Okazuje się, że to rozwiązanie musiało ulec zmianie, bo w wielu posesjach tworzone są ogromne ilości gabarytów – tłumaczy burmistrz Tomaszowa Lubelskiego Wojciech Żukowski. – Stąd, jak wiele samorządów, wprowadziliśmy limity, które w moim przekonaniu pozwalają zmieścić te wszystkie odpady komunalne. Ci, którzy dokonują remontów i mają duże nieruchomości, w których powstaje duża ilość odpadów, będą musieli dopłacić, bo dzisiaj do tych odpadów dopłacają inni mieszkańcy. Staramy się tworzyć jak najbardziej sprawiedliwy system, który obciąża mieszkańców w równym stopniu.
– Nieliczni mieszkańcy przywozili bardzo duże ilości odpadów, szczególnie odpadów wielkogabarytowych czy gruzu budowlanego. Miasto zaczęło myśleć, co z tym robić, ponieważ zagospodarowanie odpadów wielkogabarytowych typu meble jest bardzo kosztowne – zaznacza Dariusz Nizio, zastępca kierownika Zakładu Oczyszczania Miasta w Tomaszowie Lubelskim. – Dochodziło do sytuacji, w których mieszkaniec kupował dom lub czyścił go doszczętnie, i przywoził odpady tonami za opłatę 27 złotych. Zgłaszał sobie jedną osobę, przywoził odpady za kilka tysięcy złotych i miasto traciło na tym duże pieniądze. A tym samym tracili mieszkańcy, ponieważ każdy mieszkaniec musi zapłacić to podatkach. Dlatego miasto wprowadziło limity na odpady. Limit na odpady budowlane wynosi 500 kilogramów rocznie, na odpady wielkogabarytowe – 250 kilogramów. To naprawdę bardzo duża ilość i według mnie jest wystarczająca na jedną posesję. Bo ile można wymieniać meble i robić remonty?
– W naszym mieście jest kłopot z odpadami wielkogabarytowe, jeżeli chodzi o wspólnoty mieszkaniowe i podejrzewam, że spółdzielnie mieszkaniowe, dlatego że ludzie nie wywożą we własnym zakresie odpadów gabarytowych – mówi jedna z mieszkanek. – Zostawiają je zazwyczaj po ciemku albo jak nikt nie widzi. Zarządcy obiektów i kontenerów mają z tym ogromny kłopot, bo musimy to wywozić we własnym zakresie.
– Od dzisiaj jest to limitowane. Sytuacja wygląda tak, że jeżeli klient przywiezie swoim transportem, czy nawet naszym, odpady i przekroczy limit, to różnicę będzie musiał dopłacić po stawkach obowiązujących za odpady. Czyli w zależności od stawki danego rodzaju odpadu – wyjaśnia Waldemar Kudlicki, kierownik Zakładu Oczyszczania Miasta. – Należy zaznaczyć, że to muszą być odpady posegregowane. Nie jest tak, że przy okazji wywozu mebli możemy przywieźć gruz.
– Skończy się podrzucanie dużych ilości odpadów z innych posesji, spoza Tomaszowa – dodaje Dariusz Nizio.
– Wprowadzenie limitu nie jest działaniem na przekór mieszkańcom. Podchodzimy do sprawy tak, by było to racjonalne i sprawiedliwe. Przede wszystkim chodzi o to, żeby inni mieszkańcy nie dopłacali do nieuczciwych mieszkańców – zaznacza Waldemar Kudlicki.
– Mam świadomość, że dla niektórych będzie to decyzja trudna do zaakceptowania, ale myślę, że powinna też spowodować refleksję. Te odpady nie są zawieszone w próżni. Za ich zagospodarowanie musimy zapłacić. Płaćmy uczciwie, a więc zgodnie z ilością wytworzonych odpadów – mówi Wojciech Żukowski.
Gabaryty są od dziś ewidencjonowane. Opłaty roczne powyżej limitu wynoszą 1490,40 złotych za tonę mebli i 194,40 złotych za tonę gruzu.
AP / opr. WM
Fot. pixabay.com