Ulicami Lublina galopował koń. Zwierzę uciekło z kliniki weterynaryjnej [WIDEO]

20211011 103719 2021 10 11 172414

Nikomu nic się nie stało, choć było groźnie. Ulicami Lublina galopował koń, który uciekł od weterynarza. Klacz była ścigana przez policjantów ulicami miasta, na szczęście zwierzę całe i zdrowe udało się złapać.

Klacz uciekła z kliniki weterynaryjnej przy ulicy Głębokiej. Przebiegła tuż obok Radia Lublin, w momencie gdy z rozgłośni wychodziła dziennikarka Iwona Kosior. – To wszystko trwało kilkanaście sekund, dopiero po czasie zdążyłam się zorientować, co się przed chwilą wydarzyło – opowiada Iwona Kosior. – Akurat wyszłam z Radia. Przechodząc przez bramę wejściową i schodząc na chodnik, usłyszałam parsknięcie konia. Myślałam, że się przesłyszałam, ale odwróciłam się i zobaczyłam galopującego w moim kierunku konia. Na początku był na jezdni między samochodami. Był ewidentnie zdenerwowany. Kiedy nagle wskoczył na chodnik i zaczął biec w moim kierunku, ja również się zdenerwowałam. W ostatnim momencie odskoczyłam i schowałam się za murkiem. Zobaczyłam, że koń biegnie dalej przed siebie w stronę ulicy Lipowej, już jezdnią. Zdążyłam jeszcze zauważyć, że jeden z kierowców, ewidentnie tak samo zszokowany jak pozostali, ruszył zwierzęciem i zaczął trąbić. W tym momencie koń przyspieszył i zniknął z pola widzenia. To wszystko rozegrało się w przeciągu kilkunastu sekund.

– Do tego zdarzenia doszło kilka minut po godzinie 10.00. Policjanci z Oddziału Prewencji zauważyli zwierzę na ulicy Lipowej – relacjonuje komisarz Kamil Gołębiowski, rzecznik komendanta miejskiego policji w Lublinie. – Koń biegł w kierunku Krakowskiego Przedmieścia, następnie w kierunku ulicy Dolnej 3 Maja. Policjanci od razu pojechali za wystraszonym koniem i wykorzystując fakt, że na ulicy Żmigród zwierzę na chwilę się zatrzymało, bardzo szybko podbiegli i je zatrzymali. Policjanci zaopiekowali się koniem do czasu przyjazdu na miejsce opiekuna. Funkcjonariusze wstępnie ustalili, że koń zerwał się z uprzęży i uciekł podczas wyładunku. 

– Wakara ma 10 lat, to rasa małopolska. Przyjechaliśmy z nią na leczenie do kliniki weterynarii. Rozładowaliśmy ją z przyczepy, urwał się uwiąz i dlatego sobie pobiegła – mówi pan Janusz, właściciel konia.

– Na szczęście skończyło się to dobrze. To nie są naturalne warunki, w których koń przebywa na co dzień – dodaje Monika Szymczak, opiekunka konia. – Dobrze, że wbiegła w tę ulicę. Panowie policjanci się zatrzymali. Wysiadłam z drugiego samochodu, bo pomógł mi jakiś pan i mnie tu przywiózł. Złapałam konia za kantar i na drugi uwiąz. Szczęście, że wbiegła w małą uliczkę. Jest bardzo zdenerwowana. Zdecydowanie nie lubi miasta.

Zwierzę wróciło bezpiecznie do kliniki weterynaryjnej, z której uciekło.

TSpi / opr. WM

Fot. i film: Tomasz Spicyn

Exit mobile version