W 11. kolejce ekstraklasy Górnik Łęczna w sobotę 16 października zremisował z Piastem Gliwice 1:1.
– Przede wszystkim nie stracić gola – mówił przed meczem kapitan Górnika Łęczna Maciej Gostomski. Tymczasem już w 3. minucie golkiper gospodarzy musiał skapitulować po tym, jak po dośrodkowaniu Damiana Kądziora w łęczyńskim polu karnym Patryk Sokołowski ograł Bartosza Śpiączkę i Tomasza Midzierskiego i mocnym strzałem pod poprzeczkę skierował piłkę do bramki.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Górnik Łęczna – Piast Gliwice
Podopieczni trenera Waldemara Fornalika opanowali środek pola, a podłamany stratą bramki Górnik przez długi czas zupełnie nie potrafił znaleźć odpowiedzi na szybko grającego rywala. Na 2:0 mógł podwyższyć Martin Konczkowski, ale bomba, jaką posłał z linii pola karnego po rzucie rożnym, minimalnie chybiła celu.
Po 30. minutach Górnicy wreszcie się otrząsnęli. Po akcji Leandro główkował Śpiączka. Jego uderzenie instynktownie obronił Frantisek Plach, a dobijający z czwartego metra Alex Serrano fatalnie przestrzelił. Ta sytuacja pozwoliła miejscowym uwierzyć w siebie. Podopieczni trenera Kamila Kieresia zaczęli grać odważniej i zostali nagrodzeni jeszcze przed przerwą. Z kolejnego dośrodkowania Leandro użytek zrobił Śpiączka i Plach skapitulował. Po 45. minutach było więc 1:1.
Napędzony dobrą końcówką pierwszej połowy Górnik drugą odsłonę rozpoczął odważniej. W 51. minucie znów groźnie dośrodkowywał Leandro, ale w ostatniej chwili rywale wybili piłkę poza końcową linię boiska. Lobem sprzed pola karnego bramkarza gości próbował pokonać Marcel Wędrychowski, Plach był jednak na posterunku.
W odpowiedzi niecelnie główkował Kądzior, a ataki Piasta stawały się coraz groźniejsze. Górnikowi udało się przetrwać, a w doliczonym czasie gry stworzyć akcję, która powinna dać gospodarzom komplet punktów. Janusz Gol świetnym podaniem uruchomił Michała Maka, ale skrzydłowy przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem gości.
Łęcznianie pokazali dziś dwa oblicza. Do 30 minuty grali bardzo słabo. Później prezentowali się znacznie lepiej. Wystarczyło na trzeci w sezonie remis, choć można było pokusić się o drugą wygraną.
Lekki niedosyt po meczu odczuwał trener Górnika, Kamil Kiereś: – W sytuacji, w jakiej znajdujemy się w tabeli, musimy budować wiarygodność. A tworzyć można ją tylko w ten sposób, że będziemy punktować. I dzisiaj mamy jeden punkt. Czujemy pewien niedosyt, bo graliśmy na własnym boisku i stworzyliśmy w końcówce dobre sytuacje. Ale się nie udało strzelić drugiej bramki. Graliśmy nie tylko z kontry, ale w tym spotkaniu odnaleźliśmy się też w ataku pozycyjnym. Oceniam to jako pozytywny obraz w kontekście pracy na przyszłość.
Trener Piasta, Waldemar Fornalik żałował, że przewagi z początku spotkania jego podopieczni nie udokumentowali kolejnymi golami. – Pierwsze pół godziny graliśmy tak, jak zakładaliśmy. Później straciliśmy trochę kontrolę nad meczem. Mieliśmy apetyt na trzy punkty, ale tak się nie stało. To po prostu piłka.
Skrzydłowy Górnika Serhij Krykun żałował przespanego początku meczu: – Pierwsze parę minut nie było dobre w naszym wykonaniu, ale później przejęliśmy inicjatywę. W drugiej części była szansa wyjść na prowadzenie. Ale zdobyliśmy ważny punkt. I w końcu cała drużyna dobrze funkcjonowała w defensywie.
Z dorobkiem 6 punktów Górnik Łeczna wciąż zamyka tabelę ekstraklasy.
JK / Media klubowe Górnika Łęczna / opr. ToMa
Fot. Wojciech Szubartowski