Żuki, maluchy i mikrusy. Motoryzacyjne legendy PRL-u w Lublinie [ZDJĘCIA]

zuk 161021 029 2021 10 16 200404 2021 10 18 211022

Pierwszy zlot pojazdów wyprodukowanych w Fabryce Samochodów Ciężarowych w Lublinie i pochodzących z czasów PRL-u przyciągnął wielu pasjonatów i dużo osób, którym te auta kojarzą się z młodością. W sobotę (16.10) i w niedzielę (17.10) na parkingu przy ulicy Mełgiewskiej w Lublinie pojawiły się między innymi żuki, maluchy, duże fiaty, trabanty, nysa, mikrus czy Lublin-51.

ZOBACZ ZDJĘCIA: Zlot pojazdów FSC i PRL

– Fabryka Samochodów Ciężarowych w Lublinie została uruchomiona w 1951 roku. Jest to bardzo ważny zakład dla miasta, ponieważ w szczytowym okresie zatrudniał prawie 20 tysięcy osób. Dzięki Fabryce Samochodów Ciężarowych zbudowane zostały takie osiedla jak ZOR Tatary, ZOR Bronowice, czyli Zakładowe Osiedla Robotnicze. A później dzielnica Czechów była też tworzona przez pracowników, którzy byli zatrudnieni w FSC – opowiada jeden z uczestników zlotu.

CZYTAJ: Motoryzacyjnych wspomnień czar. Pojazdy z czasów PRL-u przyjechały do Lublina [ZDJĘCIA]

– Chwale się dzisiaj żukiem, bo to jest zlot przede wszystkim produktów FSC – mówi profesor Leszek Gardyński, opiekun Studenckiego Koła Inżynierii Materiałowej Politechniki Lubelskiej, wiceprezes Lubelskiego Towarzystwa Historii Przemysłu. – Żuk 6×6 to pojazd nietypowy. Takiego nigdy nie było. A Lublin to ojczyzna żuka. Samochód ten był produkowany tu przez niemal 40 lat, powstało 600 tys. egzemplarzy. To taka motoryzacyjna maskotka, wizytówka Lublina i trzeba o nią dbać. Wymyśliłem taki wierszyk „Ratujmy żuki, zostały ostatnie sztuki”. Chyba ten samochód powoli staje się pojazdem kultowym. Ceny żuków już nie wynoszą 600-700 złotych, a przeważnie 7 tysięcy i więcej.  Fajnie zrobiony żuk potrafi nawet kosztować nawet  20-30 tysięcy złotych.

CZYTAJ: Miłośnicy motoryzacji spotkali się na zlocie pojazdów z dawnych lat

Na zlocie można było zobaczyć też dużą rzadkość – produkowanego pod koniec lat 50. mikrusa.

– Mikrus MR300 polski mikrosamochód – mówi Adam Sokołowski. – To polski samochodzik produkowany w latach 50 w Mielcu, jeśli chodzi o całą karoserię, natomiast silnik w Rzeszowie. I ciekawostką jest to, że zarówno w Rzeszowie, jak i w Mielcu, produkcja była w zakładach lotniczych. Samochody te wykonywano w ramach tzw. luzów. Nie było w danym momencie produkcji lotniczej, więc wymyślono, że będą produkować takie samochodziki. Drzwi ma otwierane zupełnie odwrotnie  niż we współczesnych samochodach. Syrenka 104 i samochody wcześniejsze były z takimi drzwiami otwieranymi do przodu. Potocznie nazywano to kurołapka, dlatego, że jak jechało się przez wieś i gdzieś tam te kury biegały, to można było sobie te drzwi otworzyć i złapać do środka kurę. Instrukcja mówi, że może jechać z prędkością 85 km/h. Powiem tak: z dobrej górki da radę.

Można było także obejrzeć samochód Lublin-51 z kabiną drewnianą. – Jest on odrestaurowany do stanu oryginalnego – mówi Jarosław Janowski. – To pierwszy samochód produkowany w lubelskiej FSC w latach 1951-1959. Ma kabinę drewnianą. Tak te samochody wychodziły w pierwszej fazie produkcji, potem została ona zmieniana na kabinę metalową. No i dach z brezentu. Potem był z jakichś materiałów pilśniowych, a później metalowy. To był samochód ciężarowy do przewozu wszelkich materiałów. Nie wyobrażam sobie, jak kiedyś ci ludzie na dłuższą metę jeździli. A te auta poruszały się po całej Polsce. Nie mają ogrzewania, wspomagania. Bardzo ciężko się jeździ, ale przyjemność z jazdy jest.

– Okres PRL-u jest niezbyt przyjemny do wspominania, ale były samochody takie, jakie „stryj” z Moskwy pozwalał nam produkować. Miło przypomnieć sobie lata młodzieńcze. Mój tata miał syrenkę. Teraz od razu po dźwięku silnika i zapachu zorientowałem się, że jedzie taki samochód. Było w nim ciasno, bo syrenka była z „budą”. Cała czwórka siedziała więc z przodu. My siedzieliśmy między kolanami rodziców, schowani, żeby nas policja nie zatrzymała, a z tyłu były ogórki i pomidory albo arbuzy z papryką – wspominali odwiedzający zlot.

I Zlot pojazdów z Fabryki Samochodów Ciężarowych w Lublinie i PRL-u to kolejny krok w celu przywrócenia pamięci o FSC. Pierwszym było powstanie muralu o tematyce związanej z FSC przy ulicy Mełgiewskiej.

Imprezę zorganizowały: Fundacja Biała Róża oraz Rada Dzielnicy Hajdów-Zadębie wraz z partnerami: Politechniką Lubelską, firmą Jaro Garage i firmą przewozową Wesoły Żuk.

LilKa / opr. AKos

Fot. Piotr Michalski

Exit mobile version