Od marca ubiegłego roku trwa zwiększony popyt na działki rekreacyjne, a maleje podaż. Zjawisko zrozumiałe, jeśli odniesiemy moment rozpoczęcia hossy do wybuchu pandemii. Nawet niewielkie nieruchomości, byle odległe od większych skupisk ludzkich, stały się miejscami ucieczki przed pierwszą – i jak się okazało – także kolejnymi falami koronawirusa. Oczywiście ten swoisty exodus przełożył się na gwałtowne zwyżki cen gruntów, zwłaszcza na terenach od dawna uważanych za atrakcyjne turystycznie.
JB
Fot. pixabay.com